Od 8 miesięcy spotykam się z facetem. Przede mną był z kobietą przez 1,5 roku. Rozeszli się gdyż nie kochał jej i podejrzewał ją, że spotyka się z innymi. Dodam, że znam się z nim od około 5 lat. Po pewnej awanturze rozeszli się. I on zaczął się spotykać ze mną. Ale jak się teraz okazało, to tylko mi mówił że się rozeszli, bo ona twierdzi, że spotykali się jeszcze przez dwa miesiące kiedy on już spotykał się ze mną. Ale do sedna.
Ostatnio zaczęły do mnie dochodzić informacje, że on spotyka się z nią dalej, przychodzi do niej pod blok na papieroska. Co więcej, ona swoim koleżankom mówi, że on ciągle wydzwania do niej i chce do niej wrócić, ale ona się zastanawia i chyba raczej nie chce. Jak się dowiedziałam, oczywiście zapytałam mojego faceta. On mi powiedział, że ostatni kontakt z nią miał 3 tygodnie wcześniej. Przyznał się że zdarzyło mu się czasem z nią stanąć i zapalić papierosa, pogadać.
Do tego nie mam pretensji, bo wydaje mi się to akurat normalne. Pech chciał, że na drugi dzień przypadkiem spotkałam jego byłą i z nią sobie porozmawiałam. Powiedziała mi, że to prawda że on ciągle pisze do niej i dzwoni, woła żeby wyszła przed blok na papierosa żeby pogadać. Mówił też jej że się z kimś spotyka, ale nie powiedział z kim, opowiadał jej o nas, z jej relacji wynika, że 2 miesiące temu nawet zaproponował jej żeby może na nowo spróbowali.
Najgorsze w tym wszystkim, że skonfrontowałam nas wszystkich, zawołała go i ona pewnie wszystko przy nim powtórzyła, z czego on nie potrafił mi się wytłumaczyć. Po całej rozmowie jego była poszła, i on zaczął dopiero mówić że to nieprawda. że to ona ciągle dzwoniła do niego i wszystko odwracał.
Ale ta kobieta mi pokazała połączenia, ile razy w ciągu dnia i jak często do niej dzwonił, ilość była przerażająca. On stwierdził, że mi nie powiedział, że ma z nią kontakt, bo bym się złościła. Co więcej, on uważa że tak naprawdę nic nie zrobił złego, bo przecież mnie nie zdradził.
Ja uważam, ze podstawą związku jest lojalność, a on mnie okłamał i nie chce z nim być. Ale czy mam rację?Pomóżcie.