Mam ogromne szczęście, że mogę być z moim chłopakiem. Nigdy mi na tym nie zależało, ale teraz zaczyna mi się podobać, że wszystkie dziewczyny mi go zazdroszczą. Jestem raczej brzydką dziewczyną, a przy nim mogę się schować. Jest po prostu idealny. Wysoki brunet, męska twarz, sportowa sylwetka, zgrabny, bialutkie zęby i mogłabym tak wymieniać długo. Do tego jest inteligentny, zabawny, odpowiedzialny, słowny i wierny. Nie piszę tego, żeby mu się przypodobać, bo raczej tego nie przeczyta. Po prostu tak go widzę.
Sama jestem nie najwyższa, mojemu ciału trochę brakuje do bycia fit, na twarzy wciąż pojawia się trądzik i przebarwienia, muszę często depilować nogi i ręce, włosy wypadają mi garściami, nigdy nie mogę nad nimi zapanować. W tym przypadku też mogę długo wymieniać. Jestem bardzo szczęśliwa w tym związku, ale coraz częściej myślę, że do niego nie pasuję. Charaktery mamy podobne, ale jak ja przy nim wyglądam? Chyba jak brzydsza siostra.
fot. Thinkstock
Nigdy nie usłyszałam z jego ust żadnej krytycznej uwagi. Powtarza mi, że jestem najpiękniejsza i najwspanialsza, ale mam wątpliwości. Może to nie litość z jego strony, ale po prostu nie zwraca na to uwagi? Tylko, że ja sama chciałabym być choć odrobinę ładniejsza, by lepiej przy nim wyglądać. Jemu należy się miss świata, a przynajmniej Polski, a nie taki przeciętniak jak ja. Nie chodzi o to, że wygląd jest najważniejszy, ale coś mi tu nie pasuje.
Na dodatek on pochodzi z bardzo bogatej rodziny. Dostaje mnóstwo pieniędzy, więc z nudów kupuje sobie najlepsze ciuchy. Ubiera się bardzo męsko, ale w same najlepsze marki. Sama bym tak robiła, gdyby było mnie stać. Tylko, że moje kieszonkowe wystarczyłoby może na jednego buta ze sklepów, w których on robi zakupy. Same widzicie, że to dziwny związek. On młody bóg z klasą, a ja taka szara myszka ubrana w sieciówkach. Nie zdziwię się, jak wreszcie przejrzy na oczy i mnie zostawi.
fot. Thinkstock
Nie wiem, co on we mnie naprawdę widzi. Może chce błyszczeć przy kimś takim jak ja? Nigdy się nie wywyższałi nie spędza całych dni przed lustrem, ale niczego nie mogę wykluczyć. Przy mnie wygląda po prostu jeszcze lepiej i chyba specjalnie mu to nie przeszkadza. Nie zmienię swojej urody, więc mam wątpliwości o przyszłość tego związku. On może mieć przecież każdą.
Myślicie, że powinnam sobie dać spokój? Tu nie chodzi o wiarę w siebie i poczucie własnej wartości, ale o smutną prawdę.
Klaudia