Witam! Nie wiem co mam już zrobić, mam chłopaka od dwóch lat. Jest to moja pierwsza miłość. Może zacznę od początku. Mam 19 lat. Swojego chłopaka poznałam przez przypadek, swatka mojego kolegi. Na początku znajomości myślałam, że to długo nie potrwa. Jednak po mniej więcej 2 miesiącach zakochałam się, podkreślę, że to była moja pierwsza poważna miłość i nie widziałam świata poza nim. Ale już na początku naszego związku było dość dziwnie, on chodził na imprezy, ja siedziałam w domu i czekałam aż napisze.
Miał mnie głęboko gdzieś, raz nawet była taka sytuacja, że poszłam z koleżankami na piwo, a on ze swoimi kolegami. Nie napisał gdzie jest i co robi, po kilku godzinach zobaczyłam go na mieście, przywitałam się z nim, lecz był bardzo zajęty meczem i nawet nie zauważył, że wyszłam z knajpy. Na drugi dzień były jego urodziny, miał do mnie przyjechać, przygotowałam niespodziankę dla niego i czekałam. Jednak jego telefon się nie odzywał, dopiero o godzinie 17 włączył telefon i oczywiście nie przyjechał, bo tak zabalował poprzedniej nocy, że na drugi dzień był dalej pijany. Z czasem zaczęło się to normować.
Chyba zrozumiał o co mi chodziło, nie chciałam go kontrolować, ale jak ja wychodziłam gdzieś z koleżankami, to siedziałam non stop na telefonie i z nim pisałam, aż czasami tak nie wypadało. Następna sytuacja o jakiej nie mogę zapomnieć to ślub jego kuzyna. To było rok temu. Przed weselem oznajmił mi, że będzie tam jego była. Nie mogłam się z tym pogodzić, całe wesele miałam zepsute, ona siedziała naprzeciwko nas i się ciągle patrzyła. W pewnym momencie wyszłam i nie wytrzymałam, zaczęłam płakać. Całe szczęście on wyszedł za mną i zaczął mi mówić, że tylko mnie kocha itp. itd., nawet klękał przy mnie mówiąc takie piękne rzeczy!
Jednak przyszedł dzień poprawin, wszystko było w porządku do pewnego momentu. Wyszłam na chwilę do łazienki, wracam, a on siedzi z nią i rozmawia! Usiadłam na swoje miejsce i czekałam, lecz ta rozmowa chyba nie miała końca. Nie wytrzymałam i poszłam do WC płakać. Gdy wróciłam, ich nie było!!! Miałam blisko do domu więc zapłakana wzięłam swoje rzeczy i zaczęłam iść w stronę drzwi. Zatrzymał mnie jego kuzyn, który mówił, że nie wie gdzie jest. Ale to było jasne, że on coś wie, było to doskonale widać. Nie było go ze 20 minut, aż rodzice się na niego wkurzyli i zaczęli dzwonić. Wrócił sam. Ja płakałam w ramionach jego mamy, a tato na niego się darł. Po chwili ona wróciła. Do końca imprezy było źle, on tłumaczył, że tylko rozmawiali itp. itd.
Z czasem mu wybaczyłam, jednak wiem, że nie powiedział mi prawdy. Do teraz mi jest z tym źle i chce się dowiedzieć jak naprawdę było, tylko nie wiem jak. Między nami było dobrze, aż do teraz. Spotykamy się raz na tydzień, nawet rzadziej. On jest z innej miejscowości i nie zawsze ma się jak dostać. Ale gdy ja chce do niego przyjechać to słyszę słowa: jak chcesz. No, jak dla mnie to brzmi niezbyt zachęcająco. Czasami mam wrażenie, że ma mnie dość, że wszystko jest ważniejsze ode mnie.
Nie mam nikogo oprócz niego, żadnej koleżanki ani nic. I dlatego czasami go tak bardzo potrzebuję, jeszcze w rodzinie nie mam wsparcia. Jestem sama i czekam tylko aż mój chłopak napisze do mnie żeby się spotkać, by spędzić z nim chwilę. Ostatnio, gdy doszło go kłótni, powiedziałam, że to koniec związku, jednak on stwierdził, że mi nigdy nie pozwoli odejść. Nie wiem co już mam robić. Bo swoim zachowaniem tego nie pokazuje, że chce ze mną być. Proszę o pomoc! Ja go kocham i to bardzo, nie chce zrywać, ale czasami myślę że tak będzie lepiej. Co mam zrobić?
K.