Kto by pomyślał, że przyjdzie nam żyć w czasach, w których ukończenie studiów zamiast być atutem stanie się kulą u nogi. Dzisiaj osoba z tytułem magistra niewiele już znaczy, dlatego z każdym rokiem przybywa bezrobotnych z dyplomem.
Jednocześnie na rynku pracy coraz lepiej radzą sobie ci, którzy z daleka ominęli próg uczelni wyższej, a zdecydowali się za to skończyć zawodówkę. Posiadanie fachu w rękach jest teraz w cenie i uświadomić powinny to sobie przede wszystkim kobiety.
Zawodowa sytuacja przedstawicielek płci pięknej jest bowiem obecnie dużo cięższa niż mężczyzn. Świadczą o tym najnowsze statystyki sporządzone przez resort pracy. I tak, wśród 250 tys. bezrobotnych po studiach, ponad 170 tys. to kobiety. W ciągu roku przybyło ich 15,3 tys. Liczba bezrobotnych mężczyzn po studiach wzrosła w tym czasie o 9,9 tys - donosi dziennik.pl.
Ta nowa tendencja na rynku pracy nie oznacza oczywiście tego, że my, kobiety, nadajemy się tylko do pracy fizycznej. To raczej wypadkowa kilku czynników. Po pierwsze, przedstawicielki płci pięknej rzadziej wybierają studia inżynierskie, a decydując się na mniej przyszłościowe kierunki, takie jak pedagogika, polonistyka czy socjologia, zmniejszają swoje szansa na znalezienie pracy.
Po drugie trzeba tutaj wziąć pod uwagę zapotrzebowanie rynku. W czasach kiedy wszyscy chcą być wiecznie młodzi i piękni potrzeba wielu specjalistów od urody i wizażu, a na tym polu panie mogą się naprawdę wykazać...