Czy powinnam zrezygnować z marzeń i przejąć rodzinny biznes? Rodzice mnie zmuszają... M., 24 l., Kraków

Zawsze myślałam, że jestem w czepku urodzona. Dzieciństwo miałam wspaniałe - zamożni rodzice, fajne wakacje kilka razy w roku, świetnie się uczyłam, a przy okazji zawsze miałam szczęście do do fajnych znajomych. Po maturze poszłam na studia prawnicze do Krakowa, bycie adwokatem zawsze było moim ogromnym marzeniem. W tym roku się bronię, a moje CV pełne jest staży w kancelariach. Mam nadzieję dostać się na aplikację, ale nie wiem, czy moje plany nie legną w gruzach. Tak naprawdę pierwszy raz w życiu mam jakiś problem, twardy orzech do zgryzienia, z którym nie mogę sobie poradzić. Powiecie, że jestem rozpieszczoną dziewczynką i nie wiem, co to prawdziwe życie. Owszem, nigdy nie miałam pod górkę, życie studenckie sponsorowali mi rodzice i nie musiałam jak inne koleżanki pracować po godzinach, żeby opłacić akademik. Ja mieszkam w pięknej kawalerce w centrum miasta i cały wolny czas poświęcałam na staże. Weekendami oczywiście imprezowałam, ale myślę, że nie zawiodłam moich rodziców i godnie wykorzystałam szansę, którą mi dali. Teraz jestem jednak w kropce, bo oni naciskają bym wróciła do naszej rodzinnej miejscowości i zaczęła powoli przejmować rodzinny biznes. Niestety jestem jedyną osobą, która może to zrobić, gdyż moja starsza siostra choruje na porażenie mózgowe, a nie mam więcej rodzeństwa. Gdy rozmawiam z nimi i tłumaczę, że nie po to poświęciłam ostatnie 5 lat na naukę i pracę, by teraz to wszystko rzucić i wracać na prowincję, by opiekować się ich  sklepami. Nie rozumiałam też, dlaczego tak ochoczo namawiali mnie na te studia skoro teraz miałabym zrezygnować ze wszystkiego, czego się tam nauczyłam. Wiecie co mi powiedzieli? Chcieli bym miała fajne studenckie życie, wspomnienia na przyszłość. Ale od początku zakładali, że wrócę, bo przecież mogłabym kontynuować ich dzieło, rozkręcać biznes, żyć wygodnie bez żadnego wysiłku. Jednak ja tak nie chcę. Kocham Kraków, chciałam zostać wziętą panią adwokat. Pomyślicie, co za problem - postaw się rodzicom. Niestety, jest warunek: jeśli tak zrobię, oni odcinają mnie od kasy, mieszkania, samochodu. I zostanę z niczym na kilka następnych lat, a wiadomo, że na początku będę musiała pracować za jakieś grosze! Już zupełnie się w tym wszystkim pogubiłam...
08.02.2013

Zawsze myślałam, że jestem w czepku urodzona. Dzieciństwo miałam wspaniałe - zamożni rodzice, fajne wakacje kilka razy w roku, świetnie się uczyłam, a przy okazji zawsze miałam szczęście do do fajnych znajomych. Po maturze poszłam na studia prawnicze do Krakowa, bycie adwokatem zawsze było moim ogromnym marzeniem. W tym roku się bronię, a moje CV pełne jest staży w kancelariach. Mam nadzieję dostać się na aplikację, ale nie wiem, czy moje plany nie legną w gruzach. Tak naprawdę pierwszy raz w życiu mam jakiś problem, twardy orzech do zgryzienia, z którym nie mogę sobie poradzić.

Powiecie, że jestem rozpieszczoną dziewczynką i nie wiem, co to prawdziwe życie. Owszem, nigdy nie miałam pod górkę, życie studenckie sponsorowali mi rodzice i nie musiałam jak inne koleżanki pracować po godzinach, żeby opłacić akademik. Ja mieszkam w pięknej kawalerce w centrum miasta i cały wolny czas poświęcałam na staże. Weekendami oczywiście imprezowałam, ale myślę, że nie zawiodłam moich rodziców i godnie wykorzystałam szansę, którą mi dali. Teraz jestem jednak w kropce, bo oni naciskają bym wróciła do naszej rodzinnej miejscowości i zaczęła powoli przejmować rodzinny biznes. Niestety jestem jedyną osobą, która może to zrobić, gdyż moja starsza siostra choruje na porażenie mózgowe, a nie mam więcej rodzeństwa.

