Przy dzisiejszej konkurencji na rynku pracy pracodawcy – co zrozumiałe – chcą o potencjalnych pracownikach wiedzieć jak najwięcej. Dlatego na rozmowach kwalifikacyjnych coraz częściej pojawiają się dziwne pytania, które publikujemy w osobnym tekście. Bywa, że pracodawcy chcą swoim podwładnym czy kandydatom przeprowadzić nawet badanie… wykrywaczem kłamstw. Sęk w tym, że sami pracownicy – co również jest oczywiste – chronią swoją prywatność i najchętniej ujawnialiby jak najmniej informacji o sobie. Jak dużo może o nas wiedzieć przełożony, a na co nie musimy się godzić?
Kodeks pracy (art. 221) definiuje udostępnienia jakich danych osobowych może żądać pracodawca od osoby ubiegającej się o pracę. Są to: imię (imiona) i nazwisko, imiona rodziców, data urodzenia, miejsce zamieszkania (i adres do korespondencji), wykształcenie oraz przebieg dotychczasowego zatrudnienia. Paragraf drugi mówi natomiast, że pracodawca może żądać również podania innych danych osobowych pracownika, a także imion i nazwisk oraz dat urodzenia jego dzieci – pod warunkiem, że udostępnienie takich informacji jest konieczne ze względu na korzystanie przez pracownika ze szczególnych uprawnień przewidzianych w prawie pracy. Pracodawca może poprosić nas także o numer PESEL. Niezgodne z prawem jest natomiast zbieranie danych biometrycznych, np. linii papilarnych.
Paragraf czwarty art. 221 mówi jednak, że „pracodawca może żądać podania innych danych osobowych niż określone w par. 1 i 2, jeżeli obowiązek ich podania wynika z odrębnych przepisów”. I bardzo często tu zaczyna się problem. Wiele kwestii nie jest bowiem uregulowanych przepisami, co pracodawcy bardzo często wykorzystują. Niewygodne pytania mogą paść już na rozmowie kwalifikacyjnej – te dotyczące wiary, orientacji seksualnej, poglądów politycznych czy u kobiet planów dotyczących posiadania dzieci. Pamiętaj – nie musisz na nie odpowiadać. Mało tego, mogą być one nawet podstawą do postawienia pracodawcy zarzutu o dyskryminację. Wyjątek stanowi jedynie planowana ciąża; jeśli na stanowisku, o które się ubiegasz, kobieta spodziewająca się dziecka nie może pracować, powiedz o swoich planach pracodawcy. Z tego tekstu dowiesz się, czego nigdy nie mówić w czasie interview.
Wiele kwestii dotyczących informacji na temat pracownika jest spornych. Masa osób zastanawia się, czy pracodawca ma prawo sprawdzać telefon podwładnego, historię przejrzanych stron w internecie i jego skrzynkę pocztową. Jeśli są to urządzenia służbowe, z których pracownik korzysta w czasie pracy, szef może je sprawdzić (inna sprawa, że inwigilowanie podwładnych za ich plecami jest po prostu nieeleganckie). I może ukarać pracownika za wykorzystywanie sprzętów do celów prywatnych w godzinach pracy – szef powinien cię jednak uprzedzić, że urządzenia firmowe służą jedynie wypełnianiu zawodowych obowiązków. Ale już sprawdzanie prywatnej komórki czy poczty (aby przekonać się, czy z nikim nie wymieniałaś wiadomości w godzinach pracy), jest niezgodne z prawem.
Są pracodawcy, którzy w poszukiwaniu informacji o kandydatach czy swoich pracownikach, przeczesują internet – sprawdzają ich zwłaszcza na portalach społecznościowych. Tutaj opisywaliśmy historię kobiety, która straciła pracę, bo wzięła zwolnienie, a szef przyłapał ją na Facebooku. Wszyscy zastanawiamy się, czy jest to zgodne z prawem. Drugi paragraf art. 100 Kodeksu pracy mówi, że pracownik jest zobowiązany „dbać o dobro zakładu pracy, chronić jego mienie oraz zachować w tajemnicy informacje, których ujawnienie mogłoby narazić pracodawcę na szkodę”. To znaczy, że wulgarne wpisy czy kompromitujące zdjęcia w sieci mogą stanowić podstawę do wręczenia pracownikowi wypowiedzenia umowy o pracę. Argument, że robiłaś to po godzinach, może wtedy nie zostać uwzględniony.
Coraz częściej pracownicy spotykają się z jeszcze bardziej surowymi metodami kontroli pracownika. Niektórzy szefowie chcą wiedzieć, do jakich celów ich podwładni wykorzystują samochód służbowy, dlatego montują w nich GPS-y. Czy mają do tego prawo? Tak, jeśli dotyczy to wyłącznie auta firmowego, a pracownik został o tym wcześniej poinformowany. Związane jest to z prawem kontroli czasu czy miejsca pracy pracownika. Szefowi nie wolno jednak kontrolować podwładnego po godzinach, np. próbując zamontować GPS w jego prywatnym samochodzie czy skorzystać z opcji lokalizacji użytkownika poprzez telefon komórkowy (nawet jeśli dotyczy to telefonu służbowego!).
Pracodawca może chcieć uzyskać jak najwięcej informacji na temat twoich byłych szefów czy tajemnic firmowych. Pamiętaj, tajemnica handlowa obowiązuje nawet po zwolnieniu (art. 101 Kodeksu pracy). Nie odpowiadaj zatem na pytania dotyczące zwyczajów w poprzednich przedsiębiorstwach; nie musisz mówić nawet o godzinach pracy, atmosferze czy wysokości zarobków. Szef nie powinien cię o to pytać, a ty nie masz obowiązku udzielać takich odpowiedzi. Niektórzy zastanawiają się również, czy powinni mówić, że zostali zwolnieni dyscyplinarnie. Prawo tego nie wymaga, jednak taka informacja znajdzie się w świadectwie pracy. Pracodawca nie musi jednak naciskać, aby dowiedzieć się, za co dokładnie wyrzucono pracownika.
W nowoczesnych firmach, szczególnie w czasie rozmowy kwalifikacyjnej, mogą pojawić się testy psychologiczne czy propozycje przeprowadzenia badania wariografem (wykrywaczem kłamstw). Mogą się one odbyć jedynie za zgodą pracownika, jednak rezygnacja z testu np. w procesie rekrutacji może oznaczać koniec szans na wymarzoną pracę. Pracownicy powinni być świadomi, że danych zebranych w czasie testu psychologicznego czy badania wariografem nikt nie ma prawa dowolnie wykorzystywać czy przekazywać dalej. Również pytania o zdrowie są uzasadnione jedynie w przypadku, gdy jest to bezpośrednio związane z charakterem wykonywanej pracy. Jeśli przyjmujemy leki, które mogą zaburzać koncentrację czy tempo pracy, warto powiedzieć o tym przełożonemu.
W tym artykule piszemy, jak walczyć o awans w pracy.
Ewa Podsiadły-Natorska