Czego szuka chłopak na portalu dla kobiet? Jestem w takiej sytuacji, że chyba nie mam nic do stracenia. Zależy mi na zdaniu innych, bo przede mną najważniejsze momenty w życiu, a nie potrafię się w tym odnaleźć. Mam 26 lat i z dziewczyną spodziewamy się naszego pierwszego dziecka. Nie było planowane, ale stało się, a na nieodpowiedzialnego głupka nie trafiła. Jestem pewny, że damy sobie radę. Byle tylko przetrwać sam poród... Może jestem młody i mało wiem, ale mam ogromny szacunek do kobiet. Chodzenie w ciąży przez tyle miesięcy i urodzenie dziecka to jest wyczyn!
Do tego wielkiego dnia zostało ok. 1,5 miesiąca. Staram się wszystko ogarniać, żeby nie musiała się niczym martwić i stresować. Radzę sobie z tym wszystkim, ale tylko udaję odważnego. Nawet nie boję się ojcostwa i tego, co będzie potem. Tak naprawdę jestem przerażony samym momentem przyjścia na świat naszego dziecka. To nie jest na moje nerwy, chociaż oficjalna wersja jest taka, że będę tam razem z nią. Czuję, że nie dam rady i nie wiem, jak mam się z tego wycofać.
fot. Unsplash
Kiedy podzieliłem się wątpliwościami z moją matką, to powiedziała, że zachowuję się jak typowy facet. Zrobić dziecko to potrafi, ale wziąć odpowiedzialność, to już nie. Nie rozumiem... Ja się nie wypieram, czuję się odpowiedzialny, chcę zapewnić swojej przyszłej żonie i dziecku wszystko, co najlepsze. Ale to nie zmienia faktu, że porodem jestem przerażony. Możecie mnie wyśmiać, że jestem mięczakiem, ale ja już teraz WIEM, że sobie z tym nie poradzę. Tak naprawdę nikt mnie nie pytał o zdanie.
Od początku się mówiło, że będę tam razem z nią. Ok, przez większość czasu chcę być obok, ale wolałbym, żeby zwolniła mnie z obowiązku oglądania samego porodu. Widziałem kiedyś w telewizji podobne sceny i nie daję rady. Tym bardziej, że ją kocham i nie będę potrafił patrzeć, jak cierpi. Boję się, że jak poruszę ten temat, to ona zwątpi w uczucia. Nie chcę tego, bo to z miłością nie ma nic wspólnego. Może jestem mięczak, ale chyba mam do tego prawo?
fot. Unsplash
Pamiętam, co opowiadał mi brat na ten temat i tym bardziej nie widzę siebie w takim miejscu. On musiał oglądać, jak lekarze wyciskają dziecko z jego żony, potem zobaczył WSZYSTKO po porodzie, razem z szyciem i tak dalej. Przyznał się, że to popsuło ich relacje i tak naprawdę do dzisiaj próbują odzyskać to, co łączyło ich kiedyś. Prawie ze sobą nie sypiają. Boję się takiej traumy. Ja się przestraszę i przestanę na nią patrzeć, tak jak robię to dzisiaj. Ona to wyczuje i poczuje się odrzucona. To wszystko naprawdę źle wygląda.
Stąd moje pytanie – czy zrozumiałybyście, gdyby ojciec Waszego dziecka odmówił obecności przy samym porodzie? Nie uważacie, że czasami to jest lepsze wyjście, niż późniejsza trauma? Bardzo proszę o rozsądne głosy w tej sprawie, bo wolałbym poruszyć temat wcześniej. Nie chcę, żeby doszło do sytuacji, że poród się zacznie, a ja ucieknę z krzykiem...
Szymon