Dziwię się, że puszyste kobiety tak bardzo siebie nie lubią. Jestem duża i mam fajne życie! Kasia

Nie mam zamiaru się głodzić i katować ćwiczeniami...
Dziwię się, że puszyste kobiety tak bardzo siebie nie lubią. Jestem duża i mam fajne życie! Kasia
fot. Thinkstock
06.05.2017

W czeluściach Internetu natrafiłam ostatnio na temat grubych kobiet (chociaż mężczyźni także się udzielali) i tego czy można z tą „przypadłością” żyć. Skacząc z linku na link i używając google, parę razy uderzyłam dłonią w czoło, myśląc o szeroko pojętej głupocie ludzkiej, dlatego zdecydowałam się wypowiedzieć w tym temacie sama.
 Moje słowa  chciałabym skierować do dwóch grup: obrażających grubaski i grubych dziewczyn. 
Grupo pierwsza: co chcesz osiągnąć tekstami typu „tłuste świnie, brzydzę się na nie patrzeć”, „nie żreć, tylko biegać”, „same jesteście sobie winne, obleśne spaślaki”? 

Czy pojęcie „żyj i daj żyć innym” jest ludziom naprawdę obce? Czy naprawdę tak sądzicie, nie mając w znajomych żadnej grubszej osoby? I czy do niej odnieślibyście te wszystkie negatywy, generalizując, że grube to zło? Czy jesteście w stu procentach pewni, że to tylko i wyłącznie oznaka lenistwa i zaniedbania, a nie wina genów, chorób, świadomego wyboru? W końcu to tylko kwestia wyglądu, prawda? Czy kiedykolwiek mówiliście tak o brunetkach albo osobach poniżej 150 cm wzrostu, dla przykładu?

dziewczyna z nadwagą

fot. Thinkstock

Jeśli chodzi o grupę drugą, mam na myśli kobiety, które na karb swej tuszy zrzucają całe zło istniejące w ich życiu. Zszokowało mnie to, że osoby dorosłe piszą posty w stylu „nikt mnie nie lubi, bo jestem gruba”! Nie wychodzą z domu, zaniedbują się, twierdzą ze przez to tylko są samotne. A może warto poszukać przyczyn gdzie indziej? Może to tylko zrzucanie winy na coś, co leży w was samych?
 

Na koniec kilka słów o mnie, które być może wyjaśnią, skąd tak wielkie zszokowanie w tym temacie i chęć ujawnienia publicznie swojego zdania. Według BMI „cierpię” na pierwszy stopień otyłości. Gruba bywałam przez całe życie. Dlaczego? Mieszanina genów, branych w dzieciństwie sterydów i kilku innych czynników. Czy się tym tłumaczę? Absolutnie nie, miałam w pewnym okresie życia wręcz fiksację na punkcie wyglądu i przeszłam zaburzenia odżywiania, z których udało mi się wyjść obronną ręką (kto przez to przeszedł, ten wie, że do końca nie wyleczy się nigdy, ale w tym momencie jest naprawdę dobrze). Aktualnie stwierdziłam jednak, że niszczenie organizmu w imię dobrej sylwetki, głodzenie się i katowanie ćwiczeniami (bo tylko wtedy udaje mi się chudnąć i to bardzo mało) jest tak samo sensowne, jak palenie w imię zabicia stresu. 

dziewczyna z nadwagą

fot. Thinkstock

Odżywiam się zdrowo, mam dobrą kondycję, w fastfoodzie uświadczycie mnie ewentualnie na kawie lub lodach, nie jestem sapiącą świnią która nie jest w stanie wejść po schodach bez windy (no, ok, szybciej wzdycham wchodząc na 5 piętro, ale kto nie?), odkąd pracuję - pracowałam fizycznie i nie wydaje mi się, żebym wypadała słabiej od innych, a wręcz przeciwnie - miałam więcej siły do dźwignięcia czegoś niż drobniejsze koleżanki. 

Prowadzę aktywne życie towarzyskie, nigdy nie narzekałam na brak znajomych, ani nie słyszałam nieuprzejmych komentarzy na ulicy. Nie mam też problemów z wyjściem na dyskotekę i - szok! - mam tam z kim tańczyć, bo faceci jednak nie uciekają w popłochu. Wyjaśnijcie mi, skąd się wzięły te stereotypy po jednej, a kompleksy po drugiej stronie? Bo chyba tego nie pojmę.

Kasia

Polecane wideo

Komentarze (6)
Ocena: 5 / 5
gość (Ocena: 5) 09.05.2017 01:09
Chwila chwila... dziewczyna twierdzi, ze ma 1 stopien olytosci, zatem ma ok 15 kg nadwagi. Duzo? Nie! dlatego tk latwo jej mowic ze co to otylosc. Powiedzmy, ze ma 170cm wzrostu i wazy 85kg. Malo to nie jest, ale tragedii tez nie ma. Jaki moze nosic rozmiar? 42? To jest tak duzo? My przeciez mamy na mysli te osoby ktore waza ponad 100kg, tu jest problem i to wlasnie duzy.
odpowiedz
Ismena (Ocena: 5) 09.05.2017 00:45
nie powinno być w ogóle takiego zjawiska jak samoakceptacja osób otyłych. to jest choroba, ale taka, z którą nie można się pogodzić. zamiast pracować pół życia nad tym, żeby się zaakceptować to lepiej popracowac kilka miesiecy na siłowni i w kuchni wspomagając sie czym naturalnym jak np, jagody acai z IQacai. one hamują łaknienie, przyśpieszjaą metabolizm i można być jak laska szybciej a nie jakies problemy psychiczne itd.
odpowiedz
gość (Ocena: 5) 07.05.2017 12:57
Nie ma czegoś takiego jak puszysta kobieta, puszysty może być kot. Ty jesteś zwyczajnie gruba..A otyłość to choroba. Fajnie iż sobie wmawiasz, że się czujesz z tym dobrze, ale nie każ mi uważać tego za normalne. Mam odruchy wymioty na widok grubasów w niektórych sytuacjach i tego nic nie zmieni tak już mam.
odpowiedz
gość (Ocena: 5) 06.05.2017 18:31
Jak naprawdę dobrze, się czujesz, ze swoja otyloscia, to chyba jest dobrze, ale nie oczekuj, ze caly swiat, tez będzie ciebie akceptowal, ponieważ otylosc nie wygląda estetycznie .
odpowiedz
gość (Ocena: 5) 06.05.2017 08:42
Otyłość to choroba i wpędzanie się w nią samemu zawsze spotka się z negatywnymi komentarzami.
zobacz odpowiedzi (1)

Polecane dla Ciebie