W dzisiejszych czasach praca jest bardzo ważna. Przez jej pryzmat często jesteśmy oceniani w kontaktach towarzyskich. Praca świadczy o prestiżu. Doskonale rozumieją to osoby, które mogą pochwalić się dużymi osiągnięciami. Przeważanie robią to często i chętnie. Co innego ci, którym nie powiodło się w życiu, zajmują niezbyt dobre stanowiska, zarabiają najniższą krajową, a ich obowiązki nie należą do ambitnych.
Wiadomo, że do każdej pracy należy podchodzić z szacunkiem. Człowiek, który dobrze zarabia, jest zależny od piekarza czy śmieciarza i na odwrót. Najważniejsze, aby wykonywać ją solidnie. Jednak gdy jesteśmy porównywani z innymi ludźmi, często wstydzimy się wykonywanych obowiązków i trudno wtedy zdobyć się na stwierdzenie, że wszyscy mamy swoje miejsce na świecie, a bez tych nieciekawych społeczeństwo również nie mogłoby normalnie funkcjonować.
Jak bardzo można wstydzić się wykonywanej pracy? Zapytałyśmy o to kilka kobiet. Nie można zaprzeczyć, że to, co robią, nie cieszy się uznaniem społeczeństwa.
Zobacz także: Wygląd rujnuje mi życie
Fot. Thinkstock
- Wykonuję chyba jedną z najgorszych możliwych prac – mówi Magda (24 lata). - Jestem kasjerką w hipermarkecie. Skończyłam socjologię i przez kilka lat pracowałam w administracji, ale nie mogłam liczyć tam na etat. Jakby tego było mało, zarabiałam grosze. Obecnie mam umowę o pracę i trochę ponad 2000 zł na rękę. Byłabym zadowolona, gdyby nie obowiązki. Siedzenie przez kilka godzin przy kasie i nabijanie produktów to nużąca praca i nie ukrywajmy, nie można się w niej rozwinąć. Do tego te spojrzenia ludzi... Czasami czuję się naprawdę upokorzona, bo patrzą na mnie z wyższością. Najlepsze jest to, że w niektórych klientkach rozpoznaję pracownice innych sklepów, np. drogerii kosmetycznych. Czy traktują mnie inaczej? Wcale nie. Mam wrażenie, że są szczęśliwe, bo mogą odreagować i poczuć się odrobinę lepiej, gdy czasami same są w roli obsługiwanych osób.
Magda największy wstyd przeżywa, kiedy poznaje nowe osoby. Także jej rodzice nie są zachwyceni sytuacją.
Fot. Thinkstock
- Moi starzy znajomi już się przyzwyczaili, że pracuję na kasie. Czasami nawet robimy sobie z tego powodu żarty. Na początku patrzyli trochę z niesmakiem i dziwili się, ale gdy powiedziałam, że sama muszę się utrzymać, okazali zrozumienie. Sami zajmują dość prestiżowe stanowiska. Jedna koleżanka jest dentystką, druga pracuje w przedszkolu, a trzecia jest kierownikiem dużego sklepu. Dwaj koledzy są inżynierami. Pod względem osiągnięć czy ambicji nie pasuję do tej paczki, nie ma co się oszukiwać i zdarza się, że łapię doła. Najgorzej jest, gdy poznaję nowe osoby. Widzę zdziwienie i delikatny niesmak na ich twarzach, choć starają się to ukrywać. Jeżeli jest to tylko możliwe, unikam tematu, jak mogę. Niestety nie zawsze się tak da. Być może w przyszłości uda mi się odmienić swój los. Moi rodzice są zawiedzeni, że skończyłam w ten sposób. Wszystkie dzieci sąsiadów coś osiągnęły, tylko ja okazałam się czarną owcą w naszej małej społeczności.
Ewa (20 lat) jest przekonana, że przez swoją pracę nie układa jej się w życiu osobistym. Dziewczyna sprząta w blokach.
