EXCLUSIVE: Rodzice wydają na mnie 30 tys. zł miesięcznie

18-letnia Paulina opowiada nam o swoim luksusowym życiu.
EXCLUSIVE: Rodzice wydają na mnie 30 tys. zł miesięcznie
Fot. iStock
26.05.2018

Wyliczenia ekspertów nie pozostawiają wątpliwości - powiększenie rodziny to naprawdę spory wydatek. Wychowanie tylko jednego dziecka kosztuje średnio kilkaset tysięcy złotych, zanim stanie się pełnoletnie. To najskromniejszy wariant, bo wydać można jeszcze więcej. I chociaż pieniądze szczęścia nie dają, to w tym przypadku są zwyczajnie niezbędne. Mówimy bowiem o zaspokojeniu podstawowych potrzeb. 500 zł miesięcznie to dla wielu rodzin ogromne wsparcie, ale na pewno nie wystarczy.

Zobacz również: „Zarabiam 5000 zł miesięcznie. Nie potrafię nic oszczędzić” (Historia Karoliny)

Nie brakuje dzieci, które żyją poniżej minimum socjalnego. Ale też takich, którym niczego nie brakuje. Skalę tego rozwarstwienia wyraźnie widać na przykładzie Pauliny. Rodzice inwestują w nią co miesiąc więcej, niż pozostali przez rok albo dwa. W grę wchodzi nawet 30 tysięcy złotych. Czy z tego powodu 18-latka czuje się szczęśliwsza od rówieśników? A może tak przywykła do dobrobytu, że nie jest już w stanie tego docenić?

W rozmowie z nami dziewczyna zdradza, jak wygląda jej codzienność i na co dokładnie przeznaczane są tak wielkie środki. - Nie jestem rozpieszczona. Od koleżanek różnię się tylko tym, moich rodziców stać na wszystko - twierdzi.

bogata nastolatka

fot. Unsplash

Papilot.pl: Pewnie często słyszysz, że twoje życie to sielanka. Nie musisz nic, a możesz wszystko.

Paulina: Jak to nic nie muszę? Życie na trochę wyższym poziomie wcale nie oznacza, że nie mam żadnych zmartwień i obowiązków. Ja też chodzę do szkoły, muszę się uczyć, czeka mnie matura, zakochuję się, czasem bez wzajemności, brakuje mi dobrego kontaktu z rodzicami, ludzie wokół mnie chorują, nie wszyscy mnie lubią. Nie wydaje mi się, żebym żyła pod kloszem i miała same powody do zadowolenia.

Ale zmartwień masz zapewne trochę mniej. Rodzice w rok wydają na ciebie tyle, ile inni na swoje dzieci przez 18 lat ich życia. Statystycznie.

To mnie akurat nie martwi, ale człowiek szybko się przyzwyczaja. Jak niczego nie masz, to i tak próbujesz normalnie żyć. Zaczynasz dostrzegać inne pozytywne strony. A jak śpisz na pieniądzach i wszystko masz pod nosem, to z czasem przestajesz to doceniać. W środku jestem taka sama jak moje koleżanki, których rodziców nie stać na takie luksusy. Tak uważam.

30 tysięcy złotych miesięcznie - większość Polaków nie zarabia tyle przez rok.

Wiem. Nie jestem oderwana od rzeczywistości i widzę, co się dzieje wokół. Zdaję sobie sprawę, że jestem w bardzo komfortowej sytuacji. Ale to jeszcze nie powód, żeby traktować mnie jak rozkapryszoną księżniczkę, która musi mieć wszystko co najlepsze i gardzi biedniejszymi. Mam normalnych znajomych i poradziłabym sobie nawet bez tych pieniędzy.

Na pewno? To dzięki nim twoje życie wygląda tak, jak wygląda.

Pewnie byłoby zupełnie inaczej, ale nie musiałoby być gorzej. Czasami sama mówię rodzicom - przystopujcie. Wystarczy. Więcej nie potrzebuję.

