Podobno jestem za młoda, żeby przejść na wegetarianizm. Absurd! Ilona, 17 l.

Od rodziców usłyszałam, że coś mi się poprzestawiało w głowie, bo na samej sałacie nie da się żyć.
Podobno jestem za młoda, żeby przejść na wegetarianizm. Absurd! Ilona, 17 l.
fot. Thinkstock
29.11.2016

Mam 17 lat, jestem prawie dorosła, a rodzice traktują mnie jak małe dziecko. Przez całe życie decydowali o wszystkim, a kiedy chcę coś teraz zmienić, to mi na to nie pozwalają. Prawda jest taka, że przejrzałam na oczy. Obejrzałam film o tym, jak traktuje się zwierzęta w hodowlach i przeżyłam wstrząs. Kiedy widzę w lodówce jakieś mięso, to od razu sobie przypominam. Ale jeść muszę, bo jak mama zrobi kotleta, albo kanapki z szynką, to nie mam przecież wyjścia. Od tego mam odruchy wymiotne!

Dużo czytałam na ten temat i wiem, że mięso nie jest człowiekowi potrzebne. Wszystkie składniki można uzyskać z roślin. Naprawdę chciałabym przestać jeść te świństwa, ale oni mi na to nie pozwalają. Powiedzieli, że będę mogła o sobie decydować, jak zacznę się utrzymywać. Do tego czasu to oni ustalają jadłospis. Usłyszałam, że coś mi się poprzestawiało w głowie, bo na samej sałacie nie da się żyć. Nic nie rozumieją.

przejście na wegetarianizm

fot. Thinkstock

Gdyby mi pozwolili, to bym się zaczęła tym bardziej interesować. Dowiedziałabym się, co jeść, żeby być zdrową i niczego mi nie brakowało w diecie. Ale ja nie mogę nawet spróbować, bo u nas wszyscy są mięsożerni. Ojciec pochłania straszne ilości mięsa na każdy posiłek, więc mu się nie dziwię. Ale mama? Powinna zrozumieć, że to nie jest głupi wymysł. Dałam jej książkę o wegetarianizmie, ale oczywiście jej nie przeczytała. Słyszę tylko, że to jakieś bajki dla bogaczy.

Wiem, że niektóre produkty ekologiczne są droższe, ale ja nie chcę przestawić całej rodziny na to. Tylko ja bym się tak odżywiała. Sama mogę sobie gotować. Oni twierdzą, że nic nie potrafię i potem mama musiałaby robić jedzenie specjalnie dla mnie. Mają mnie za jakąś kretynkę i to mnie chyba najbardziej w tym wszystkim boli.

przejście na wegetarianizm

fot. Thinkstock

Jestem pewna, że chcę się zdrowo odżywiać. Teraz, a nie za ileś tam lat, kiedy się wyprowadzę i zacznę zarabiać. To będzie dla mnie straszna męczarnia. Dlaczego rodzice nie chcą tego zrozumieć? Nie każdy musi być zwolennikiem takiej diety, ale po co mi tego zabraniać?!

Nie mam swoich pieniędzy, żeby kupować sobie wszystko. A gdybym miała wybierać z tego, co jest w lodówce to żyłabym na pomidorach i ogórkach. U nas się nie je kasz, sałat i innych takich rzeczy.

Powiedzcie mi, jak mam załatwić tę sprawę!

