Drogie Papilotki, jestem bardzo ciekawa, co o tym myślicie. Bardzo wiele par ledwo wiąże koniec z końcem, wszystkim brakuje pieniędzy, pracy coraz mniej... Mnie się udało i od kilku lat pracuję w bardzo fajnej firmie i co najważniejsze, dostaję za to naprawdę solidne wynagrodzenie. Mam odpowiednie wykształcenie i doświadczenie, więc szef mnie ceni. Ostatnio dostałam nawet podwyżkę, więc jest jeszcze lepiej. Niestety, mój facet wcale się ze mną nie cieszył. Wydaje mi się, że ma mi to za złe!
To jakiś absurd, ale on chyba naprawdę wolałby, żebym zarabiała jak najmniej. Najlepiej znacznie mniej, niż on. Nie wiem o co mu chodzi. Czy to źle, że ktoś mnie docenia i dzięki temu możemy sobie na niemal wszystko pozwolić? On za swoją pensję nie mógłby się tak dobrze ubierać, wyjeżdżać na fajne wakacje i stołować się w dobrych lokalach. Zarabia o połowę mniej ode mnie. Przynajmniej, bo tak naprawdę nie wiem dokładnie ile. Nie zaglądam mu na konto, on nie chce o tym rozmawiać. Czuje się jak utrzymanek?
Przecież mnie wcale o to nie chodzi i cieszyłabym się, gdyby lepiej mu płacili. Ale jest jak jest, więc dlaczego nie chce z tego korzystać? Skoro ja mam sporo pieniędzy i żyję z nim w związku, to traktuję to jako wspólną kasę. On z tego powodu czuje się najwyraźniej kiepsko, bo wolałby być na moim miejscu. Chętnie obnosiłby się ze swoim bogactwem, a ja byłabym na jego utrzymaniu...
Podobno to normalne, bo tak działa męska duma. No, ale dumą się nie wyżywi, duma go porządnie nie ubierze i nie pozwoli na podróże. Kocham go, więc naturalnie chcę się z nim dzielić wszystkim, co mam. On, zamiast się cieszyć moim szczęściem, zaczyna wpędzać mnie w poczucie winy. Ostatnio usłyszałam, że jestem karierowiczką i korporacyjnym szczurem. Z ust innych wcale by mnie to nie zabolało, ale jeśli mówi to facet, z którym chce spędzić resztę życia... Przewróciło mu się w głowie.
Mam wrażenie, że powinnam się zwolnić, albo zatrudnić jako sprzątaczka, żeby on poczuł nade mną przewagę i odzyskał pewność siebie. Oczywiście nie zamierzam tego robić, bo znam swoją wartość. Nigdy nie powiedziałam ani słowa na temat jego pracy i zarobków. Nie robię mu wyrzutów, że płacą mu za mało. W zamian on odpłaca się czymś takim...
Zupełnie nie wiem jak z nim postępować. Mam przestać finansować jego marzenia, żeby poczuł, że sam odpowiada za swój los? Ale przecież nie na tym polega związek dwojga ludzi. Czy któraś z Was spotkała się z taką sytuacją? Jest jakaś rada, żebym mogła się realizować, a on nie czułby się urażony moim sukcesem?
Ewa