Mam 29 lat, mieszkam z rodzicami (Historia Wiktorii)

Kobieta szuka pracy od trzech lat, ale nie zamierza się spieszyć i zadowalać byle czym – rodzice o nią zadbają.
Mam 29 lat, mieszkam z rodzicami (Historia Wiktorii)
Fot. iStock
21.11.2017

Jakiś czas temu w polskim społeczeństwie pojawiło się nowe pokolenie -  dorosłych dzieci. To osoby zbliżające się do trzydziestego roku życia lub po nim, które nadal mieszkają z rodzicami i często są na ich utrzymaniu. Częściowo jest temu winna sytuacja ekonomiczna. Młodych Polaków nie stać na mieszkania, a nawet kredyty. Niektórymi kieruje jednak zwykła wygoda. Nadgorliwi i nadopiekuńczy rodzice nie spieszą się z wypuszczeniem swojego dziecka z gniazda, opłacają jego wszystkie podstawowe potrzeby oraz przyjemności. A dziecko bardzo często nie ma nic przeciwko…

Wiktoria ma 29 lat i mieszka z rodzicami w jednej z podwarszawskich miejscowości. Maila do naszej redakcji napisała… z nudów. Młoda kobieta nie pracuje, bo trafia na oferty, które jej nie odpowiadają. Czasami przeszkodą jest zbyt niska stawka pieniężna, niekiedy zbyt duża odległość od miejsca zamieszkania.  Bywało, że nie odpowiadały jej obowiązki. W sumie szuka pracy od trzech lat, ale nie zamierza się spieszyć i zadowalać byle czym – rodzice o nią zadbają.

Zobacz także: LIST: „Każda z nas mogła być Dżesiką z Boniewa. Tej dziewczynie NALEŻY się pomoc!”

Od dwóch dni jestem w Krakowie i jak każdego poranka po godzinie 8.00 dostałam SMS od taty: „Dzień dobry Księżniczko, wstałaś już? ”. Zawsze do mnie pisze, kiedy wyjeżdżam na wycieczkę. Jeszcze nie zdążyłam wygrzebać się z łóżka, bo w Krakowie za bardzo nie ma co robić. Wczoraj strasznie się nudziłam i w pewnym momencie zaczęła mnie dręczyć myśl, że z moim życiem jest coś nie tak. Nie czuję się dorosła ani odpowiedzialna, a w moim wieku (mam 29 lat) chyba już by wypadało. Koleżanki powychodziły za mąż, niektóre mają już dzieci, a w każdym razie narzeczonych. Ja też mam faceta, ale za granicą. Oczywiście trudno porównywać jest ich sytuację do mojej. Muszę przyznać, że jest mi w życiu bardzo wygodnie i nie chciałabym tego zmieniać. Żyję dla przyjemności i korzystania z wszelkich rozrywek, które oferuje ten świat. Niektórzy na pewno mówią, że jestem rozpieszczona, ale skoro mogę sobie na to pozwolić, dlaczego nie?

Kobieta jest jedynaczką. W tracie studiów nie musiała pracować. Nie przemęczała się też nauką. Rodzice płacili za wszystko…

dorosły bobas

Fot. iStock

Mieszkanie w Warszawie, rachunki, jedzenie, ubranie, rozrywki i oczywiście wyjazdy za granicę – nie musiałam się o nic martwić. Teraz zresztą też nie. Na zakupy chodziłam i nadal chodzę co dwa tygodnie. Jestem uzależniona od ciuchów i na szczęście rodziców na to stać. Podczas studiów na każdy weekend wracałam do domu, oczywiście po gotówkę. Poza tym czuję się przywiązana do domu i rodziców. Jest mi z nimi dobrze, wygodnie.

W koszt utrzymania córki wchodzą także wycieczki za granicę.

Zaraz po obronie magistra poleciałam do Turcji – musiałam się trochę odstresować. Zakochałam się w tym kraju i teraz odwiedzam go przynajmniej raz na dwa miesiące. W międzyczasie próbowałam znaleźć pracę, ale skończyłam europeistykę i nie było łatwo. O jednej firmie przeczytałam niezbyt pochlebne komentarze i zrezygnowałam. W międzyczasie miałam kilka rozmów, ale nikt więcej się nie odezwał. Popracowałam trochę w jednej firmie, ale zlecali mi same niezbyt poważne obowiązki, do tego mało płacili. Także zrezygnowałam.

Zobacz także: Jak wygląda seks w ciąży? Oto zdumiewające wyznania kobiet!

Rodzice wydają na utrzymanie swojej córki ok. 3000 zł miesięcznie. Na co potrzeba tyle pieniędzy?

Nie dokładam się do rachunków i oprócz załatwiania drobnych spraw na mieście oraz sprzątania w domu nic nie robię. Rodzice nie mają do mnie pretensji. Ciągle powtarzają, że mogę robić, co chcę. Najważniejsze jest dla nich moje szczęście. Cieszę się, że mam tak wspaniałych i wyrozumiałych rodziców. Muszę przyznać, że czasami mam lekkie wyrzuty sumienia, kiedy podliczę, ile miesięcznie wydają na moje utrzymanie. Jakieś 500 zł na jedzenie plus opłaty, ciuchy to wydatek ok. 700 zł na miesiąc.

