Kto z Was robi zakupy w dyskontach? Gdyby takie pytanie padło w gronie znajomych, niektórzy mieliby problem z przyznaniem się do tego. Choć z roku na rok coraz bardziej doceniamy jakość tamtejszych towarów i atrakcyjne ceny, dla wielu odwiedzanie Biedronki czy Lidla jest raczej powodem do wstydu, niż dumy. Nic w tym dziwnego, bo przez lata najtańszym sklepom przyklejono łatkę centrów handlowych dla biedaków. Najlepiej sytuowani wybierają Almę, średniacy idą do Reala czy Carrefoura, a pozostałych nie stać na nic, poza marketem reklamującym się hasłem „codziennie niskie ceny”.
Ten stereotyp wciąż mocno się trzyma, o czym przekonujemy się dzięki raportowi „Konsument 2014”, przeprowadzonemu przez Polskie Towarzystwo Badaczy Rynku i Opinii. Wyniki sondażu publikuje serwis Wyborcza.biz. Ankieterzy sprawdzili, jak na zakupy w najtańszych sklepach reagują Polacy. Kto najbardziej wstydzi się w nich kupować? Okazuje się, że wcale nie najbogatsi i najlepiej wykształceni...
Trend jest wręcz odwrotny – im jesteśmy starsi, pochodzimy z mniejszego miasta i mamy gorszą pracę, tym czujemy się bardziej zakłopotani.
Kiedy porównano wskaźnik wstydu ze względu na płeć, nie zauważono większych różnic. Na pytanie „Czy zakupy w dyskontach to powód do wstydu?” twierdząco odpowiedziało 16 procent mężczyzn i 17 procent kobiet. Pozostali nie mieli zdania lub nie widzą powodu do wstydu.
Wyniki prezentują się już zupełnie inaczej, kiedy za kryterium uznamy wiek badanych. Wbrew pozorom, najmniej kupowania w dyskontach wstydzą się ludzie młodzi. Dla większości ankietowanych w wieku 15-19 lat to żaden problem. Innego zdania są Polacy w przedziale wiekowym 60-65 lat. Dla nich wizyta w Biedronce czy Lidlu jest doświadczeniem upokarzającym.
Jeszcze ciekawiej wyglądają rezultaty badania, kiedy weźmiemy pod uwagę status zawodowy. Najbardziej wyrozumiali dla dyskontów są studenci, urzędnicy, specjaliści, właściciele firm i dyrektorzy. Największy kompleks na tym puncie mają... gospodynie domowe i bezrobotni!
Ostatnim badanym kryterium było miejsce zamieszkania. Wizyty w Biedronce i Lidlu najbardziej wstydzą się mieszkańcy stolicy. To nie do pomyślenia dla niemal 40 proc. warszawiaków. Podobnie jest w innych dużych miastach, choć i na wsi 15 proc. mieszkańców ma z tym problem.
Zakupy w dyskontach z roku na rok za wstydliwe uznaje coraz mniej Polaków, ale wciąż daleko jest nam np. do Niemców, którzy im lepiej sytuowani, tym bardziej cenią sobie tanie sklepy.
A jak jest z Wami?