To nie jest moja sprawa, ale tak mnie to wkurza, że chyba wreszcie powiem kilku osobom, jak jest naprawdę. Chodzi o moją koleżankę. Można powiedzieć, że byłą, bo od dawna już w ogóle ze sobą nie rozmawiamy. Powinna mi być obojętna, ale sama się prosi. Sprawa tyczy się jej profilu na Instagramie.
Czasami tam zajrzę z ciekawości i mnie nerwica bierze, jak na to wszystko patrze. To, że nie mamy już dobrego kontaktu, wcale nie oznacza, że nie wiem, co akurat robi. Mieszka na tym samym osiedlu, często ją widuję przed blokiem. Ostatnio spotkałyśmy się obok sklepu, potem odpalam Insta, a ona wciska ludziom kit, że jest na basenie...
Przecież to jest żenujące. Po co ona to robi? Chce być fajniejsza, niż jest naprawdę? To nie koniec takich przypadków.
Dobrze wiem, że święta spędzała w swoim domu, czyli bloku obok. Nie ma się czym chwalić, bo to zwykłe, szare blokowisko. Ale nie u niej na Instagramie! Według zdjęć, które dodawała, Wielkanoc spędziła w górach. Było kilka fotek ładnej chatki, nawet żywe króliki w jakimś gospodarstwie. Fajnie, gdyby to była prawda. Dobrze wiem, że było inaczej.
Ona ma zbiór jakichś starych zdjęć z różnych okazji i teraz je dodaje jako aktualne. Na dodatek kradnie też z Internetu, bo przynajmniej kilka razy ją na tym przyłapałam. Wymyśliła sobie życie, którego tak naprawdę nie ma. I są efekty, bo czasami ma nawet po kilkaset polubień.
Nie powinno mnie to obchodzić, ale jednak się denerwuję!
Jak można być tak dwulicowym i obłudnym? Raz na rok ruszy się z domu, pstryknie tysiąc fotek i potem je rozdziela na kolejne dni. Żeby inni myśleli, że ma takie ciekawe życie i ciągle coś się u niej dzieje. Na obcych to może robić wrażenie, ale czy ona nie zdaje sobie sprawy, że obserwują ją też znajomi? Przecież ja wiem, że to jedno wielkie kłamstwo.
Chyba wreszcie nie wytrzymam i napiszę jej komentarz na ten temat. Trzeba ją wreszcie skompromitować, żeby przestała tak udawać. Ja bym się już dawno pogubiła w takim podwójnym życiu...
Gosia