Zastanawiam się, kim ja w ogóle jestem. Jak się rozmawia z koleżankami o dziwnych rzeczach, to czasami któraś mówi, że jest albo nie jest dziewicą. Mogłabym nawet coś dodać od siebie, ale ja nie wiem. Bo kim jest dziewica? Osobą, która nigdy nie uprawiała seksu. Ja uprawiałam, tylko że nie taki zwykły. Mam chłopaka i jakoś się tam przytulamy, ale bez wiadomo czego, bo się boję ciąży. Nie powiem, żebym była nie wiadomo jak doświadczona, ale bez przesady. Nietknięta też nie jestem.
Właściwie, to sama nie wiem, jak ja mam o sobie mówić i myśleć. Jak dziewica, to od razu się kojarzy, że nigdy nic takiego nie robiła. Według mnie ja uprawiam seks. Trochę inny, niż inni, ale na pewno nie jestem niewinna. A jak nie dziewica, to zaraz sobie ktoś wyobrazi, że normalnie się kochamy, biorę pigułki, on ma gumkę i w ogóle. To tak nie wygląda. Prawda jest chyba pośrodku i dlatego nie umiem tego nazwać.
fot. Thinkstock
Czasami wystarczy nam się poprzytulać, ale zazwyczaj to polega na tym, że się jakoś pieścimy. Może być ręką. To podobno nie seks, ale w takim razie co? Przecież dochodzi do orgazmu. Zdarzy się też, że pieścimy się ustami, a oral to raczej nie jest normalny stosunek. Kilka razy było też tak, że prawie doszło do penetracji, ale tylko tak odrobinę. Nie przebił mi błony, ani nic takiego. Gdybym teraz zmieniła chłopaka, to nic by mnie nie poznał, że już coś robiłam.
No to jak to ze mną jest? To ja jestem dziewicą czy nie mogę się już za nią uważać? Nie chcę o tym gadać na lewo i prawo, ale pytam z ciekawości. Zastanawiam się, jak ludzie rozumieją seks...
Milena