Wiem, co sobie o mnie pomyślicie, ale to chyba nie moment na przejmowanie się opiniami innych. Każdy może zbłądzić i ja za to zapłacę najwyższą cenę. Byłam bezmyślna i przyznaję to. Zrobiłam coś bardzo ryzykownego. Zgodziłam się na trójkąt, a wręcz to ja go zaaranżowałam. Na swoje usprawiedliwienie dodam, że nie byłam wtedy w najlepszym stanie psychicznym, a i niezbyt trzeźwa.
W trakcie było super i niczego bym nie żałowała, gdyby nie efekt. Już wiem na pewno, że zaszłam wtedy w ciążę. Szok i tragedia, ale pewnie jakoś przyzwyczaję się do tej myśli. Najgorsze jest to, że przy zwykłej wpadce przynajmniej znałabym ojca tego dziecka. Teraz szanse są 50/50. Każdy z nich mógł mnie zapłodnić.
Wyobrażacie sobie, jak ja się teraz czuję?
fot. Thinkstock
Boję się komukolwiek o tym powiedzieć, bo zaraz będzie pytanie, z kim jestem w ciąży. I co ja mam wtedy powiedzieć? Nie wiem? Wyjdę na łatwą, która kocha się z byle kim. Albo że możliwości są dwie, bo robiłam to równocześnie z X i Y? To już w ogóle zboczenie do potęgi i można tylko zapłakać ze wstydu.
Nie mam zielonego pojęcia, jak mam rozwikłać tę zagadkę. Na pewno powiem jednemu i drugiemu, ale czy na tym etapie można sprawdzić, który z nich jest ojcem? Nie mogę pozwolić na to, żeby przy badaniu stało się coś dziecku.
Muszę iść do lekarza, a przecież mu tego nie powiem…
fot. Thinkstock
Myślałam, że takie rzeczy zdarzają się tylko w filmach. Nie można mieć chyba większego pecha. Moi partnerzy jeszcze to pewnie zrozumieją, ale pewnie jeden i drugi będą się wypierać. Przeraża mnie, że inni będą musieli się o tym dowiedzieć. Nie dość, że ciąża, to pewnie jeszcze bieganie po sądach mnie czeka.
Z żadnym z nich niestety nie łączy mnie nic wielkiego. Zwykła luźna znajomość oparta na seksie i nic więcej. Ludzie będą gadać. Przed rodzicami raczej tego nie ukryję. Zniszczyłam sobie życie jedną głupią nocą, która przecież nie musiała tak wyglądać.
I co ja mam w tym momencie zrobić?
A.