Jestem nałogową palaczką, a mam dopiero 16 lat. Nie wiem dlaczego tak się stało, ale wpadłam i nie umiem z tego wyjść. Od kiedy pamiętam zawsze wszyscy wokół mnie palili. Rodzice to nawet po 2 paczki dziennie. Potem kryłam po kolei starszych braci, którzy wpadali w nałóg mniej więcej w tym samym wieku, co ja. Palono za szkołą, w łazienkach, wszędzie. Cały życie w dymie.
Coś mi odbiło i też zaczęłam ponad rok temu. Najpierw jeden papieros na dzień, żeby się nie wydało. Potem na każdej przerwie, a teraz też przed szkołą, po szkole, jak rodziców nie ma w domu. Wypalam 10-15 papierosów. Lubię ten smak i chyba adrenalinę też. Ale zaczyna mi brakować na to pieniędzy.
Nie mam wsparcia w nikim, słyszę tylko zakazy. Prędzej zwariuję, niż rzucę...
fot. iStock
Moi rodzice dobrze wiedzieli o tym, że palę od prawie samego początku. Wyczuli zapach, zaczęły się pytania, oskarżanie mnie. Udawałam, że nie wiem o co chodzi. Potem kilka razy mnie przyłapali, znaleźli papierosy w pokoju i już nie było wymówek. Obiecywałam, że już koniec z paleniem, ale nigdy nie wytrzymywałam. Szybko wracałam do tych 10-15 papierosów każdego dnia.
Teraz nie mam już na ani jednego i pozostaje mi błagać znajomych albo kraść pieniądze od rodziców. Nie chcę tego. Myślę, że mogłabym rzucić, gdybym stopniowo ograniczała. Tak nagle przestać nie umiem. Potrzebuję kasę na kilka paczek, żeby jakoś się do tego przyzwyczaić.
Poprosiłam o to mamę, ale mnie wyśmiała i znowu groziła karami.
fot. iStock
Dlaczego rodzice nie chcą mi pomóc? Sami palą jak smoki i już widzę, jak nagle rzucają. Najlepiej robić to powoli, a mnie się nie daje wyboru. Koniec pieniędzy, koniec palenia i to niby takie proste. Ja już prawie nie śpię, nie mogę się skupić na lekcjach, wszystko mnie denerwuję. Potrzebuję mieć dostęp do chociaż kilku fajek dziennie.
Rozumiem, że to dziwne, żeby rodzice dawali papierosy niepełnoletniej, ale inaczej mi się nie uda rzucić. Chciałabym ich do tego jakoś przekonać. Chyba będę musiała ich nastraszyć, że coś sobie zrobię, bo oni w ogóle mnie nie słuchają...
M.