Zawsze chciałam być mamą i moje marzenie się spełniło. Prawie dokładnie 3 lata temu. Mam kochanego synka, u boku jego tatę, czyli mojego męża. Ciąża i poród nie były wcale przyjemne, ale matka wszystko zniesie. Kiedyś myślałam o tym, że dwójka dzieci to minimum, najlepiej, gdyby było ich więcej. Kiedyś. Teraz niby jestem w stabilnym związku z ukochanym mężczyzną, mamy duże mieszkanie, pracujemy, byłoby na stać... Mamy warunki, żeby mieć całą gromadkę, ale ja już nie mam na to siły. Kobieta nie powinna tak mówić, ale przyznam uczciwie –nie chcę żadnego kolejnego dziecka. Jedno wystarczy.
Mój mąż ma nieco inne zdanie na ten temat. Zaczyna naciskać. Mówi, że póki jestem młoda, powinniśmy postarać się o kolejne pociechy. On chce mieć jeszcze córkę, potem może w rodzinie pojawi się ktoś kolejny. Dla niego rodzina to duża gromada. Twierdzi, że jedynak nie będzie miał łatwego życia, że z rodzeństwem będzie mu lepiej. A my damy sobie radę. Damy... Nie narzekam specjalnie, ale tu chyba chodzi o to, że sama będę musiała dać radę. To ja będę w ciąży, ja będę rodziła, karmiła, siedziała z dzieckiem w domu.
źródło: Kelly Sikkema / Unsplash
Pierwsza ciąża była trudna, bo przez pół roku czułam się po prostu tragiczne. Nudności, wahania nastroju, dużo przytyłam, na nic nie miałam siły. Potem poród, który trwał kilkanaście godzin. Miało być naturalnie, ale dłużej nie mogli czekać i strasznie mnie pocięli. Minęło sporo czasów, a wyglądam jak Frankenstein. Trudno było mi się przyzwyczaić do roli matki. Męczyłam się w domu, ciągle niewyspana, piorąca kolejne ubranka, przewijająca, gotująca obiadki. Typowa matka na pełen etat. Ale tu też nie będę narzekała, bo poza chwilami słabości bardzo na tym skorzystałam. Kocham mojego urwisa nad życie i warto było się poświęcić.
Tak, ja się poświęciłam. To nie było dla mnie tak naturalne, jak dla niektórych matek. Teraz chodzi już do przedszkola, wreszcie wróciłam do pracy i mogę powiedzieć, że jestem w pełni szczęśliwa. Przeżyłam „najgorsze”. Teraz mogę być mamą, kobietą, żoną, przyjaciółką, pracownicą. Kiedyś wszystko sprowadzało się do jednej roli. Ledwo odzyskałam równowagę i uśmiech na twarzy, a mąż zaczął wywierać na mnie presję. Mówi, że jak nie teraz, to nigdy. Znowu mam być ciężarną, smutną kobietą. Matką na pełny etat przez kolejne 3 lata. Nie mam siły.
źródło: Kelly Sikkema / Unsplash
Ostatnio wyrwało mu się, że „co ze mnie za kobieta”... Jak mam czelność mówić, że wystarczy mi jedno dziecko i nie mam siły na kolejne. Niby się kochamy, świetnie się rozumiemy i możemy zawsze na sobie polegać, ale w tym temacie raczej nie możemy się dogadać. On chyba zapomniał, że to na mnie spadnie większa część obowiązków. Chyba rozmawiał o tym ze swoją matką, bo teściowa też zaczęła się dopytywać, kiedy nasz synek będzie miał rodzeństwo.
Czy ja nie mam prawa powiedzieć DOŚĆ? NIE CHCĘ. NIE CZUJĘ SIĘ NA SIŁACH. Niech myślą, że jestem złą kobietą.
Alicja