Czy w obecnych czasach wybieramy się na studia po to, by zgłębiać wiedzę, rozwijać intelekt i poszerzać horyzonty? Niestety, coraz częściej przyszli studenci, wybierając uczelnię, kierują się zupełnie innymi priorytetami. Przede wszystkim chodzi o zdobycie tak zwanego „papierka”, czyli dyplomu ukończenia studiów z tytułem licencjata czy też magistra. Tylko z nim można wkroczyć na rynek pracy z nadzieją zdobycia satysfakcjonującego stanowiska. Nic więc dziwnego, że młodzi ludzie coraz rzadziej zastanawiają się, czy wybrać się na studia, czy też nie. Pytanie brzmi raczej: Jak i gdzie je ukończyć.
Popyt tworzy podaż
Dla tych, którzy nie są prymusami, najlepszym sposobem na uzyskanie wykształcenia wyższego zdaje się podjęcie nauki w jednej ze szkół prywatnych. Chętnych wciąż przybywa, a skutkiem tego zjawiska jest powstawanie wciąż nowych placówek. Czy nauczanie można więc nazwać po prostu świadczeniem usług, a naukę towarem? Zdaje się, że tak, bo żeby stać się magistrem, często trzeba dużo zapłacić…
Studencka plaga
Okazuje się jednak, że wydatki ponoszone przez studentów uczelni wyższych – zarówno tych prywatnych, jak i państwowych, nie sprowadzają się jedynie do opłat za czesne czy powtarzanie przedmiotów. Niejednokrotnie, aby móc stać się absolwentem, do ponoszonych kosztów zalicza się również opłatę za kupno… pracy dyplomowej! Specjaliści badający ten problem nazywają go plagą i szacują, że aż ¼ oddawanych prac licencjackich i magisterskich nie jest dziełem tych, którzy nazywają siebie ich autorami. Dlaczego studenci zamiast samodzielnie pisać swoje prace dyplomowe, wolą wydać od 500 do nawet 2000 zł na ich kupno? Większość z nich tłumaczy się brakiem czasu, wynikającego z łączenia studiów z pracą. Lenistwo to kolejna przyczyna kupowania prac przez studentów. Dla pozostałych zlecenie napisania pracy magisterskiej to po prostu „wygoda”, na którą po prostu ich stać.
Ceny czarnego rynku
Osoba zainteresowana podobną usługą na pewno nie napotka problemów ze znalezieniem odpowiadającej jej oferty, bowiem zarówno w gazetach, jak i w internecie aż roi się od ogłoszeń zatytułowanych „Pisanie prac”. Wybór dotyczy również cen, których wysokość zależna jest nie tylko od zawartości, czy stopnia trudności tematu pracy, ale również od tego, na jakiej uczelni zostanie ona złożona. Nie bez znaczenia jest również to, gdzie się znajduje dana szkoła – studenci, uczący się w większych miastach muszą liczyć się z wyższą ceną napisanej za nich pracy. Niestety w przypadku zakupu gotowych prac dyplomowych cena w żaden sposób nie gwarantuje, jakości otrzymanego tekstu. Nigdy nie można mieć pewności, że treść, za którą zapłaciliśmy jest rzetelna i zgodna z naszymi założeniami. Czy warto, więc dokonywać zakupu „w ciemno”?
Kto napisze dla ciebie pracę?
Nie ma wątpliwości, że biznes w postaci handlu pracą intelektualną jest opłacalny dla twórców prac dyplomowych. Dla osób, oferujących wyręczenie przyszłych licencjatów i magistrów, pisanie kilku prac jednocześnie o różnorodnych tematykach i w krótkim czasie, nie stanowi problemu. Chodzi, bowiem o swego rodzaju dojście do wprawy oraz efektywne wykorzystywanie godzin spędzonych w bibliotekach oraz pomocnych, dostępnych w nich zbiorach. Zarobki, które udaje im się zdobyć niejednokrotnie pozwalają natomiast na opłacenie drugiego kierunku studiów… Ciekawe jest również to, że we wszelkich dyskusjach na temat moralności handlu pracami dyplomowymi to z reguły kupujący obarczani są największą winą. Czy jednak ich twórcy nie są równie winni, co ich klienci?
Za zbrodnię trzeba płacić!
Choć władze akademickie tępić plagę kupowania prac, problem nadal istnieje. Używanym przez uczelnie systemom antyplagiatowym rzadko udaje się znaleźć jakiekolwiek budzące podejrzenia treści. Zdarza się, że nawet sami promotorzy „przymykają oko” na prace, które przypuszczalnie przekraczają wiedzę i możliwości intelektualne studentów. Jedyną skuteczną metodą walki z jednym z największych obecnie problemów szkolnictwa wyższego jest wprowadzenie konieczności pisania prac, wymagających prowadzenia przez studenta prac badawczych. W przeciwieństwie do prac tak zwanych odtwórczych, polegających na przekształcaniu tekstów źródłowych, zmuszałyby do wykonywania systematycznej pracy intelektualnej w obrębie badanej tematyki.
Do tej pory wszelkie próby zlikwidowania czarnego rynku prac dyplomowych wydają się nie przynosić żadnych skutków. Nie ulega wątpliwości, że oddanie zakupionej pracy dyplomowej, wraz z podpisanym oświadczeniem dotyczącym jej autorstwa to przestępstwo, wynikające z wyłudzenia poświadczenia nieprawdy, za które grozi kara pozbawienia wolności do 3 lat. Może być również interpretowane, jako naruszenie ochrony praw autorskich. Jak w tej sytuacji traktować jednak samego autora, który nie tylko sam oferuje naruszanie jego praw, ale również na nich zarabia?
Alicja Milewska
Zobacz także:
Pierwsza praca? Nie bój się wyzwań!
Chciałabyś pogodzić naukę z pracą? Sprawdź, jak się do niej przygotować i sprawić, żeby była przyjemnością!
Masz dosyć chodzenia do szkoły? Dowiedz się, na czym polega nauka indywidualna, odbywająca się w domu. Czy jest zbawieniem, czy utrapieniem? A może to po prostu coś dla ciebie?