Proszę o radę, bo kogo mam pytać, jak nie dziewczyny. Tylko Wy możecie zrozumieć, co jej chodzi po głowie. Ja już nie mam siły odmawiać, tłumaczyć, zachowywać się dyplomatycznie. Korci mnie, żeby wygarnąć jej wszystko i mieć święty spokój, ale chyba jestem za dobry. Chodzi o to, że od kilku miesięcy jestem podrywany przez koleżankę. Chodziliśmy razem do gimnazjum i po latach ona nagle się pojawiła obok mnie. Dobrze wiem o co jej chodzi, ale ja nie jestem nią w ogóle zainteresowany.
To nie jest osoba w moim typie, więc to ciągłe nachodzenie i wydzwanianie zaczyna mnie męczyć. W domu mnie nauczyli, że kobiety traktuje się z szacunkiem, to tak robię. Ale ile jeszcze można? Może dwa razy zgodziłem się z nią zobaczyć, ale tylko dlatego, że mieli tam być też inni znajomi ze szkoły. Nagle się okazywało, że wszyscy odwołali przyjście i zostawaliśmy sami. Słaba sztuczka, ale dopięła swego. Tak naprawdę nie lubię jej towarzystwa i w ogóle mi się nie podoba.
fot. Thinkstock
Nie jestem jednym z tych, którzy patrzą tylko na wygląd, ale byłoby miło popatrzeć na kogoś ładnego. O niej na pewno nie da się tego powiedzieć. Jest przy kości, co mi nie przeszkadza, ale ma niezbyt ładną i „mądrą” twarz, a to mnie już drażni. Nie wiem, może komuś się spodoba, ale ja się aż męczę, jak na nią patrzę. Do tego tłuste włosy i jakiś nieprzyjemny zapach. Robi mi się niedobrze, jak pomyślę, że mógłbym znowu obok niej siedzieć albo ją pocałować. Ona tego chce i to widać.
Ciągle mnie bez sensu zagaduje, kilka razy mnie naszła w domu. Jakoś się wywinąłem, ale to było ze 2 miesiące temu, a ona dalej swoje. Widzę na Facebooku jakie smęty wypisuje o swojej miłości. Koleżanki pytają, kto to, ona odpisuje, że tajemnica. Ja niestety się domyślam, że chodzi o mnie. Nie chcę jej ranić i mówić wprost, że jest brzydka i niefajna, ale nic innego nie działa!
fot. Thinkstock
Gdyby mnie ktoś tak olewał, jak ja ją, to bym już nie próbował. Jej to widocznie nie przeszkadza. Potrafi dzwonić bez powodu, a jak mnie wypatrzy na ulicy to zaraz przybiega. Wtedy to aż mi jest wstyd, że z kimś takim gadam. Ona ma ogólnie opinię największej brzyduli i takie są niestety fakty. Nic jej nie pomoże, więc niech może zaczeka na chłopaka, który się w niej zakocha. Atakowanie mnie jest bez sensu. Nigdy jej nie dałem powodu, żeby coś sobie wyobrażała. Zawsze mówię ostro „nie”. I tak to trwa tygodniami. Jak dzwoni telefon, to się boję, że to ona. Jak wychodzę z domu, to się oglądam za siebie...
To co ja mam zrobić? Jak widać, grzecznie się z nią nie da, więc chyba trzeba ostrzej. Tylko, że jak powiem „dajmy sobie spokój, nie jestem zainteresowany”, to do niej nie dotrze. Musiałbym naprawdę wypomnieć jej brzydotę itd. Ale tego nie chciałbym robić... Pomóżcie, bo nie wiem jak to rozegrać.
Rafał