Jestem dość młodą osobą wychowaną jeszcze w innych czasach. Za moich młodych lat człowiek miał szacunek do wartości, norm społecznych i znał zasady oraz tzw. swoje miejsce. W tej chwili obserwuję to, co dzieje się w Internecie oraz życiu codziennym obok mnie. I jestem przerażona w jakim stopniu mamy w kraju kult dziecka. Wszędzie propagowany, a jeśli ktoś myśli czy robi inaczej to jest tym złym.
Trwa to już od chwili narodzin. I śmiać mi się chce, gdy natknę się na dyskusje na temat wyższości jednego porodu nad drugim czy jednego karmienia nad innym. Koronny argument to: dla dziecka lepiej jest tak czy tak. Dobrze, ale sytuacje są różne i nikt nie pomyśli o rodzicach. Potrzeby dziecka i matki (rzadziej ojca) powinny być równe, żeby nie zatracić w tym wszystkim siebie.
To dziecko ma przychodzić do danej rodziny, nabywać ich nawyki. A nie całe życie ma się zmienić, bo dziecko.
fot. Unsplash
I matka staje się później tylko matką. Nie żoną, kochanką, córką. Widać to chociażby po portalach społecznościowych, już nie ma zdjęć kobiet, a ich dzieci. Czy podpisy „mama Lilusi” zamiast imienia i nazwiska. Same kobiety podsycają ten trend wzajemną nagonką. A to dopiero początek. Trzeba zostać w domu z dzieckiem rok, bo tak. Jest to konieczność, obowiązek i koniec. Jak tak nie zrobisz jesteś wyrodną matką.
Później dziecko dorasta. I w przestrzeni publicznej wszystko mu wolno, bo to tylko dziecko. Panuje kult wychowania bezstresowego, które często w praktyce jest brakiem wychowania. Nie można zwrócić uwagi dziecku, bo od razu jego matka zaczyna wojnę. Za moich czasów, gdy ktoś nam zwracał uwagę człowiekowi robiło się wstyd i przepraszał.
Szkoła, kolejne przejawy ogólnego prodziecięcego trendu. Rodzice chodzą z pretensjami do nauczycieli, bo jak to mój Mariuszek czy Brajanek ma zagrożenie…
fot. Unsplash
Pretensje są do nauczycieli, nie do dziecka, które się nie uczy. Kiedyś sytuacja nie do pomyślenia. To tylko pierwsze z brzegu przykłady. Tego jest więcej, gdy człowiek zacznie uważnie obserwować to naprawdę okazuje się, że dużo. Zbyt dużo. W takim klimacie naprawdę nie dziwię się, że zwiększa się liczba osób bezdzietnych w społeczeństwie. A rodziców normalnie wychowujących pociechy jest coraz mniej. To przykre, bo popadamy w skrajność.
Na koniec mały apel: rodzicu, stawiając dziecko na piedestale i zapominając o sobie robisz mu krzywdę. Jemu i całemu społeczeństwu. Nie potrzeba nam w przyszłości egoistów i ludzi roszczeniowych. A do tego takie wychowanie doprowadzi. Dziecko uczy się bardzo wiele obserwując. A gdy wszyscy skaczą wokół niego to efekt będzie wiadomy.
Anonim