Mam 19 lat, muszę wcześnie wracać, nie mogę jechać na wakacje z chłopakiem. Jak w więzieniu! Anka

Mam trochę niecodzienny problem, zważając na to, że mam 19 lat. Moi rodzice od zawsze krótko mnie trzymali, twierdząc, że to dla mojego dobra itd. Bali się żebym nie wpadła w tzw. „złe towarzystwo”. Zawsze musiałam najwcześniej wracać do domu, jak już gdzieś wychodziłam musiałam być o 22 w domu. I tak do 18 lat. Teraz wiele się nie zmieniło, bo mam rok więcej i gdy na co dzień gdzieś wychodzę, czy to z chłopakiem, znajomymi czy koleżankami, jak do 23 nie wrócę, zaraz telefon z pytaniem kiedy będę i czy „aby trochę nie przesadzam z godziną powrotu”. Niedawno skończyłam szkołę średnią, napisałam maturę i myślę nad jakimiś studiami (w zależności jak mi poszła matura) albo jakimiś kursami. Nigdy nie uczyłam się rewelacyjnie, jednak bez problemu zdawałam z klasy do klasy i ukończyłam liceum z nie najgorszą średnią. Rodzice o to akurat mi nie robili szczególnych problemów, widzieli chyba, że przychodzi mi to trudniej np. w stosunku do mojej siostry, która właśnie kończy studia na świetnej uczelni, zawsze same czerwone paski w szkole i bardzo ambitna. W każdym razie, teraz mam swoje najdłuższe wakacje życia i chciałabym w końcu trochę odpocząć i jak każdy w moim wieku, wyjechać gdzieś i przeżyć pięknie chwile, które na długo zapadną mi w pamięci... Zawsze mogłam tylko pomarzyć o samodzielnym wyjeździe bez rodziców, np. z grupką przyjaciół, bo przecież „mogło by być to niebezpieczne”. Na wakacje jeździłam co roku z rodzicami i to zazwyczaj w te same i lubiane przez nich miejsca. Teraz jednak, gdy mam już swoje lata i jestem dawno pełnoletnia, chciałam porozmawiać z rodzicami jak normalny młody człowiek, że w tym roku chcę wyjechać ze swoim chłopakiem (z którym jestem już prawie półtora roku i którego znają) nad jezioro na parę dni. Na dodatek do miejscowości, którą świetnie znam od dziecka. Mój tata od razu powiedział, że mnie nie puści bo „nie dorosłam jeszcze żeby wyjechać sama z chłopakiem”.   
23.05.2014

Mam trochę niecodzienny problem, zważając na to, że mam 19 lat. Moi rodzice od zawsze krótko mnie trzymali, twierdząc, że to dla mojego dobra itd. Bali się żebym nie wpadła w tzw. „złe towarzystwo”. Zawsze musiałam najwcześniej wracać do domu, jak już gdzieś wychodziłam musiałam być o 22 w domu. I tak do 18 lat. Teraz wiele się nie zmieniło, bo mam rok więcej i gdy na co dzień gdzieś wychodzę, czy to z chłopakiem, znajomymi czy koleżankami, jak do 23 nie wrócę, zaraz telefon z pytaniem kiedy będę i czy „aby trochę nie przesadzam z godziną powrotu”.

Niedawno skończyłam szkołę średnią, napisałam maturę i myślę nad jakimiś studiami (w zależności jak mi poszła matura) albo jakimiś kursami. Nigdy nie uczyłam się rewelacyjnie, jednak bez problemu zdawałam z klasy do klasy i ukończyłam liceum z nie najgorszą średnią. Rodzice o to akurat mi nie robili szczególnych problemów, widzieli chyba, że przychodzi mi to trudniej np. w stosunku do mojej siostry, która właśnie kończy studia na świetnej uczelni, zawsze same czerwone paski w szkole i bardzo ambitna. W każdym razie, teraz mam swoje najdłuższe wakacje życia i chciałabym w końcu trochę odpocząć i jak każdy w moim wieku, wyjechać gdzieś i przeżyć pięknie chwile, które na długo zapadną mi w pamięci...

