Bardzo Was proszę o opublikowanie mojego listu. Chyba zachowałam się paskudnie i nie wiem jak to odkręcić. Zawsze byłam blisko z moją siostrą, mogłyśmy o wszystkim rozmawiać. Teraz wszystko się popsuło i wiem, że to tylko moja wina. Ona nie zrobiła nic złego. Po prostu chce być szczęśliwa, a ja jestem zazdrosna. Wydawało mi się, że jako starsza siostra będę dla niej wzorem, to ja będę przeżywała wszystko jako pierwsza, a ona będzie się mnie radzić. Nie tym razem. Pierwsza miałam miesiączkę, pierwsza spałam z chłopakiem, oczywiście pierwsza poszłam na studia...
Ale nie pierwsza się zaręczyłam i tu jest mój problem. Dwa tygodnie temu jej chłopak padł przed nią na kolana i poprosił o rękę. Zgodziła się. Bardzo się kochają i są ze sobą od 3 lat. To musiało się tak skończyć. Ja niedawno zerwałam, jestem sama. O zaręczynach i ślubie mogę pomarzyć. I ciągle marzę. A jej się to wreszcie przytrafi i strasznie chciałabym być na jej miejscu. Szkoda, że tak źle zareagowałam na te wieści. Dzisiaj prawie się do siebie nie odzywamy.
Wiem, że powinnam ją wyściskać, pogratulować, zachwycać się pierścionkiem... A ja tylko coś burknęłam, że fajnie, powodzenia i tyle. Rodzice zrobili kolację, mieliśmy świętować, ale ja po kilku minutach poszłam do siebie i ich zostawiłam. Poczułam się jak najgorszy nieudacznik. Młodsza siostra zaczyna nowy etap życia, niedługo pewnie ślub, a ja dalej będę mieszkała z rodzicami, bez faceta, bez perspektyw. Nie tak to sobie wyobrażałam.
To ja miałam być pierwsza. I gdyby tak było, to pewnie ona by się cieszyła razem ze mną. Na pewno nie byłaby zazdrosna, bo wiedziałaby, że na nią też przyjdzie pora. A tutaj odwrotna sytuacja i jest problem. Wiem, że zachowałam się podle i powinnam ją teraz przeprosić, wyjaśnić o co mi chodzi, zapewnić że ją wspieram. Ale w głębi duszy dalej mnie to boli. Ona była szybsza, chociaż jest młodsza. Wyszłam na idiotkę.
Najgorsze jest to, że wszystko rozumiem i wiem, że zachowałam się okropnie, ale to dalej we mnie siedzi. Naprawdę użalam się nad tym, że ona układa sobie życie, a mnie nie wyszło. Wiem, że kiedyś to się zmieni, ale będę tą drugą... Najpierw rodzice zorganizują jej wesele. Nie myślicie, że jednak mam powód do żalu? Pewnie nie do niej, bo dobrze, że jej się układa, ale do samej siebie.
Chcę ją przeprosić, ale boję się, że wtedy się rozkleję. W takim stanie palnę jakąś głupotę i wyda się, że to zwykła zazdrość. Siostry powinny się wspierać, a ja wyjdę na potwora.
Beata