Wiem, że wszyscy cieszą się ze zbliżających się wakacji. Wczasy, kolonie, szaleństwo z rówieśnikami... Pewnie też bym się cieszyła, bo wiem jak dobrze można się w tym czasie bawić. Moje koleżanki wyjeżdżają z rodzicami do ciepłych krajów, potem kolonie nad morzem lub w górach, wracają do miasta i dalej imprezują. Ja będę 2 miesiące w domu i nie mogę liczyć nawet na głupi basen. Kiedyś żyłam tak jak one, ale rodzice stracili pracę, teraz robią byle co i ciągle brakuje pieniędzy. Jest problem ze wszystkim, więc o wakacjach nie mam co marzyć.
Rodzice zawsze robili dla mnie wszystko i wiem, że to nie ich wina. Ale jest mi strasznie przykro... Umrę z nudów, nie będę miała o czym opowiadać, nie zamelduję się na Facebooku w żadnym fajnym miejscu. Do tej pory jakoś udawało mi się ukrywać biedę, bo w tak trudnej sytuacji jesteśmy dopiero od kilku miesięcy. Wiem, że to głupie, bo przejmuję się tym, co powiedzą inni, ale tu chodzi też o moje samopoczucie. Mam gnić w domu tyle czasu. Co ja mam ze sobą zrobić?
fot. iStock
Myślałam o tym, że mogłabym chwilę popracować. Rozdawać ulotki albo stać z jakąś reklamą przy rynku... Trochę byłoby mi wstyd, ale bez tego to już w ogóle masakra. Nie dostaję już kieszonkowego. Nie mam na kino, basen, na głupie picie w mieście. Niektóre moje koleżanki będą trochę czasu tutaj, ale jak z nimi gdzieś wyjść nie mając ani grosza? Jeszcze większy wstyd. To nie jest jakieś wielkie miasto, więc może raz zrobią festyn, a tak to już w ogóle nie ma co robić.
Nie bardzo lubię czytać, więc biblioteka odpada. Wolę filmy, ale wypożyczenie kosztuje, a net mam z limitem i nie mogę nic ściągać. W telewizji w wakacje nic nie ma. Wszystkie dyskoteki, kąpieliska i puby kosztują. Widzicie, że nie przesadzam. Chyba prześpię kolejne tygodnie. Albo ruszę się do tej pracy i zarobię chociaż kilka złotych.
fot. iStock
Ale za to przecież też nigdzie nie wyjadę... Nie mam też rodziny w żadnym fajnym miejscu. Czuję się beznadziejnie.
Nie jestem rozpieszczona. Po prostu chciałabym być jak inni i nie mieć takich problemów. Rodzice mogli mi załatwić jakiś wyjazd socjalny dla biednych dzieci, ale to przecież tragedia. Wolę przesiedzieć wakacje w domu, niż się tak upokarzać. Macie jakieś inne pomysły jak nie oszaleć w mojej sytuacji? Mnie już ręce opadają.
Karolina