Kobiety na nocnej zmianie

Gdy zapada zmrok, one dopiero szykują się do pracy. Gdy wstaje słońce, kładą się do łóżek, aby odespać trudy minionej nocy. Dlaczego pracują na nocnej zmianie i czy lubią swój zawód?
Kobiety na nocnej zmianie
18.02.2009

Gdy zapada zmrok, one dopiero szykują się do pracy. Nie przeraża ich noc, ciemne zaułki i pustki na ulicach. Żałują tylko, że rzadko widzą słońce, bo gdy wstaje dzień, zmęczone kładą się do łóżek. I od lat nie były na imprezie, bo kiedy zdarzy się wolna noc, wolą porządnie odespać. Czy żałują, że wybrały taki zawód?

Nogi puchną, głowa pęka, a do rana jeszcze trzy godziny...

Iza (20) od roku pracuje w znanym, warszawskim klubie jako barmanka. Szczupła, wysoka brunetka z inteligentnym, przenikliwym spojrzeniem. Na co dzień studiuje prawo, więc każdą wolną chwilę poświęca na naukę. W przyszłości marzy jej się kancelaria adwokacka, więc wie, że na razie musi zacisnąć zęby i się uczyć. A utrzymanie się na studiach w dużym mieście, to nie lada sztuka. Iza pochodzi z małej miejscowości pod Szczecinem, rodzice nie mogą jej pomóc, bo ma jeszcze pięcioro młodszego rodzeństwa, więc radzi sobie sama.

Na początku pracowała w call center, ale miała z tego marne pieniądze, a dyżury wypadały jej zazwyczaj w czasie zajęć. Zaczęła szukać czegoś nowego i natknęła się na ogłoszenie pracy w klubie. Poszła na rozmowę rekrutacyjną i od razu się spodobała. Zarabia teraz godne pieniądze, a do pensji dochodzą jeszcze duże napiwki. Klienci są hojni, gdy widzą młodą, uśmiechniętą dziewczynę za barem. Wszyscy na poziomie, nie ma mowy o niemoralnych propozycjach. Zresztą, to elitarne miejsce, często pojawiają się gwiazdy, a gdy jest jakaś nieprzyjemna sytuacja, reagują koledzy ochroniarze.

Iza swoją pracę lubi, bo, jak mówi, dzięki niej jest na bieżąco z trendami w modzie i muzyce, spotyka mnóstwo nowych ludzi (tu poznała swojego obecnego chłopaka), a dodatkowo, do perfekcji opanowała sztukę przyrządzania drinków. Są jednak takie chwile, gdy wydaje jej się, że już nie da rady. Nogi puchną, głowa pęka, a do zamknięcia jeszcze trzy godziny. Wie jednak, że barmanką nie będzie do końca życia i wierzy, że za kilka lat ziszczą się jej marzenia o kancelarii.

Nocna praca wykańcza, a wiadomo, że wszystko odbija się na twarzy

Na własny rachunek żyje też Kasia (23), studentka czwartego roku filologii angielskiej. Mimo że pochodzi z Warszawy, jeszcze przed rozpoczęciem studiów wyprowadziła się od rodziców i wynajęła własną kawalerkę. W ostatniej klasie liceum na jednej z imprez poznała Marzenę, która pracowała w klubie go-go. Opowiadała o wielkim świecie, porządnych pieniądzach i że Kasia z pewnością by się nadała, bo ma długie nogi, duży biust, wydatne usta. Nasza bohaterka nie potrzebowała dużo czasu do namysłu i tuż po egzaminach maturalnych zgłosiła się na casting. Kiedy kazali się jej rozebrać i zatańczyć, na początku czuła się trochę skrępowana, ale w miarę, gdy rozkręcała się muzyka, rozkręcała się i ona. Na drugi dzień zadzwonili, że ma tę pracę, tylko musi w siebie trochę zainwestować. Wszystkie zaoszczędzone pieniądze wydała na depilację, solarium, fryzjera i kosmetyczkę.