Zawsze mogłam tylko pomarzyć o samodzielnym wyjeździe bez rodziców, np. z grupką przyjaciół, bo przecież „mogło by być to niebezpieczne”. Na wakacje jeździłam co roku z rodzicami i to zazwyczaj w te same i lubiane przez nich miejsca. Teraz jednak, gdy mam już swoje lata i jestem dawno pełnoletnia, chciałam porozmawiać z rodzicami jak normalny młody człowiek, że w tym roku chcę wyjechać ze swoim chłopakiem (z którym jestem już prawie półtora roku i którego znają) nad jezioro na parę dni. Na dodatek do miejscowości, którą świetnie znam od dziecka. Mój tata od razu powiedział, że mnie nie puści bo „nie dorosłam jeszcze żeby wyjechać sama z chłopakiem”. 

 

Mama powiedziała, że z nim pogada, jednak obie wiemy, że gdy mój tata coś postanowi, to i tak liczy się tylko jego słowo. Wyobraża sobie, że jak wyjadę z chłopakiem, to na pewno wrócę z ciążą... Nie docierają do niego tłumaczenia, że jestem odpowiedzialna i gdybym miała być w ciąży, to byłabym już dawno. Potrafię o siebie zadbać i wiem skąd się biorą dzieci. No tak, ale przecież on wie lepiej. Twierdzi, że jeszcze nie dorosłam. Zawsze traktował mnie jak dziecko, przesadnie pilnował i kontrolował. Nawet jak gdzieś wyjeżdżali z mamą na jeden, dwa dni beze mnie, to posyłali mnie do babci, mimo że byłam prawie dorosła. Teraz zachowaliby się pewnie identycznie... A przynajmniej mój tata, bo to on tym kieruje. 

Nigdy nie rozmawiałam z rodzicami o niczym ważnym, problemach czy innych trudnych dla mnie sprawach, bo czułam, że przyjście do nich z czymś takim wiążę się z tym, że jeszcze dostane za to ochrzan. Jednak mój tata twierdzi, że są świetnymi rodzicami i zawsze byli pełni pretensji, że nie wiedzą co się u mnie i siostry dzieje w życiu prywatnym. Nigdy nie rozumieli tego i nigdy pewnie nie zrozumieją, że całe życie nadmiernie nas kontrolowali i przez takie zachowanie zawsze oddalałyśmy się od niech jeszcze bardziej. Nie było nigdy spokojnych rozmów tylko krzyki, awantury i kary. 

Wiem, że mój problem może wydawać się banalny i ludzie mają większe, bo w końcu rodziny się nie wybiera, jednak ja czuję się strasznie ograniczana. Przeszło mi nawet ostatnio przez myśl żeby zamiast na studia pójść do pracy, wyprowadzić się z domu, zamieszkać wspólnie z chłopakiem i mieć wreszcie święty spokój. Być w końcu wolną osobą, bo teraz czuję się nieszczęśliwa. Wiem, że zakończyłoby się to potworną awanturą i w rezultacie tym, że własny ojciec nie chciałby mnie znać.

Musiałam się w końcu wygadać, bo na co dzień jedyną osobą, która może mnie zrozumieć choć trochę jest moja siostra, która też w końcu przez to kiedyś przechodziła. Dlatego też uciekła daleko od rodzinnego miasta. Proszę o jakieś rady, co zrobiłybyście na moim miejscu, może któraś z Was miała podobną sytuacje rodzinną?

