Wszyscy zaglądają mi w talerz i pouczają, czego nie powinnam jeść! Maja, 20 l.

Wzbudzają we mnie wyrzuty sumienia, kiedy sięgnę po colę, ciastko albo hamburgera...
Wszyscy zaglądają mi w talerz i pouczają, czego nie powinnam jeść! Maja, 20 l.
fot. Thinkstock
06.12.2016

Jestem niska, ważę trochę więcej, niż powinnam i co z tego? Nie marzę o tym, żeby być szczupłą laską z samą tkanką mięśniową, zamiast tłuszczowej. A nawet jeśli czasem to sobie wyobrażam, to wiem, że nic z tego nie będzie. Pewnie bym mogła, ale znam siebie. Diety i ciężkie ćwiczenia nie są dla mnie. Zdążyłam się pogodzić z tym, że będę żyła i umrę jako osoba „pulchna”. Na świecie dzieją się gorsze rzeczy, więc jakoś strasznie tego nie przeżywam. Szkoda tylko, że inni widzą to inaczej.

Mam wrażenie, że wszystkim wokół zależy na moim ciele bardziej, niż mnie. Mama robi mi wyrzuty, jak zobaczy, że jem ciastko, chociaż nie robię tego często. Koleżanki dziwnie patrzą, kiedy widzą, jak piję colę. Nawet na mieście spotykam się z dziwnymi spojrzeniami, bo mam ochotę zjeść hamburgera albo kebaba. Taka gruba i jeszcze się obżera. Co im do tego?

x

fot. Thinkstock

To nie jest tak, że wyglądam jak jakieś monstrum, które ledwo się rusza, ale zawsze znajdzie sposób, żeby chwycić za pączka albo paczkę chipsów. Nie jestem otyła, ale powiedzmy, że pulchna. Taka „w sam raz”, jak się mówi. Widocznie inni widzą to jakoś gorzej. Wystarczy, że nie jesteś super szczupła i już nie masz prawa do żadnych przyjemności. Jakbym jadła sałatę i piła wodę, to pewnie dalej byłabym dla nich obrzydliwa, ale przynajmniej bym się starała. A tak...

Tyle się mówi, żeby pokochać siebie, a jak człowiek jest ze sobą pogodzony, to robi się wszystko, żeby siebie znienawidził. Naprawdę zaczynam mieć wyrzuty sumienia, kiedy tak na mnie patrzą, albo wprost mówią, że nie powinnam czegoś zjeść. Ale dlaczego dają sobie prawo do oceniania innych? To oni mają decydować, jaka mam być? Rodzina i znajomi powinni się cieszyć, że nie podcinam sobie żył z rozpaczy, a tylko pogarszają sytuację.

x

fot. Thinkstock

Chciałabym spokojnie żyć i nie oglądać się na innych, ale tak się nie da. Ja też mogę mieć słabszy dzień, albo po prostu ochotę, żeby coś dobrego przekąsić. Dla innych moje ciało jest dyskwalifikujące. Albo zacznę się głodzić i topić tłuszcz na siłowni, albo nie mam prawa normalnie żyć. Nie rozumiem tej ludzkiej zawiści. Szkoda, że nie zajmujemy się własnymi sprawami, tylko wtrącamy się w życie innych.

Jeśli miałabym ze sobą problem, to pewnie bym z nim coś zrobiła. Ale nie mam. Więc jedna rada dla tych wszystkich idealnych i szczupłych – bądźcie dalej tak idealni, ale nie wymuszajcie tego na innych.

Maja

Polecane wideo

Komentarze (13)
Ocena: 4.69 / 5
gość (Ocena: 5) 07.12.2016 23:32
Ja się dzisiaj załamałam, bo od dłuższego czasu próbuję schudnąć, ale bez jakiś szczególnych restrykcyjnych diet, po prostu chcę ograniczyć kaloryczność posiłków, bo w sumie ważę 65 kg przy 174cm i chciałabym parę kilo zrzucić. Jakoś szczególnie nie zapisywałam i nie liczyłam przesadnie, wydawało mi się że jak będę jeść zdrowo, to waga sama zleci, ale powpisywałam sobie to do tabel kalorycznych i wyszło na to, że dziennie przyjmuję ponad 2500 ckal, czyli bardzo dużo. Fuck
odpowiedz
gość (Ocena: 1) 06.12.2016 19:26
Dziwisz się rodzinie że zwracają Ci uwagę żebyś zjadła coś zdrowszego od paczki chipsów czy pączka? Zresztą, ciekawa jestem co w Twoim mniemaniu znaczy "w sam raz" i puszysta. 5 nawet 10 kg nadwagi to nie dramat ale jak jest ich więcej to się nie dziw że bliscy Ci zwracają uwagę na to co jesz a nie przyklaskują kolejnej pochłoniętej porcji frytek. Zresztą dobre jedzenie wcale nie musi być kaloryczne
odpowiedz
gość (Ocena: 5) 06.12.2016 16:13
Ja jestem naturalnie chuda i jak jadłam golonkę z piwem na wyjeździe ze szkoły to słyszałam, że dopadł mnie atak wilczego głodu po miesiącach życia na liściu sałaty. Ludzie to ch..e
odpowiedz
gość (Ocena: 5) 06.12.2016 15:04
Dochodzę do wniosku, że już nie można spokojnie zjeść batonika publicznie. Ja jestem genetycznie szczupła, jem wszystko od zawsze no a za nic nie przytyję. Cała rodzina taka, rodzice dziadkowie.. bywa. Jak jem frytki w maku czy czekoladę w tramwaju to wszyscy się gapią.. Pamiętam parę lat temu na studiach mieliśmy wykłady wspólne z innym kierunkiem i jadłam bułkę w przerwie. Podbiegła wtedy do mnie dziewczyna z telefonem żeby uwiecznić ten historyczny moment, że jednak jem..no bardzo zabawne.. Myślałam, że to nagonka na chudych no ale skoro autorka wygląda "normalnie" i też każdy się na nią krzywo patrzy jak je coś bardziej kalorycznego to chyba ludzie ogólnie mają jakiś problem. Paranoja.
odpowiedz
gość (Ocena: 5) 06.12.2016 12:53
No nie wiem czy rzeczywiście jesteś taka "w sam raz" a nie otyła, gdyby tak było to ludzie by aż tak mocno nie reagowali więc albo wyolbrzymiasz reakcję ludzi albo jesteś trochę "większa" niż to "w sam raz". Może Twojej rodzinie i znajomym wydaje się, że zbyt często jesz niezdrowe jedzenie a nadwaga/otyłość może prowadzić do wielu chorób. Spróbuj ograniczyć trochę niezdrowe jedzenie i picie (pomyśl ile cukru jest w takiej coli, do tego niektórzy ludzie używają coli jako rozpuszczalnika a Ty to wlewasz w siebie). Zacznij się trochę lepiej odżywiać, nie ze względu na gadanie ludzi czy nadprogramowe kg tylko ze względu na zdrowie a opinię innych ludzi miej gdzieś i nie przejmuj się
odpowiedz

Polecane dla Ciebie