Chyba zupełnie zgłupiałam, ale wyszło, jak wyszło. W poprzedni weekend wreszcie miałam się wybrać na imprezę. Odstawiłam się, jak trzeba, ale kiedy popatrzyłam do lustra, zobaczyłam, że mam pod nosem wyraźny meszek. W wakacje chodziłam praktycznie bez makijażu, więc nie było go widać. Teraz się umalowałam, nieco jaśniej niż zwykle i wszystko wyszło na wierzch. Szybka decyzja – trzeba się tego pozbyć. Miałam mało czasu, więc zrobiłam najgorszą głupotę...
Pęsetą nie miałam czasu się bawić, więc sięgnęłam po maszynkę mojego chłopaka (szykowałam się u niego w domu). Nie pomyślałam nawet, żeby nałożyć jakąś piankę czy nawet zwykłe mydło. Tylko zwilżyłam skórę i pojechałam... Zacięłam się dokładnie pod nosem. Strasznie dużo krwi z tego wypłynęło i nie mogłam nad nią zapanować. Przez kilka minut przyciskałam mocno ręcznik, modląc się żeby nie było śladu. Niestety, jest. Mam nad ustami głębokie zacięcie.
U faceta mogłoby to wyglądać nawet fajnie, tak po męsku. Nie dość, że narobiłam sobie przed nim wstydu, to jeszcze wyglądam tak strasznie... Nie jestem teraz w stanie wyjść z domu i pokazać się ludziom. Z imprezy oczywiście nic nie wyszło. Krew polała się też na sukienkę. Zresztą, z taką szramą i tak bym nie wyszła. Od razu by mnie pytali, co sobie zrobiłam. I co miałabym powiedzieć?
Słuchajcie, zarosłam, wzięłam maszynkę i mi się omsknęła? Kompromitacja do końca życia. Wiele kobiet ma problem z owłosieniem, ale o tym się nie mówi. Nie chciałabym uświadamiać kolegów na własnym przykładzie. Krew przestała się lać, ale długie cięcie jest cały czas widoczne. Próbowałam je zamalować, ale i tak widać. Potem zrobi się strup i już w ogóle nie będę miała życia. Chwila głupoty i mam cierpieć przez długie tygodnie?
Może znacie jakiś szybki i pewny sposób, żeby to zamaskować? Znowu przy tym grzebałam i pojawiły się krople krwi. Chyba zacznę chodzić w kominiarce. Wiem, że to wszystko brzmi śmiesznie, ale dla mnie to prawdziwa tragedia. Wakacje powoli się kończą, a ja mam przesiedzieć je w domu?
Błagam o rady!
Asia