Właśnie jestem po przeczytaniu waszego artykułu na temat nałogowego objadania się. Chciałam powiedzieć, że to jest ogromny problem i dotyczy bardzo dużej grupy dziewczyn, tylko mało która się do tego przyznaje. Ja mam 19 lat i praktycznie od zawsze walczę z nadwagą. I to naprawdę jest ciężka walka.
Ważę 68 kg mam, 166 cm wzrostu. Objadam się mniej więcej od 12 lat. Na początku objadałam się, bo po prostu lubiłam jedzenie, aktualnie to coś więcej. Wielokrotnie jestem na ostrej diecie, cieszę się z efektów, nie czuję głodu i co? Nagle jest jakiś impuls i wszystko idzie w drobny mak.
Jakiś miesiąc temu ważyłam już 64 kg przy ostrej diecie, ale także ćwiczeniach. Bardzo ciężko pracuję na to, żeby lepiej wyglądać. Ale wystarczą 2 dni objadania i 4-6kg wraca! Przykładowo, wczoraj podczas ataku zjadłam 3 normalne bułki pszenne z masłem, jedną bułkę z zapieczonymi wiórkami sera, 4 ciastka czekoladowe, jedno ciastko francuskie z kremem, jedną czekoladę z nadzieniem, kiść winogron, kisiel waniliowy, owsiankę z jabłkiem, duży jogurt truskawkowy, wielki talerz kapuśniaku i górę puree ziemniaczanego.
Więcej nie jestem wstanie nawet wymienić, bo zwyczajnie nie pamiętam. Wczoraj obliczyłam, że zjadłam około 4000 kcal. Nie wynika to z ogromnego apetytu. Bardzo często chce mi się już wymiotować, a i tak jem dalej.
Tacy ludzie jak ja potrzebują pomocy. Przez to niszczę sobie życie, ale nie potrafię się przemóc. Tu nie pomogą regularne posiłki. To coś siedzi głęboko w głowie. Przez to cierpię nie tylko ja, ale także moi bliscy, którzy nie potrafią mi pomóc, a wiedza jak się męczę. Większość tego nie rozumie, wyśmiewa się. TO JEST KOSZMAR!
Iwona