Mam 21 lat, więc zgodnie z prawem jestem dorosła. Sama też się tak czułam. Do momentu, kiedy trzeba było podjąć najważniejszą decyzję w życiu. Zrozumiałam, że nadal jestem tylko gówniarzem, który tak naprawdę nic nie wie... Uprawiam seks od 4 lat. Myślałam, że jestem na to gotowa, umiem się zabezpieczać, liczę się z konsekwencjami i tak dalej. Do tej pory wszystko było w porządku, ale wreszcie zdarzyła się wpadka. Idealny moment, prawda? Niedawno wprowadzili pigułki „dzień po” bez recepty, więc nikomu nie musiałam o tym mówić. Dziś znowu są na receptę.
Nie dowiedział się nawet mój chłopak, którego nie chciałam denerwować. Podświadomie bałam się, że spanikuje i mnie zostawi. Albo źle mnie oceni, kiedy mu powiem, że pozbędę się problemu. Zrobiłam to z własnej woli i z przekonaniem, że tak trzeba. Poszłam do apteki, poprosiłam o odpowiednią pigułkę, połknęłam ją. I dziecka już nie ma. Zrobiłam potem 2 testy i wykluczyły ciążę. Powinnam się cieszyć, bo lek zadziałał, ale po czasie ja czuję się coraz gorzej...
fot. Thinkstock
Myślałam, że w ogóle się tym nie przejmę. Przecież to dopiero zarodek, o ile w ogóle można to tak nazwać. Żaden człowiek, ale jakieś komórki, z których dopiero może powstać dziecko. Połykam tabletkę i po kłopocie. Zapominam o całym zajściu i nadal cieszę się życiem. Jest zupełnie inaczej! Od tego czasu męczą mnie nocne koszmary, straciłam do siebie szacunek i czuję się najgorszym człowiekiem na świecie. Czasami myślę o sobie jak o Hitlerze w spódnicy. Ja też mam na sumieniu ludzkie życie.
To nie jest tak, że raz na jakiś czas mi się przypomni i popadam w zły nastrój. Wydaje mi się, że to już jest regularna depresja, z którą tak łatwo sobie nie poradzę. Cały czas myślę o tym, że chciałabym cofnąć czas. Pewnie byłoby mi cholernie ciężko, ale mogłabym urodzić to dziecko. Miałabym ślicznego synka albo piękną córeczkę. Ktoś mówiłby do mnie „mamo” i mogłabym wreszcie pokazać, ile mam w sobie miłości. Tego nie będzie, bo dałam sobie wmówić, że pigułka wszystko załatwi.
fot. Thinkstock
Każdego dnia zasypiam z myślą, że moje dziecko wylądowało gdzieś w kanalizacji. Nie umiem na siebie spojrzeć i o tym nie myśleć. Uważam, że popełniłam ogromny błąd, z którym będę się męczyć do końca życia. Już chyba zawsze będę się zastanawiało, co by było, gdybym nie wzięła tej pigułki. Ile lat miałoby moje dziecko, jaką byłabym mamą i jak ułożyłoby się nasze życie.
Nie dajcie sobie wmówić, że to nic takiego. To najważniejsza decyzja w życiu i moim zdaniem zawsze gorsza od urodzenia nawet niechcianego dziecka. Bo niechcianych dzieci nie ma. Tak nam się tylko na początku wydaje. Potem wszystko się układa i jest dobrze.
Płakać mi się chce, że teraz mogą to zrobić nawet nastolatki. Jak one będą mogły z tym żyć? Ja nie umiem!
Gosia