Gdy rozmawiam z nimi i tłumaczę, że nie po to poświęciłam ostatnie 5 lat na naukę i pracę, by teraz to wszystko rzucić i wracać na prowincję, by opiekować się ich  sklepami. Nie rozumiałam też, dlaczego tak ochoczo namawiali mnie na te studia skoro teraz miałabym zrezygnować ze wszystkiego, czego się tam nauczyłam. Wiecie co mi powiedzieli? Chcieli bym miała fajne studenckie życie, wspomnienia na przyszłość. Ale od początku zakładali, że wrócę, bo przecież mogłabym kontynuować ich dzieło, rozkręcać biznes, żyć wygodnie bez żadnego wysiłku.

Jednak ja tak nie chcę. Kocham Kraków, chciałam zostać wziętą panią adwokat. Pomyślicie, co za problem - postaw się rodzicom. Niestety, jest warunek: jeśli tak zrobię, oni odcinają mnie od kasy, mieszkania, samochodu. I zostanę z niczym na kilka następnych lat, a wiadomo, że na początku będę musiała pracować za jakieś grosze! Już zupełnie się w tym wszystkim pogubiłam...

Polecane wideo

Komentarze (20)
Ocena: 5 / 5
Lena (Ocena: 5) 12.02.2013 12:59
Przejmij biznes - przy dobrym zarządzaniu może być tak, że będą zyski, a z upływem czasu ktoś będzie to za Ciebie nadzorował, a Ty będziesz mogła zajmować się adwokaturą. Może się okazać, że bycie adwokatem rozminie się z Twoimi wyobrażeniami i marzeniami.
odpowiedz
cytryna (Ocena: 5) 11.02.2013 12:56
Nie odcinaj się od rodziców, bo jeśli sobie nie poradzisz finansowo, będziesz żałować swojej decyzji. Pokaż rodzicom, że jesteś im wdzięczna i zaopiekuj się ich firmą. Jednak cały czas powtarzaj, że wyobrażałaś sobie swoje życie, jako adwokat. Z biegiem czasu rodzice zmiękną, zobaczysz :) Ty po jakims czasie (np. po roku "wakacji" od swojego ukochanego prawa) wrócisz do Krakowa i będziesz realizować się w upragnionym zawodzie, a firmę rodziców powierzysz zaufanemu pracownikowi. Wszystko się ułoży, głowa do góry :) Tylko musisz na jakiś czas poświecić się dla rodziców, potem oni znów poświęcą sie dla Ciebie :)
odpowiedz
ona (Ocena: 5) 11.02.2013 12:28
No straszne naprawdę. Może jak Cię odetną od pieniędzy zobaczysz co oznacza życie na własny rachunek, jak łatwo jest się dostać na aplikacje i przekonasz się ile w życiu znaczą pieniądze. Ciekawi mnie co Ci da życie w krk skoro nie będziesz miała czasu na nic, a korki i ten krakowski smog będziesz długo błogosławić. Na pewno znajdziesz czas na wychodzenie ze znajomymi i imprezowanie. Taak... Życzę powrotu na ziemię. Oby niezbyt bolesnego.
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 09.02.2013 23:11
W czepku urodzona, piękne wakacje - no wszystko fajnie, teraz czas pokazać, że na to zasłużyłaś, a marzenia w dzisiejszym świecie proponuję realizować w technice świadomego śnienia. (nie żartuję, też jestem nieszczęśliwa)
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 09.02.2013 17:18
Jakie to piękne co piszesz. Te wszystkie marzenia i inne naiwne mrzonki. W dzisiejszej Polsce nie ma na to miejsca. Musisz brać to co jest pewniejsze. A pozatym najpierw dostań się na aplikacje, co będzie napewno graniczło z cudem. Chyba ze twoi rodzice mają jakieś wtyki.
odpowiedz

Polecane dla Ciebie