Zobacz również: Ona dostaje minimalną pensję. Teraz zdradza, jak żyje się za 1500 zł miesięcznie

bogata nastolatka

fot. Unsplash

Naprawdę? Przeciętna nastolatka w twojej sytuacji zapewne chciałaby coraz więcej.

Nie jestem tego taka pewna. Naprawdę nie jest łatwo żyć z łatką bogaczki mieszkającej w złotej klatce. Czasami naprawdę chciałabym być taka zwyczajna. Bez tych wszystkich luksusów i możliwości. Wtedy ludzie ocenialiby mój charakter, a nie analizowali, czy znajomość ze mną im się opłaca. Wiem coś o tym, bo czasem pojawiają się „przyjaciele”, którym nie zależy na mnie, ale kasie. Muszę być bardzo czujna, żeby nie dać im się wykorzystać.

Zdradzisz, na co twoi rodzice wydają aż tyle?

Najwięcej kosztuje moja szkoła. Chodzę do prywatnego liceum dwujęzycznego. Miesięczne czesne to ok. 10 tys. zł. Nie ma się co oszukiwać - byle kto się tutaj nie uczy. To głównie dzieci polityków i biznesmenów. Nie chodzi o próżność albo o to, że nie dałabym sobie rady w publicznej placówce. Raczej o wyższy poziom i budowanie relacji z osobami, które kiedyś wyrosną na wpływowych i znanych ludzi. Żeby mieć znajomości w elicie i być jej częścią.

Pozostaje jeszcze dwa razy tyle.

I w tym momencie pewnie wyjdę na oderwaną od rzeczywistości, bo mam szofera. To pan, który ogarnia sporo rzeczy w naszym domu, a przy okazji zawozi mnie i odwozi ze szkoły. Czasem jak potrzebuję czegoś z miasta, to też mnie podrzuci. Mam też kartę płatniczą. Chyba bez limitu, ale umówiliśmy się, że nie będę wydawała więcej, niż 5 tys. zł miesięcznie. Wiem, co zaraz usłyszę. Tyle na utrzymanie nie mają nawet kilkuosobowe rodziny…

Bo to prawda.

Proszę sobie wyobrazić, że ja jestem tego świadoma. Wiem, co się dzieje wokół mnie i że większość ma gorzej, niż ja. Dlatego staram się nie szastać pieniędzmi na lewo i prawo.

Zobacz również: Właściciele tych imion zarabiają najwięcej. Czy Twoje też znalazło się na liście?

bogata nastolatka

fot. Unsplash

Jakieś dodatkowe przyjemności?

Rodzice płacą też za dodatkowe zajęcia i kursy. Skończyłam niedawno język angielski i zapisałam się na hiszpański. W tenisa gram 2 razy w tygodniu. Mam też zapewnione wakacje. Mogę gdzieś wyjechać, jak tylko jest wolne w szkole. Teraz robię prawo jazdy, więc pewnie jakiś samochód też się znajdzie. Ogólnie chodzi o to, żebym się rozwijała i w to najwięcej inwestują moi rodzice. To nie tak, że idę do jakiegoś projektanta i wydaję u niego tysiące na ciuchy czy torebki.

Stronisz od tego?

Zdarza się, ale bez przesady. Największe takie zakupy zrobiłam jakiś rok temu, kiedy polecieliśmy do Londynu. Nakupiłam się za wszystkie czasy. To jednorazowe wybryki, a nie norma. Nie chodzę też codziennie do makijażystki i fryzjera, żeby jakoś wyglądać. Raz w tygodniu wystarczy.

Czujesz się z tego powodu lepsza?

Jestem szczęśliwa, że los jest dla mnie tak łaskawy. Mogłam urodzić się w rozbitej rodzinie, gdzie brakuje na jedzenie. Ale zdarzyło się inaczej. Rozumiem, że moje życie różni się od polskiej średniej. Staram się tym przesadnie nie epatować i zasłużyć na szacunek tym, kim jestem, a nie tym, co mam. Uważam siebie za osobę skromną i rozsądną. Pieniądze mnie nie zepsuły.