Zobacz także: Władza NISZCZY wygląd? Zobacz zdjęcia 10 prezydentów PRZED i PO objęciu urzędu
Fot. Thinkstock
- Zamiatam klatkę, myję podłogi, wycieram ściany. Dobrze wykonuję swoją pracę, staram się i jeszcze nikt nie narzekał. Poza tym zawsze lubiłam wstawać wcześnie i sprzątać, podczas gdy niektórzy jeszcze spali w tym czasie. Niestety jest jeden minus. Wstydzę się swojej pracy. Z jednej strony ją lubię, a z drugiej wstydzę się. Paradoks prawda? Ale wstydzę się przez ludzi. Niektórzy traktują mnie jak służącą. W bloku, w którym sprzątam, mieszka bardzo wyniosła kobieta. Ma ok. 30 lat, zawsze jest odstawiona i nigdy nie mówi `Dzień dobry`. Innych przynajmniej na tyle stać. Kiedyś obserwowała, jak sprzątam. Stała przez kilka minut i patrzyła się. Ignorowałam ją, ale to było krępujące. Nic nie powiedziała, po chwili poszła sobie. Raz zdarzyło się też, że przejechała palcem po ścianie, żeby sprawdzić, czy nie ma na niej kurzu. Jeszcze nie zdążyłam jej zmyć. Kilka dni później miałam rozmowę z kierowniczką na ten temat. Na szczęście nikt nigdy się na mnie nie skarżył, więc sprawa ucichła. Jednak przez takie osoby czuję się gorsza i zaczęłam się wstydzić swojej pracy. Zauważyłam też, że nie układa mi się przez nią w sprawach osobistych.
Mężczyźni są zainteresowani Ewą, dopóki nie dowiadują się, w jaki sposób zarabia na życie.
Fot. Thinkstock
- To takie niesprawiedliwe – mówi dziewczyna. - Zarabiam uczciwie. Nie jestem też prostytutką, a mimo to mam wrażenie, że mężczyznom, z którymi się spotykałam, przeszkadzała moja praca. Ostatnio poznałam fajnego faceta. Zaczepił mnie na ulicy. Był mną wyraźnie zainteresowany i zaprosił na randkę. Spotkanie przebiegało w bardzo miłej atmosferze, aż do momentu, gdy zaczęliśmy rozmawiać o pracy. Przyznaję, starałam się tego uniknąć, ale w końcu zostałam przyparta do muru. I co miałam kłamać? Stwierdziłam, że to bez sensu. Kiedyś i tak prawda wyszłaby ja jaw. Powiedziałam, że jestem sprzątaczką, a wtedy mój kompan zakrztusił się colą. Dosłownie. Był zmieszany i niezadowolony.
- Powiedział, że przecież nie wyglądam i nie wysławiam się, jak sprzątaczka. Zdenerwowałam się wtedy i powiedziałam, że ta praca przecież nie hańbi. Przepraszał i próbował się tłumaczyć, ale widziałam, że robi to tylko z grzeczności. Oczywiście już nie zadzwonił.
Kinga (26 lat) tak bardzo się wstydzi swojej pracy, że kłamie. Oficjalnie jest początkującą projektantką mody, która próbuje założyć własną firmę. W rzeczywistości pracuje jako zwykła krawcowa i nie ma pojęcia o świecie mody.
Fot. Thinkstock
- Niestety, ale żyjemy w takich czasach, kiedy oceniają cię po etykiecie, a nie po tym, jakim jesteś człowiekiem. Gdybym powiedziała w towarzystwie, że jestem zwykłą krawcową, skracam sukienki, a czasami uszyję jakąś spódniczkę, nie miałabym życia. Projektantka brzmi znacznie lepiej. Mówię wszystkim, że zbieram pieniądze na swoją własną firmę i projektuję. Wszyscy mówią wtedy `Wow`, a ja od razu czuję się lepiej. Zresztą wcale tak bardzo nie kłamię. Projektantka powinna umieć też szyć. Prawda jest jednak taka, że nie znam żadnych projektantów, nie chodzę na pokazy, no bo jak, i nic nie wiem o świecie mody. Wykonuję proste zlecenia, czasami coś uszyję. I tyle. Doskonale pamiętam minę jednej dziewczyny, gdy kiedyś niechcący palnęłam, że jestem krawcową. Uśmiechnęła się głupio i dodała, że ona zna 3 języki i pracuje jako księgowa w dużej firmie. Od tej pory się pilnuję. Kto wie, być może kiedyś naprawdę zostanę projektantką?
Zobacz także: Szwedzka pilotka została nową gwiazdą Instagrama! Piękna?