Wielu kobietom zawód stewardessy kojarzy się z pracą marzeń, w której za bajecznie wysoką pensję można zwiedzić świat i poznać mnóstwo ciekawych ludzi. Mało kto zdaje sobie jednak sprawę z tego, z iloma wyrzeczeniami wiąże się taka profesja. Ciągła dyspozycyjność, pełna akceptacja nieregularnego grafiku dyżurów czy nienaganna prezencja to tylko nieliczne z warunków, które musi spełniać kobieta pracująca w przestworzach.
28-letnia Magdalena, która zarabia jako stewardessa od 6 lat, przychodzi na spotkanie ze mną punktualnie – pojawianie się na czas ma w końcu wyćwiczone do perfekcji. Uśmiech nie schodzi z jej twarzy i natychmiast łapiemy ze sobą dobry kontakt.
- Jak zaczęła się moja przygoda z lataniem? Dość banalnie. Kiedy skończyłam drugi rok anglistyki, firma moich rodziców splajtowała. Nie było już mowy o ich wsparciu finansowym, musiałam zarobić na siebie sama – opowiada Magda. – W Internecie znalazłam ogłoszenie, że w jednej z linii lotniczych potrzebują stewardessy. Chętne dziewczyny musiały najpierw wypełnić kwestionariusz i odpowiedzieć na kilka pytań, a dopiero potem najlepsze kandydatki miały zostać zaproszone na rozmowę. Pytania w tym teście nie wydały mi się skomplikowane. Należało np. na podstawie obrazków z ludzkimi twarzami rozpoznać i nazwać targające nimi emocje, albo napisać ile czasu zajmuje mi dojazd na lotnisko. Do kwestionariusza trzeba było dodać oczywiście swoje zdjęcie.
Magda, zapytana przeze mnie o inne wady wykonywanego przez nią zawodu, wymienia je bez wahania: - Nieregularny grafik pracy, wieczna dyspozycyjność, przez co nie ma szans na jakiekolwiek życie towarzyskie, czy założenie rodziny, ciągłe zmiany ciśnienia i temperatury, które negatywnie wpływają na zdrowie; i oczywiście niekulturalni pasażerowie. Ich chamskie zachowania to niestety nie mit. Wielokrotnie zdarzyło mi się na przykład, że dwumetrowy, silny facet wzywał mnie tylko po to, żebym zapakowała mu do górnego schowka jego płaszcz. Kiedy wykonywałam jego polecenie, z uśmiechem na twarzy klepał mnie po pupie lub wkładał mi rękę pod spódnicę. Normalna kobieta dałaby mu za to w twarz, ale nie stewardessa. Ja mogłam się tylko uśmiechnąć i udać, że nic się nie stało. Nasz klient, nasz pan.
Kiedy pytam Magdę o to, czy mogłaby związać się z pilotem, odpowiada: - Nigdy w życiu. Nie mam zbyt przyjemnych doświadczeń z pilotami, zwłaszcza z jednym z nich. Otóż podczas jednego z moich pierwszych lotów zaproponował mi bez ogródek seks. Powiedział, że albo się z nim prześpię, albo nie wpuści mnie następnym razem na pokład. Mimo tej groźby odmówiłam, więc upatrzył sobie inną dziewczynę. Tamta nie miała oporów.
- Każdy, kto nie pracował jako steward lub stewardessa, myśli, że to łatwa i przyjemna praca – dodaje Magda. – Wcale tak nie jest, choć ma ona oczywiście swoje plusy. Można na przykład zwiedzić kawał świata i podszkolić język, ale tak naprawdę nie ma tu zbyt wielu możliwości rozwoju zawodowego. Z tego względu mam dobrą radę dla wszystkich dziewczyn, które marzą o tej posadzie: najpierw skończcie jakieś studia lub nauczcie się konkretnego fachu, żeby po odejściu z lotnictwa nie martwić się o swoją przyszłość. Praca na pokładzie samolotu nie jest przecież wieczna.