Jakie są twoje plany na przyszłość?

Za rok matura, a później studia. Możliwe, że w Stanach.

Polecane wideo

Komentarze (38)
Ocena: 4.89 / 5
gość (Ocena: 5) 28.05.2018 07:46
Z jednej strony fajnie się czyta o tym, że ktoś ma takie życie o którym marzysz. Z drugiej strony - to boli. Ja czasem mimo że mam 25 lat, to uważam że je przegrałam. Z zazdrością patrzę na koleżanki które się "ustawiły". A ja? Pracuję na uczelni za niewiele niż najniższa krajowa, rozpoczęłam studia podyplomowe (inna branża) do tego dojeżdżam do pracy 50 km codziennie bo wychodzi to taniej niż wynajem mieszkania, pokój ze studentami średnio wchodzi w grę bo za pół roku ślub a dokumenty z uczelni muszą być zamknięte. W domu pomagam w opiece nad chorą siostrą a i tak wszystkim mało pomocy, i tak jeżdżę oplem 16 letnim. Smutne
odpowiedz
gość (Ocena: 5) 26.05.2018 21:49
No cóż, jest to przykre, np. dla mnie. Mnie na najbliższe dwa tygodnie musi starczyć niecałe 200 zł. Mimo to nie zazdroszczę. Jedyne, czego bym chciała, to sama dorobić się kiedyś podobnych pieniędzy i zapewnić sobie komfort. Niestety, mimo wykształcenia, pochodzę z bardzo biednej rodziny, nie mam żadnych znajomości, więc nigdzie mnie nie chcą. Takie jest życie - jedni mają z racji urodzenia, inni nie. Nikt nie mówił, że będzie łatwo.
odpowiedz
gość (Ocena: 5) 26.05.2018 16:48
Wydaje tyle pieniędzy ile może, to normalne ze ludzie którzy dużo zarabiają dużo wydają. Najważniejsze że dziewczyna ma poukładane w głowie. Nie zazdrośccie tylko do roboty lenie!
zobacz odpowiedzi (1)
gość (Ocena: 5) 26.05.2018 14:59
LOL moi rodzice są nauczycielami. Chodziłam do publicznych szkół ale i tak było w nich kameralnie. Studia były i państwowe i prywatne; za uczelnię płacił tata. Miałam tez kartę z limitem do 1K. Jeździlam autobusami, ale jak trzeba było to rodzice mnie zawsze dowozili czy odbierali. Po co o tym piszę? Bo uważam, że wydawanie 30K miesięcznie to strata pieniędzy, chyba ludzie którzy nie mają na co wydawać, szukają sobie na siłę zbędnych wydatków :D Można mieć dobrze i wydawać niewiele.
zobacz odpowiedzi (11)
gość (Ocena: 5) 26.05.2018 13:28
ja też dorastałam w dość bogatej rodzinie, może nie mieliśmy trzech domów z basenem ale mama też wysłala nas do szkół prywatnych, czasem wysyłała po nas takiego pana Grzegoza, trochę jak jej szofer, po szkole zazwyczaj jedliśmy w restauracji bo ona pracowała do późna i nie mogła nam gotować. Bywało różnie, czasami były momenty że mieliśmy 2000 złoty na miesiąc na 3-osobową rodzinę a czasami wydawała 5000 na jednorazowe zakupy. najbardziej cieszę się z tego że nauczyła mnie oszczędności i zanim cokolwiek sobie kupię pytam się zawsze "czy napewno tego potrzebuję?" i tak samo jak dziewczyna z artykułu czsaem mówiłam mamie żeby przystopowała, naprzykład na wycieczkę szkolną chciała mi dać 500 złoty to ja na to że 100 wystarczy spokojnie. kiedy dzieci są dobrze wychowane nieważne ile zarabiają ich rodzice, kulturę wynosi się z domu, nie z portfela
zobacz odpowiedzi (5)

Polecane dla Ciebie