Ilona

Polecane wideo

Komentarze (11)
Ocena: 4.36 / 5
gość (Ocena: 1) 03.12.2016 14:17
"Jak mama zrobi kotleta lub kanapki z szynką"... To zdanie mówi o tobie wszystko królewno. Rusz tyłek i sama zacznij gotować za to, co sama kupisz. Wtedy ci się odechce. Mama to nie służąca żeby ci gotować według twoich zasad. Ja chciałam przejść na dietę- to sobie sama gotowałam i kupowałam składniki za własne pieniądze.
odpowiedz
gość (Ocena: 5) 30.11.2016 12:49
ale bzdury niektórzy tu piszą w komentarzach. przecież na diecie wegetariańskiej je się normalne produkty, warzywa, owoce, jaja, jogurty itp. a nie same drogie cuda z ekologicznych sklepów. koszt takiego jedzenia jest porównywalny z kosztem jedzenia "mięsożerców"
odpowiedz
des (Ocena: 5) 30.11.2016 11:57
Miałam 14 lat, kiedy przeszłam na wegetarianizm. Mogę Ci doradzić z mojego doświadczenia: po pierwsze porozmawiaj ze swoją mamą, wytłumacz, dlaczego jest to dla Ciebie ważne. W moim przypadku sprawdził się "okres próbny" - zaproponuj jakiś czas (miesiąc, dwa, trzy), przez jaki nie będziesz jadła mięsa. Mama będzie mogła zobaczyć, jak sobie z tym radzisz, sprawdzić, czy rzeczywiście nie będzie to wyglądało tak, jak się obawia (że będzie musiała gotować podwójnie: dla Ciebie i dla reszty rodziny). Pomoże to również zweryfikować koszty (czy, jak wspominasz, nie będzie to bardzo drogie żywienie, czy bez problemu jesteś w stanie ułożyć sobie jadłospis w normalnej cenie). U mnie to się sprawdziło. Jasne, że na początku sama gotowałam niewiele, ale moja mama oswoiła się z takim stylem życia, wspólnie wynajdowałyśmy przepisy (a były to jeszcze czasy, kiedy poza "tekturowymi" kotletami sojowymi nie było innych ułatwiających życie produktów dla wegetarian - rarytasem były rzucane do większych sklepów raz na dwa miesiące sojowe parówki w puszce) i udoskonalałyśmy je. Na początku była sceptyczna i nie wierzyła, że w tak młodym wieku dam sobie radę, ale wspierała mnie i myślę, że starała zrozumieć. Po prostu potrzeba czasu. Teraz mam prawie 27 lat, dalej nie jem mięsa i nie ma z tym problemu. Mama lubi, kiedy przyjeżdżam do domu i gotuję bezmięsnie, sama też chętnie robi kotlety ze wszystkich możliwych warzyw i je ze mną zjada :) Trzymam kciuki i życzę powodzenia!
odpowiedz
inferno (Ocena: 5) 30.11.2016 11:35
no masz przekichane. ja przeszłam na wegetarianizm jak byłam młodsza kilka lat od CIebie i, owszem, na początku mój starszy nazywał to fanaberią, kręcił na to nosem, ale jednak nie zmuszał mnie do jedzenia mięsa. twoi rodzice są po prostu cholernie egoistyczni i mają bardzo wąskie spojrzenie na świat. w ogóle jak można się tak żywić, że w lodówce samo mięso. mój ojciec włąsnie tez taki mięsożerny był, ale jak mu cholesterol skoczył to się opamiętał. a dla mnie były zawsze jakieś rzeczy i się kombinowało. to takie czasy były, że nie było produktów wege i eko tak jak dziś, więc znowu bez przesady, że żeby zbilansować diete to trzeba jakieś cuda jeść. makaron, jakiś sos z warzyw, opcjonalnie ser i już masz jakiś posiłek. żona ojca to różnie gotowała, czasem wege to jadłam, a czasem nie, to kleciłam sama (no z jej córką później, bo w takiej konfiguracji mieszkalismy, a ona tez w koncu przeszla na wege, mimo, ze ja nie jestem zadnym wojujacym wegetarianinem, zeby tam komus specjalnie w talerz zagladac). popatrz na jakies proste przepisy i naucz sie gotowac a moze zachecisz rodzicow. chociaz jak to takie betony to ja nie wiem. i naprawde nie moga kupic jakichs warzyw do domu? przeciez to grosze.
odpowiedz
gość (Ocena: 5) 29.11.2016 13:41
Podejmij prace w weekendy, to bedziesz miala na swoje zywienie. Rodzice maja obowiazek zapewnic ci wikt, dach nad glowa, odziez, higiene, edukacje,kosmetyki, opieke zdrowotna, drobne przyjemnosci... oczywiscie na miare ich mozliwosci finansowych. Zrozum, ze oni loza na to wszystko, przygotowuja i maja prawo decydowac o jadlospisie. Jak zarobisz chociaz te kilka stowek i przeznaczysz je na wlasne zywienie, a nie rozpuscisz na bzdury, to wtedy sie okaze, czy to tylko twoja fanaberia, czy faktycznie dojrzala, przemyslana decyzja majaca na celu dobro zwierzat.
zobacz odpowiedzi (1)

Polecane dla Ciebie