Do klubu wróciła odmieniona i pewniejsza siebie. Pierwsza noc była trudna, ale klienci docenili to, że jest taka niewinna. Potem było już tylko lepiej. Polubiła swoją pracę i ten szalony tryb życia. Dzisiaj na wiele ją stać – kupiła nowy samochód, każde wakacje spędza za granicą i może sobie pozwolić na drobiazg od znanego projektanta. Rodziców odwiedza rzadko, bo nie chce, żeby dowiedzieli się, jak zarabia. Mama na pewno by nie zrozumiała. O jej sekrecie wie tylko brat i dwie przyjaciółki. Choć nie pochwalają tego, co robi, nie prawią jej kazań, bo wiedzą, że tak łatwo nie zrezygnuje z comiesięcznych przypływów dużej gotówki. Kasia zdaje sobie jednak sprawę, że to nie jest zajęcie na całe życie. Nocna praca wykańcza organizm, nigdy nie można dobrze odespać, a wiadomo, że wszystko odbija się na twarzy. Na razie nie wie, kim chciałaby być w przyszłości, ale może tłumaczem? Póki co, odkłada trochę pieniędzy na lokatę, bo wiadomo, że gdy pójdzie do normalnej pracy, jej dochody zmaleją, a potrzeby wciąż będą duże. I pociesza się, że jeszcze nie musi się martwić na zapas, bo jest młoda, a niektóre jej koleżanki dociągnęły tak nawet do trzydziestki piątki.

W tej pracy nie ma miejsca na strach – albo się nadajesz, albo nie

Magdalena (32) stara się nie pracować nocą, ale grafik niejednokrotnie okazuje się ważniejszy niż jej osobiste plany. Od prawie dziesięciu lat pracuje na kolei jako konduktorka. Ma silny, pewny głos, dużo energii i tyle samo problemów. Sześć lat temu zmarł jej mąż i została sama. Z dwójką małych dzieci, niespłaconym kredytem i 1-pokojowym mieszkaniem na Żoliborzu. Na początku było jej ciężko, brała nawet leki na depresję, ale wzięła się w garść, wytłumaczyła sobie, że w końcu ma dla kogo żyć. Koledzy z pracy śmieją się, że mimo swojej filigranowej postury, jest bardziej zahartowana niż niejeden z nich. Jak tylko może, bierze dyżury, bo dzieciaki mają coraz większe potrzeby, a ona nie chce, żeby im czegoś brakowało. Gdy ma nocną trasę, przychodzi do nich teściowa. Sama na pewno by sobie nie poradziła, a tak ma pewność, że jej pociechy są bezpieczne.

O swoje bezpieczeństwo się nie martwi, choć nie zawsze jest przyjemnie. Czasami trafi się na jakąś pijaną grupkę, ale ludzie wydają się jacyś łagodniejsi, bardziej kulturalni w stosunku do kobiet. Jeśli coś się dzieje, zawsze ma pod ręką kolegę, który pomoże. Na razie jednak nie spotkał jej żaden poważniejszy incydent, choć jedną z koleżanek napadła kiedyś grupa bandytów i zagroziła wyrzuceniem z pociągu. Na szczęście, w porę zareagowali sokiści. Magda mówi, że w jej pracy po prostu nie ma miejsca na strach – albo się nadajesz, albo nie. I tak, w gruncie rzeczy, to ona lubi swoje zajęcie, a ma porównanie, bo próbowała już pracy jako fryzjerka, ekspedientka, a nawet akwizytorka. Tylko trochę jej żal, że tak rzadko może wyjść z dziećmi na spacer do parku. Bo gdy wraca do domu, myśli tylko o tym, żeby w końcu znaleźć się w łóżku.

Przy takim trybie życia trudno o miłość

Z podobnymi rozterkami zmaga się Emilia (26). Ma ośmioletnią córeczkę, którą urodziła jeszcze w liceum. Z ówczesnym chłopakiem rozstali się, gdy była w końcówce ciąży. Uważa, że za bardzo się różnili i przerosła ich ta odpowiedzialność. Rodzice byli wściekli, ale pomogli. Porzucili jednak marzenia dotyczące błyskotliwej kariery córki. Chcieli, żeby była lekarzem, tak jak oni. Ale miło ich zaskoczyła, bo mimo że nie dostała się na medycynę, to przyjęli ją na farmację. Całe studia miała same piątki, dostawała stypendium naukowe, a w wakacje pracowała. Mimo że rodzice dawali jej pieniądze, chciała pokazać, że ona też potrafi zarobić. Po studiach zatrudniła się w aptece. Uważa, że pasuje do niej ten zawód. Jest cicha, nieśmiała, skupiona. Niestety, co drugi dzień ma nocki i jest zmuszona zostawiać córeczkę mamie. Niedawno przeszło jej nawet przez myśl, żeby poszukać czegoś nowego, może w jakimś koncernie farmaceutycznym. Ale ona się do tego nie nadaje. Nie dla niej korporacje i wyścigi szczurów. Lubi tę jednostajność, jaką daje jej praca w aptece. W nocy może spokojnie usiąść, pomyśleć, poczytać. Obserwuje ludzi, zbiera informacje, pomoże, wesprze, porozmawia. Czasem jest świadkiem prawdziwych tragedii i wtedy docenia to, co ma.

