Jestem straszną świnią i dzisiaj o tym wiem. Zachowałam się tak chamsko, że bardziej już nie można. Oczywiście jestem mądra już po wszystkim, kiedy najgorsze się wydarzyło. Może po kolei... Byłam z chłopakiem już jakiś czas. Przyzwyczaiłam się do niego, było nam dobrze i nie planowałam go zmieniać czy rzucać. Jednak od jakiegoś czasu zaczął mnie denerwować. Zrobił się trochę bezczelny, zwłaszcza w towarzystwie.
Kilka razy mnie upominał, jakbym była jego córką. Czepiał się też moich znajomych, wygadywał różne głupie rzeczy. Coś mu strzeliło do głowy po prostu. Tłumaczyłam mu, że powinien się uspokoić, bo nikomu nie jest miło. Zwłaszcza mnie, bo nigdy taki nie był. Gdyby się tak dalej nie zachowywał, to na pewno bym mu tego nie zrobiła... Ale znowu o coś poszło i wymyśliłam sobie, że go upokorzę. Tak, żeby zrozumiał, że nie może się tak zachowywać. Już nawet nie wiem co do mnie mówił, ale ja walnęłam tekstem „przynajmniej ja zawsze mogę, a nie tak jak ty, impotencie”...
Żenujące, straszne, wstydzę się tego. Zwłaszcza, że on nie ma żadnych problemów w tym temacie. Wydawało mi się, że tym w niego uderzę najmocniej i się nie pomyliłam. Znajomi parsknęli śmiechem, zaczęli go dopytywać, z czym ma problem i inne okropne rzeczy... Nie zacytuję, jak się z nami pożegnał, bo to wulgarne słowo. Od tamtej pory się nie widzieliśmy. Wiem, że strasznie go zraniłam, ale oczywiście nie pomyślałam wcześniej.
Im dłużej nie mam z nim kontaktu, tym bardziej wiem, że bardzo go kocham. Ale co z tego, skoro zrobiłam takie straszne świństwo... Nie odpisuje na moje SMS-y, telefonów nie odbiera, nie otworzył mi drzwi. Powiedział tylko, że tego się po mnie nie spodziewał. Ja po sobie niestety też... Co ja mam zrobić, żeby uratować ten związek?
Znajomi raczej zrozumieli, że to było tylko takie gadanie, żeby go wkurzyć. Nikt nie będzie mu wmawiał, że niedomaga w łóżku. Ale on jest wrażliwy i o tym raczej nie zapomni. Jestem na siebie wściekła, że przez własną głupotę rozwaliłam wszystko, co dobrego mnie spotkało. Teraz ryczę sama w domu, on jest upokorzony... Wszystko źle.
Mam nadzieję, że mu wreszcie przejdzie i się odezwie. Ale nie wiem jak mu się z tego wytłumaczę, bo sama nie wiem, dlaczego zachowałam się tak chamsko. Obym w ogóle miała szansę się tłumaczyć, bo boję się, że on nie chce mnie znać.
Ola