Czytam tu często, jak dziewczyny narzekają, że nikt ich nie chce. Miałam ten sam problem, a teraz mam tych wielbicieli za dużo. Jednego poznałam w szkole, drugiego na weselu kuzynki. Ten z klasy jest dobrym uczniem i fajnie się z nim rozmawia, a ten drugi pochodzi z bardzo bogatej rodziny i trochę mi to imponuje. Zaprosił mnie na swoje urodziny. Rodzice zapłacili za wynajęcie całego klubu na osiemnastkę, dostał od nich samochód i w ogóle. Jest sympatyczny, ale zupełnie inny niż ja.
Chłopak z klasy raczej nie ma tylu pieniędzy, ale lubię z nim spędzać czas. Ostatnio siedzieliśmy sobie na łące, rozmawialiśmy się, śmialiśmy. Nie potrzebowałam nic więcej, żeby było fajnie. Ale to trochę inna sytuacja, bo np. do kina albo na imprezę nigdy mnie nie zaprosił. Chyba w ogóle nie ma kasy i jakoś tak dziwnie. Fajnie się rozmawia i wygłupia, ale czasami chciałabym gdzieś wyjść, coś zobaczyć. Ten drugi nie ma z tym problemu.
Jeśli wybiorę tego bogatego, to wyjdę na próżną? Chyba nie powinnam nikogo skreślać dlatego, że ma trochę więcej. To w niczym nie przeszkadza, a nawet pomaga. Ten biedniejszy też jest fajny i dużo mnie z nim łączy. On wie o tym drugim i nawet powiedział, że przy nim nie ma żadnych szans. Tak nie jest. Lubię go i nie obchodzi mnie to, czy ma pieniądze. Ale ten drugi je ma i dzięki temu inaczej mogę z nim spędzać czas. Gubię się w tym.
Wcale nie jest tak, że zdecydowałam się na tego bogatego, bo biedny mi niepotrzebny. Sama nie mam aż tylu pieniędzy. Jeszcze nic nie zdecydowałam. Obydwaj mi się jakoś podobają, chociaż są bardzo różni. Chyba wolałabym być sama, niż wybierać. Czy odrzucę tego, czy tego, to będzie mi go żal i nie będę mogła spojrzeć w lustro. Powinnam chyba przestać się z nimi spotykać, bo zamiast się cieszyć, to ciągle się martwię.
Anna
Umówiłam się raz do kawiarni, to mogłam sobie wybrać, co tylko chciałam. W ogóle nie patrzył na ceny, tylko rzucił kartą bankową. Tak samo było na zakupach. Nie chciałam żadnego prezentu i nie zgodziłam się, żeby coś mi kupił, ale sam nakupił tyle ciuchów, że nigdy nie widziałam takiej kwoty na kasie. Potem odwiózł mnie do domu samochodem. Wiem, że pieniądze nie są wszystkim, ale on dzięki temu tak dużo może i zachowuje się jak mężczyzna.
Kolega z klasy to raczej chłopak, który ciągle musi na kimś polegać. Nawet nie ma prawa jazdy, a co dopiero samochodu. Trochę głupio mi się przyznać, ale to mi się nie podoba. Wolałabym faceta, a nie chłopaka. Jeden mnie świetnie rozumie, drogi wcale nie jest gorszy i o wiele bardziej samodzielny. Ten i ten dają mi znać, że są mnie zainteresowani. Wypadałoby się na coś zdecydować, a ja nie wiem czego chcę.