Kodeks pracy o zatrudnianiu pracowników w formie telepracy mówi: `Praca może być wykonywana regularnie poza zakładem pracy, z wykorzystaniem środków komunikacji elektronicznej w rozumieniu przepisów o świadczeniu usług drogą elektroniczną (telepraca)`. I dalej: `Telepracownikiem jest pracownik, który (…) przekazuje pracodawcy wyniki pracy, w szczególności za pośrednictwem środków komunikacji elektronicznej`.
Telepraca (praca zdalna) to zatem nic innego jak wykonywanie obowiązków poza miejscem zatrudnienia – zazwyczaj w domu. Efekty przesyłane są pracodawcy elektronicznie, głównie przez internet. Wydaje się, że powinna być to wygodna forma zatrudnienia zarówno dla właściciela firmy, jak i jego pracownika. Szczególnie jeżeli podwładny z różnych przyczyn nie może wykonywać swoich obowiązków w siedzibie przedsiębiorstwa (np. z powodu ciąży). Okazuje się jednak, że w Polsce telepraca nie cieszy się popularnością. Z badań przeprowadzonych przez Polską Konfederację Pracodawców Prywatnych Lewiatan wynika, że tylko około 10 proc. mikro, małych i średnich firm korzysta z tej formy zatrudnienia pracowników.
A szkoda, bo korzyści wynikających z telepracy jest sporo. PKPP Lewiatan zapewnia, że taka forma współpracy między pracodawcą a jego podwładnym może przynieść oszczędności finansowe, doprowadzić do wzrostu wydajności pracy czy zwiększyć komfort pracowników. Przykładem jest firma Intel. – Mimo że Intel od wielu lat funkcjonuje jako zespół wirtualny, nie cierpi na tym jakość pracy. Jesteśmy obecni w 17 europejskich krajach, a biura posiadamy tylko w sześciu. Wykorzystując telepracę, o wiele łatwiej i taniej możemy rozbudowywać zespoły. Nie pociąga to za sobą konieczności zmiany siedziby wraz ze wzrostem zatrudnienia. Pozwala zaś zaoszczędzić olbrzymie sumy i nie ogranicza tempa rozwoju firmy – mówi cytowany przez PKPP Lewiatan Tomasz Klekowski, dyrektor regionalny Intel Central Eastern Europe.
Agnieszka z Radomia opowiada, że pod koniec ciąży źle się czuła, ale nie chciała rezygnować z pracy zanim było to konieczne. – Zaproponowałam zatem swojemu szefowi, że będę przychodzić na cztery, pięć godzin dziennie, jak na pół etatu. A on się nie zgodził i kazał mi przynieść zwolnienie lekarskie albo pracować na całym etacie. To było dla mnie niedorzeczne – opowiada nasza rozmówczyni. Z kolei jej koleżance, Małgosi, pracodawca sam zaproponował telepracę. Z tą różnicą, że za… połowę pensji. – Miałam robić to samo co do tej pory i zużywać własny prąd za znacznie mniejsze pieniądze. Przemęczyłam się przez miesiąc, bo o pracę trudno i zrezygnowałam. Stwierdziłam, że nie można dawać się wykorzystywać – twierdzi Małgosia.
– Pracodawców do stosowania telepracy zniechęcają, m.in. przepisy prawne: dotyczy to obowiązków związanych z zachowaniem zasad BHP, rozliczania czasu pracy i konieczności wyposażenia stanowiska pracy, choć telepracownik jest tańszy od `zwykłego` o ok. 30 proc. Brakuje również regulacji, które w czytelny sposób określają częściową telepracę (kilka dni w domu, kilka w biurze) – twierdzi Monika Zakrzewska, ekspert PKPP Lewiatan. Nie bez znaczenia jest również tzw. bariera mentalna, na którą powołują się specjaliści z PKPP Lewiatan. Chodzi o to, że zarówno pracodawcy, jak i ich podwładni po prostu boją się tej formy współpracy. Przełożony uważa, że będzie miał mały wpływ na telepracownika. Ale również sami pracujący zdalnie mają sporo obaw – martwi ich, że zabraknie im samodyscypliny, będą odseparowani od zespołu, nie poradzą sobie, a ich życie zawodowe przeniknie się z osobistym.
Warto zatem podkreślić, że praca zdalna naprawdę się opłaca. Jak już pisaliśmy, w przypadku firmy powoduje znaczne oszczędności, a w przypadku pracownika – może doprowadzić do wzrostu wydajności. Przez rok w ten sposób pracował Rafał. I był bardzo zadowolony. – Rozliczano mnie z efektów, więc dla mojego pracodawcy nie miało znaczenia, czy jestem w biurze, czy we własnym domu. Dla niego liczyło się, że wszystko było zrobione porządnie i na czas. Ja z kolei czułem się wolny i sam organizowałem sobie pracę. Nie musiałem znosić ciężkiej atmosfery, jaka czasem panuje w firmie. Dla mnie to był strzał w dziesiątkę – opowiada nasz rozmówca. Zadowolona jest również Kamila. – Dogadałam się z pracodawcą, który ma siedzibę dwie godziny drogi od mojego domu, że będę pracować zdalnie. Spotykamy się raz na tydzień i omawiamy moje wyniki. Pracuję tak od czterech miesięcy i jak dotąd jest bardzo dobrze.
Prawa i obowiązki
Kodeks pracy chroni osobę pracującą zdalnie. `Brak zgody pracownika na zmianę warunków wykonywania pracy (…) nie może stanowić przyczyny uzasadniającej wypowiedzenie przez pracodawcę umowy o pracę` – czytamy w kodeksie. To nie wszystko. Pracodawca jest zobowiązany `dostarczyć telepracownikowi sprzęt niezbędny do wykonywania pracy w formie telepracy (…). Ubezpieczyć sprzęt. Pokryć koszty związane z instalacją, serwisem, eksploatacją i konserwacją sprzętu`. Jeśli zatem twój pracodawca postanowi zrobić z siebie telepracownika, to on musi zapewnić ci komputer. Nie musisz godzić się na pracę na własnym sprzęcie.
`Telepracownik nie może być traktowany mniej korzystnie w zakresie nawiązania i rozwiązania stosunku pracy, warunków zatrudnienia, awansowania oraz dostępu do szkolenia w celu podnoszenia kwalifikacji zawodowych niż inni pracownicy zatrudnieni przy takiej samej lub podobnej pracy, uwzględniając odrębności związane z warunkami wykonywania pracy w formie telepracy` – mówi Kodeks Pracy.
Wnioski? Telepracamoże być ciekawym i korzystnym rozwiązaniem dla obu stron. Warto rozważyć ją zwłaszcza w dobie kryzysu, gdy firmy tną koszty i redukują etaty. Taka oszczędność opłaci się i pracodawcy i pracownikowi.
Ewa Podsiadły-Natorska