Małgosia, lat 27, przed rokiem wyszła za mąż. Oboje pracują. Od początku ustalili, że będą mieli wspólne konto, ale wkrótce pojawił się zgrzyt. „Mąż zaczął mi dogryzać, że za dużo wydaję na siebie. Widział wszystko jak na dłoni, wiedział, kiedy i ile pobrałam z konta, gdzie robiłam zakupy i na jakie kwoty. Jego skrupulatność zaczęła mi przeszkadzać” – opowiada.
Aleksandra Łukasiewicz, ekspert Expander Advisors przyznaje, że jednym z ważniejszych wyzwań dla osób rozpoczynających wspólne życie jest kierowanie domowym budżetem i zgodne nim zarządzanie. A to oznacza, że musicie zdecydować, jak będzie wyglądać to w waszym przypadku. Możliwości macie kilka: jedno wspólne konto albo dwa oddzielne. Możecie też mieć trzy konta: po jednym dla każdego plus dodatkowe, do którego wgląd macie oboje.
Wspólne konto – za i przeciw
Jeśli nie macie rozdzielności majątkowej, wszystko, co zarabiacie, jest wspólne. Na jedno konto trafiają wasze dochody. Stąd wypłacacie pieniądze na bieżące wydatki, opłacacie rachunki, odkładacie też pewną część w ramach oszczędzania. Jakie są zalety wspólnego konta?
„Takie rozwiązanie jest z pewnością tańszą alternatywą od kilku rachunków osobistych. Należy jednak korzystać z niego świadomie i pamiętać, że jeśli zdecydujemy się na połączenie kont, druga osoba stanie się jego współwłaścicielem i będzie miała równy dostęp do zgromadzonych środków. W dowolnym momencie może zablokować dostęp do kapitału lub wypłacić go w całości, wnioskować o wydanie kart płatniczych czy udzielić dalszego pełnomocnictwa” – zauważa Michał Krajkowski, ekspert Domu Kredytowego Notus.
Wielu specjalistów twierdzi, że wspólne konto może być dobrym pomysłem, jeśli np. jeden z małżonków wydaje zbyt dużo pieniędzy i potrzebna jest nad nim kontrola. Jak w małżeństwie Agnieszki, lat 32. „Mój mąż miał w życiu epizod alkoholowy. Wydawał na trunki dużo pieniędzy, za moimi plecami. Wtedy jeszcze mieliśmy osobne konta i z początku nie wiedziałam, co się dzieje. Dopiero gdy zaczął się leczyć, założyliśmy wspólne konto. Nie od razu się na to zgodził, w końcu jednak przystał na moją propozycję. Okazało się to skutecznym sposobem na brak silnej woli. A i ja poczułam się spokojniejsza” – opowiada Agnieszka.
Wspólne konto ogranicza swobodę małżonków – nie możemy za plecami partnera uruchomić pożyczki gotówkowej czy złożyć wniosku o kartę kredytową. Czujemy też większą finansową dyscyplinę. „Kiedyś myślałam kategoriami: zapłacę za to z karty kredytowej, a mój mąż się nie dowie. Wydawałam więcej i miałam problemy ze spłatą. Odkąd mamy wspólne konto, muszę się hamować” – pisze jedna z internautek.
Jeśli więc jedno z małżonków zaciągnie na rachunku kredyt, to wszyscy właściciele będą w równym stopniu zobowiązani do jego spłaty. Michał Krajkowski wyjaśnia, że uprawnienia partnera można ograniczyć, udzielając mu jedynie pełnomocnictwa do naszego konta. Nie będzie wówczas mógł skorzystać z możliwości uzyskania kart płatniczych, przekazywania pełnomocnictwa czy zamknięcia konta.
Oddzielne konta – za i przeciw
Dla wielu osób jedno konto to ograniczenie wolności, na które nie chcą się zgodzić. Dlatego nie łączą kont po ślubie. Daje to na pewno większą swobodę w dysponowaniu pieniędzmi. Warto mieć własne konto również po to, żeby partner nie widział wszystkich naszych wydatków. Nie, nie chodzi o to, aby wydawać pieniądze za jego plecami. Ale w np. w sytuacji, gdy to ona utrzymuje dom, a on czuje się niezręcznie, prosząc ją o każdą złotówkę i skrzętnie się z niej rozliczając, dzięki swojemu rachunkowi będzie mógł odłożyć sobie parę złotych dla siebie i np. kupić te drogie kubańskie cygara, do których ma taką słabość. Sens w takim rozwiązaniu widzi znany polski seksuolog Zbigniew Lew-Starowicz, o czym pisze w jednej ze swoich książek.
Aleksandra Łukasiewicz, ekspert Expander Advisors przyznaje, że coraz popularniejsze jest przekonanie, że każda osoba powinna zachować częściową niezależność, także finansową.
Dobrym rozwiązaniem w takiej sytuacji jest utrzymanie kont osobistych, na które wpływają wynagrodzenia, i założenie odrębnego rachunku. Na ten drugi obie osoby będą przelewały ustalone kwoty, które posłużą do regulowania bieżących opłat, wspólnych wydatków czy utrzymania domu.
Wspomniany układ sprawdzi się również w przypadku oszczędzania. „Najskuteczniejszym sposobem odkładania na wspólny cel w związku jest zadeklarowanie kwoty, która regularnie będzie gromadzona na osobnym rachunku oszczędnościowym” – twierdzi Aleksandra Łukasiewicz.
Warto ustalić, ile co miesiąc będziecie odkładać na trzecie, wspólne konto. Trzeba dokładnie skalkulować przychody i wydatki. Pomoże wam to ustalić, jaką kwotę będziecie mogli przelewać na dodatkowe konto, obliczyć, jaką część zarobków możecie odłożyć w ramach oszczędzania itp.
Aleksandra Łukasiewicz zaznacza, że oszczędzając np. na wymarzone mieszkanie, najlepiej zacząć od wspólnej rozmowy oraz ustalenia, jaka suma jest niezbędna do sfinansowania wkładu własnego do kredytu. Następnie należy obliczyć indywidualne dochody, wydatki i zadeklarować, ile każda z osób chce i może dokładać do wspólnej puli. Taka rozmowa pomoże ustalić cele, które para chce razem realizować. „Decyzje dotyczące finansów w związku są kwestią indywidualną, która powinna być dostosowana do potrzeb i oczekiwań obojga. Warto więc już od początku poruszać ten temat, by nie rodził on konfliktów w przyszłości, a stał się integralną częścią wspólnego życia” – sumuje ekspertka Expander Advisors.
Ewa Podsiadły-Natorska