Anka

Polecane wideo

Komentarze (71)
Ocena: 4.89 / 5
sara300 (Ocena: 5) 12.04.2017 15:50
Jedz sama albo z przyjaciolkami rodzice sie boja ze zajdziesz w ciaze mieszkasz z nimi masz sie ich sluchac bo oni nie beda utrzymywac twojego bachora
odpowiedz
Lili (Ocena: 5) 17.01.2017 16:31
Nie wiem w sumie czy pisanie tutaj ma jakis sens ale sprobuje. Jesli nie bedzie interpunkcji to wybaczcie ale nie mam na to głowy... Chce zacząć od tego ze mam w tym roku 20lat. Duzo, ja wiem. Niestety rodzice, szczególnie tata, jest w opór nadopiekuńczy. Wiecie, oczko w głowie, córunia tatunia... Mam chłopaka, tata wie o tym, ale nie do konca go akceptuje bo wynikła miedzy nimi kłótnia ale z mojej winy. Niewazne. Ja chce tu poruszyć kwestie wlasnie nie wychodzenia z domu bo tata... Nie potrafie z nim rozmawiac bo ZAWSZE gdy chce odrazu mam łzy w oczach bo nigdy nie miałam super kontaktów z nim. Z mama w sumie tak samo. Nigdy z nimi nie rozmawiałam i nie mowilam o problemach ktore kazdy ma w tym wieku. Nie wychodzę z domu, nie jeżdzę nigdzie... No i wlasnie chłopak poprosił zebym w sobotę pojechała z nim na łyżwy (Ok.1.5h drogi). Nw jak mam sie spytać i jak pogadac z tata czy moge bo wlasnie zapomniałam wspomnieć ze jesli juz chce gdzies isc to musze pytać i prosić o zgodę... Wiem ze gdy zapytam pewnie popsuje mu humor a ja zaczne płakać, ale nie chce wlasnie tego bo nie chce by odbierał to jako branie na litość bo tak nie jest. Po prostu ja nie umiem z nim rozmawiac i zawsze płacze. Jestem wykończona bo przez to sie kłócę z chłopakiem i widze ze mu mniej zalezy... Po nocach duzo mysle, duzo placxe, przeżywam i nikt o tym nie wie. Boli mnie to. Kocham tatę, serio, ale nie chce tak zyc a wyprowadzka czy takie rzeczy nie wchodzą w grę wiec darujcie sobie. Prosze byście cos doradzili a propo rozmowy o łyżwach (by byla tam tez jeszcze jedna kolezanka z nami) zeby nie wkurzyć go a jesli macie jakis sposob na łzy to tez poproszę :/
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 29.04.2015 23:24
Niestety mam ten sam problem...we wrześniu wyjeżdżam za granicę i wierzę, że aktualne 4 miesiące to ostatni czas kiedy muszę żyć pod kontrolą rodziców.
odpowiedz
wychowana surowo (Ocena: 5) 20.08.2014 02:36
Rozumiem, że uważacie rodziców za nadopiekuńczych, ale trzeba ich też zrozumieć! Martwią się, jesteśmy ich kochanymi córeczkami, które mają wyjść na porządne i przykładne dziewczyny. To normalnie i czasami dziwi mnie wręcz nadgorliwe pozwalanie na wszystko. Dosłowne nie martwienie się rodziców o swoją pociechę. Jestem wychowywana surowo, zawsze byłam i nie mam tego rodzicom za złe. A czasami wręcz dziękuję mamie, że nie pozwoliła mi na nastoletnie wygłupy, bo dziś bym żałowała. Nie przeszkadza mi, że mama do mnie zadzwoni i pogada 20 sekund na imprezie. Mnie nie zbawi, a ona będzie miała spokojny sen i się wyśpi chociaż bez nerwów o mnie :) Co do autorki, zalecam lepszy kontakt z rodzicami. Ja sama, dopóki nie rozmawiałam z nimi, miałam im za złe, że na nic mi nie pozwalają, a kiedy wyjaśnili mi swoje stanowisko wszystko stało się jasne i do zniesienia. Poza tym negocjacje (subtelne! a nie "mamo, ja chcę wrócić o 5 nad ranem i koniec kropka") działają cuda.
odpowiedz
aga (Ocena: 5) 26.05.2014 23:12
sluchaj ja tez mam 19 lat i tez nie moge wracac rano z imprez, chodzic do chlopaka na noc, ani on u mnie nie moze nocowac mimo tego ze jestesmy 2 lata ze sobą, to jest normalne i dziękuję moim rodzicom, za to jacy sa i jak mnie wychowali, pojdziesz na swoje, bedziesz miala swoje dzieci to zobaczysz jak to jest, ja tez na pewno nie pozwolilabym swojemu dziecku jechac sam na sam z chlopakiem/dziewczzyna na kilka dni, gdy rodzice wyjezdzaja mam dwie opcje do wyboru, albo spię u babci albo babcia przyjezdza do nas, czy to takie dziwne? nie rozumiem Twojego mało dorosłego podejscia do zycia, ach, nie pojde na studia tylko do pracy zeby zamieszkac z chlopakiem, okej kochasz go, ale ogarnij się, jestes młoda a tu z dnia na dzien staniesz sie kurą domową, ledwo koniec z koncem bedziecie wiązac, jeść cebule na sniadanie obiad i cebula w portfelu, tylko po to zeby byc z MILOSCIA TWOJEGO ZYCIA, strasznie dziecinne podejscie.
zobacz odpowiedzi (1)

Polecane dla Ciebie