Wysłuchała Maja Zielińska
*Imiona bohaterów reportażu zostały zmienione.
Zobacz także:
EXCLUSIVE: Spowiedź nimfomanki
Kinga myśli o seksie 24 godziny na dobę. Przez jej uzależnienie odszedł od niej mąż. Ona nie potrafi być wierna nawet przez chwilę.
Jak podkłada się głos w filmach porno?
Przy kolejnym dublu aktorom trudno jest wykrzesać z siebie odpowiednie dźwięki. Wtedy do akcji wkraczają tzw. „wzdychacze”.
Magdalena zdradza również, że jej praca tak naprawdę jest jedną wielką niewiadomą. – Nigdy nie wiem, co spotka mnie podczas danego lotu. Czy trafimy akurat na burzę z piorunami, czy też podróż przebiegnie bez pogodowych problemów? Czy na pokładzie samolotu trafi się tylko kilku marudnych i denerwujących pasażerów, czy może będzie ich kilkunastu? Czy znów wpłynie do przełożonych jakiś oczerniający raport na mój temat? Albo czy kolejny raz będę musiała zwracać komuś uwagę, że nie wolno uprawiać seksu w samolocie? – wymienia moja rozmówczyni, a widząc moją zdziwioną minę, dodaje ze śmiechem: - Wbrew pozorom taka sytuacja zdarza się w przestworzach bardzo często. Zwłaszcza po alkoholu, bo wtedy pasażerowie tracą jakiekolwiek hamulce. Czasami do tego stopnia, że zamiast skryć się dla przyzwoitości w toalecie, kochają się na swoich siedzeniach! W takiej sytuacji oczywiście nie mogę im przerwać, tylko przynieść koc i ich przykryć. Chyba że zachowują się wyjątkowo głośno…
Wstępny etap rekrutacji Magdalena przeszła pomyślnie, więc została zaproszona na rozmowę. – Spodziewałam się, że przyjdzie kilkanaście najlepszych dziewczyn, tymczasem pojawiły się ich… setki! – mówi 28-latka. – Rekrutacja trwała jakieś 12 godzin. Najpierw zaprezentowanie siebie, test z języka angielskiego, test psychologiczny, sprawdzanie stanu zdrowia, ważenie, mierzenie i oglądanie mnie od stóp do głów. Z perspektywy czasu wydaje mi się to dość zabawne, ale kiedy kilka osób oceniało wygląd moich nóg (zwłaszcza od kolan w dół), rąk, dłoni, paznokci i uszu, wcale nie było mi do śmiechu. Podczas tych oględzin padło również pytanie, czy zgodziłabym się na podcięcie moich włosów, bo są stanowczo za długie. Oczywiście powiedziałam, że tak.
Po swoistym piekle rekrutacyjnym, które zgotowała kandydatkom komisja, Magdalena dowiedziała się, że zostaje zatrudniona. Oprócz niej, pracę dostały także dwie inne dziewczyny. – Myślałam, że się zaprzyjaźnimy, ale w tym zawodzie nie ma miejsca na zażyłości. Marlena i Wiktoria od początku traktowały wszystko w kategoriach rywalizacji. Chciały być najlepsze, wybić się i awansować na kierowniczkę. Awans nie jest jednak wcale taki łatwy. Potrzebne są albo lata doświadczenia, albo… znajomości – zdradza Magdalena. Dodaje również: – Pamiętam, że raz spotkała mnie ze strony moich współpracowniczek bardzo przykra sytuacja. Otóż do przełożonych wpłynął raport, w którym złożyły skargę na moją „nieestetyczną” prezencję. Chodziło po prostu o to, że jeden jedyny raz nie pomalowałam swoich ust szminką. Ponieważ za trzy takie raporty wylatuje się z pracy, już nigdy nie weszłam na pokład samolotu bez pomadki.