Nie zrozumcie mnie źle, ale interesuję się astrologią od dawna i przekonałam się, jaka to jest mądra nauka. Nigdy mnie jeszcze nie zawiodła. Znaki zodiaku, data urodzenia, położenie planet – to wszystko ma na nas ogromny wpływ. Na pewno większy, niż się niektórym wydaje. Nie mówię o głupich horoskopach z kolorowych gazet, ale tych prawdziwych stworzonych przez znawców tematu.
Ja jestem astrologicznym Baranem – silnym, temperamentnym, zdecydowanym. Powinnam związać się z człowiekiem jeszcze silniejszym albo delikatnie słabszym. Na pewno nie z jakąś ofiarą losu, która na nic nie może się zdecydować i trzeba nią kierować. Szukam faceta, a nie synka.
No i trafił mi się Bliźniak. Przystojny, mądry, ale Bliźniak...
fot. Thinkstock
Straszny pech, bo zanim zdążyłam go zapytać, to już coś do niego poczułam. Pierwszy raz w życiu odpuściłam sobie ten temat na kilku pierwszych spotkaniach. Postanowiłam dać szansę mojej intuicji. Najgorsze jest to, że do tej pory nie zdradził się. Myślałam, że to Strzelec. A tu jednak Bliźnięta i wszystko inne przestało mieć na znaczeniu.
Wiem, po prostu wiem, że prędzej czy później tego pożałuję. On pokaże swoją dwulicowość i zbyt miękki charakter. Najprawdopodobniej w najgorszym momencie, kiedy będę szczególnie potrzebowała wsparcia. Wszystko to rozumiem, a mimo wszystko nadal coś mnie do niego ciągnie...
Brzmi to pewnie dziwnie dla osób, które „nie wierzą w bajki”, ale do tej pory to wszystko mi się sprawdzało. Czy tym razem powinnam zaryzykować?
fot. Thinkstock
Chciałabym się pozbyć tego przekonania, nie krakać i nie przewidywać najgorszego, ale jak to zrobić? Próbuję dać mu szansę. Słucham go uważnie, obserwuję i na razie nie zdradza nic podejrzanego. Tylko z Bliźniętami tak to niestety czasem bywa. Niby ideał, a potem trach i dziwisz się, co w nim widziałaś. Nie mam już siły, żeby znowu chodzić ze złamanym sercem.
Odpuścić sobie? Spróbować? Ja naprawdę nie wiem.
Kiedyś czytałam, że czasami los chce inaczej i da się przezwyciężyć to wszystko. Wtedy astrologia nie ma już tak dużego znaczenia i można pogodzić nawet ogień z wodą. Tylko skąd ja mam wiedzieć, czy właśnie tak jest w tym przypadku...
Karolina