Chyba pierwszy raz w życiu uda mi się dotrzymać postanowienia noworocznego. Zawsze traciłam zapał po tygodniu, a teraz mija już miesiąc i jeszcze mi się chce. Jak pewnie wiele z Was, ja też chciałam schudnąć. Postawiłam przed sobą odważny cel, bo do końca roku ma być mniej o prawie 40 kilogramów. Ważę 90 i to jest tragiczne. Dlatego doszłam do wniosku, że im szybciej, tym lepiej, a potem po prostu będę się pilnowała. Nie wiem czy moja metoda jest najlepsza, ale działa.
Już teraz jest -5 kg na liczniku, a wiem, że może być lepiej. Tylko denerwuje mnie to gadanie, że się głodzę i źle to robię. Z każdej strony słyszę, że odchudzać trzeba się z głową, powoli i racjonalnie, a moja dieta 500 kcal jest niebezpieczna. Dla kogo? Raczej nie dla mnie, bo wcale tak szybko nie chudnę, a czuję się coraz lepiej. Koleżanki mówią, że minimum to 1500 kalorii, żeby się nie przekręcić. W takim tempie w ogóle bym się nie zmieniła.
fot. Thinkstock
Nie wiem czy to idealne podejście, ale wychodzę z założenia, że trzeba słuchać swojego organizmu. Mój się wcale nie buntuje i jakoś gładko mi to wszystko przyszło. Wiadomo, że nie zjechałam od razu do 500 kcal. Najpierw tydzień z 1000, potem 700 i dopiero od 2 tygodni nie przekraczam tej ustalonej wartości.
Chudnę? Chudnę. Czuję się dobrze? Tak. Czy bywam głodna? Czasami, ale wtedy piję wodę. Czy widzę jakieś skutki uboczne? Tylko pozytywne, czyli utratę wagi. Wcale nie czuję się słabsza. Wręcz przeciwnie - odzyskam pełną moc, jak wreszcie zrzucę to sadło.
Czy tak trudno to zrozumieć? Nie rozumiem krytyki.
fot. Thinkstock
Nikogo absolutnie nie namawiam do mojej metody, bo może faktycznie nie jest zbyt zdrowa. Szkoda tylko, że inni nie są w stanie zrozumieć mojej determinacji. Przez tyle lat chodziłam spasiona i nie umiałam się zmienić. Teraz mam impuls i muszę to wykorzystać. Na efekt jo-jo na pewno sobie nie pozwolę. Może miesiąc to niewiele czasu, ale naprawdę już się przestawiłam. Nie potrzebuję cukru i niezdrowego tłuszczu. Z przyjemnością jem sałatki i ryby, zamiast kanapek z kiełbasą i smażonych kotletów.
Szkoda, że niektórzy chcą mi podciąć skrzydła. Ja wiem, że jak nie załatwię sprawy radykalnie, to inaczej się nie uda. Ze mną tak jest - albo cała naprzód, albo nic z tego. Jeszcze gdybym się przy tym źle czuła, ale jest odwrotnie. Dawno się tyle nie ruszałam. Codziennie się uśmiecham, a uwierzcie, że już prawie zapomniałam jak to się robi. Według mnie każda metoda jest dobra. Byle działała.
Ola