W tych nocnych zmianach przeszkadza jej tylko jedno – uciekają od niej wszyscy faceci. Przy takim trybie życia trudno o miłość, a jak się jeszcze ma dziecko, to bycie w związku jest chyba niemożliwe. Ciągle brakuje jej czasu, ale cierpliwie czeka, może znajdzie się mężczyzna, który pokocha ją, jej córkę i tę nocną zmianę?

Nadia Tyszkiewicz

Polecane wideo

Komentarze (81)
Ocena: 5 / 5
OLA (Ocena: 5) 04.11.2014 13:34
!!! FAJNIE , ŻE MOŻNA POCZYTAĆ O PRACY W NOCNYM KLUBIE. JEST DUŻE NIEUŚWIADOMIENIE WŚRÓD DZIEWCZĄT.POPROSTU NIEWIEDZA. PRACUJĘ JUŻ DRUGI ROK JAKO TANCERKA W JEDNYM Z KLUBÓW GOGO I JEŻELI CHODZI O FINANSE TO STAĆ MNIE I NA OPŁACENIE MIESZKANIA, NA KUPNO SAMOCHODU ...NO I NIE BRAKUJE MI DO PIERWSZEGO. A KLUB GO GO TO NIR JAKIŚ B...RDEL TYLKO MIEJSCE GDZIE TAŃCZĘ POPLESSS. I TYLKO TAŃCZĘ.NIE ŚWIADCZĘ ŻADNYCH INNYCH DZIWNYCH USŁUG. ZRESZTĄ POCZYTAJCIE www.ex-clusive.pl/praca
odpowiedz
ala (Ocena: 5) 16.06.2014 15:17
Ja bym się nie zgodziła z tym, że tancerki/ hostessy pracujące w klubach go go muszą być jakieś rozpustne, a na pewno usługi seksualne nie wchodzą w zakres ich obowiązków. Np. w znanym klubie Cocomo dziewczyny mogą się napić drinka z klientem ale to nie jest broń boże przymus. Polecam poczytać sobie co dziewczyny piszą na goworku. nie warto tak od razu osądzać jakimiś stereotypami
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 04.01.2011 21:09
studiuje dziennie na uniwersytecie a utrzymanie w stolicy kosztuje wiec tez pracuje jako barmanka w klubie. ciezko pogodzic prace w nocy a pozniej dzien na uczelni ale wiele studentek daje rade. i nie uwazam ze barmanki to dziw** choc wiele razy slyszalam taka opinie.nie sprzedajemy ciala,jedynie drinki
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 06.01.2010 17:28
„Papilocie! Mam 22 lata, za rok wyznaczoną datę ślubu.
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 04.03.2009 11:25
Praca nocą... No fakt - bez wątpienia męczące, ale z pewnością opłacalne . Takie jest niestety życie, czasem trzeba poświęcić coś, aby żyć, tak jak chcemy. Nie pojmuje jednak niektorych osob wypowiadajacych sie . Jaka tutaj mowa o prostytucji ? ;/ Czy kobieta ktora pracuje w klubie jako barmanka to odrazu prostytutka ? Widac, ze co poniektorym ludziom myla sie pojecia . Zalosne. Ludzie - nie popadajmy w skrajnosci . Gdyby nie ludzie pracujacy w klubach to ciekawe gdzie byscie sie bawili . Ahhh . Straszne . Ale jak najbardziej popieram i podziwiam, bokiety pracujace po zmroku .!
odpowiedz

Polecane dla Ciebie