 

 

dorosły bobas

Fot. iStock

Do tego trzeba doliczyć tysiąc złotych na wyjazd do Turcji (jeden tygodniowy wypad last minute to koszt ok. 1000 zł, więc na miesiąc wychodzi ok. 500 zł). Kosmetyki – ok. 200 zł miesięcznie, pokój w Warszawie – 900 zł). Zdarza się, że robię sobie krótkie dwudniowe wycieczki po Polsce – ok. 500 zł z noclegiem i wyżywieniem. Trzeba jeszcze doliczyć pieniądze na różne nieprzewidziane wydatki – załóżmy 150 zł. Razem będzie ponad 3000 zł. Jestem kosztowna w utrzymaniu, to fakt. Na szczęście mamy firmę rodzinną i możemy sobie na to pozwolić.

Podejście Wiktorii do pracy jest takie same jak do pozostałych aspektów życia – liczy się przede wszystkim wygoda i przyjemność. Trzeba jednak przyznać, że pod tym względem nie miała szczęścia.

Oczywiście szukałam pracy z lokalizacją blisko metra, nie wyobrażam sobie, żeby dojeżdżać do pracy dłużej niż 40 minut. To czysty absurd i nie rozumiem, dlaczego inni tak się męczą. Robią to na swoje własne życzenie.

Obecnie nie pracuję. Przeważnie spędzam czas w domu. Coś tam posprzątam, pogadam z facetem. Wieczorami spotykam się ze znajomymi albo siedzę z rodzicami. Jest mi dobrze i prawdę powiedziawszy nie wyobrażam sobie zmiany. Raz na tydzień robię sobie wypad do Warszawy na zakupy. Rodzice cały czas opłacają mi tam mieszkanie, bo jeszcze nie zdecydowałam, czy pozostanę w rodzinnych stronach czy kiedyś się usamodzielnię. Właściwie dużo zależy również od mojego faceta – być może przeniosę się za granicę.

dorosły bobas

Fot. iStock

Wiktoria na razie nie przejmuje się przyszłością. Cieszy się tym, co tu i teraz.

Większość znajomych uważa oczywiście, że jestem rozpuszczona i nie poradzę sobie sama w życiu. Na razie nie mam zamiaru się tym martwić. Trzeba cieszyć się życiem, chwycić je za rogi i bawić się. Mój facet zawsze się śmieje, gdy to mówię.

Chwile, kiedy ogarnia mnie niepokój i zwątpienie, zdarzają się na szczęście rzadko. Poza tym znam kilka osób, nawet starszych ode mnie, które też mieszkają z rodzicami i są na ich utrzymaniu. Nie wiem jeszcze, czy chcę w życiu pracować. Najchętniej cofnęłabym się w czasie, bo wtedy kobiety mogły siedzieć w domu, zajmować się swoją urodą i innymi przyjemnościami.

Zobacz także: Pieniądze, ślub, seks... Lista tematów rozmów, które każda para MUSI odbyć!

A Wy znacie kogoś, kto jest takim „dorosłym bobasem”?

Polecane wideo

Komentarze (18)
Ocena: 4.78 / 5
gość (Ocena: 5) 22.11.2017 21:07
A ja mając 27 lat czuje się nieudacznikiem bo jeszcze nie kupiłam własnego mieszkania.....
zobacz odpowiedzi (1)
gość (Ocena: 5) 21.11.2017 21:45
I dobrze, ja pracuję, sama się utrzymuje i jestem na siebie wściekła bo wszystko tracę na bieżące życie zero oszczędności. Załuję że zaraz po licencjacie uparłam się na samodzielność
zobacz odpowiedzi (1)
gość (Ocena: 5) 21.11.2017 20:33
Ten list pewnie nie jest prawdziwy, tak jak cała reszta tych listów, ale tacy ludzie niestety istnieją. Mój znajomy też wieczny dzieciak na utrzymaniu rodziców. Mając 32 lata całe dnie spędzał grając na komputerze i konsoli, nie znam go zbyt dobrze, ale słyszałam, że jego rodzice zgineli w wypadku, ostatnio spotkałam go całego brudnego pod biedronką jak żebrał, bo mu 50 groszy brakowało do najtańszego wina... Tak to się zazwyczaj kończy.
zobacz odpowiedzi (1)
gość (Ocena: 5) 21.11.2017 20:19
ale po co ta kobieta o tym pisze jak jej tak dobrze? jak jej tak pasuje i jej rodzicom to spoko
odpowiedz
gość (Ocena: 5) 21.11.2017 17:29
juz to czytalam jakis czas temu, zalosn ze redakcja musi wstawiac te same artykluly bo nikt do nich nie pisze..
odpowiedz

Polecane dla Ciebie