Jaka powinna być idealna niania? To pytanie zadają sobie rodzice, którzy są zmuszeni powierzyć opiekę nad dzieckiem zupełnie obcej osobie. Przede wszystkim musi być godna zaufania, naprawdę lubić towarzystwo najmłodszych, ale także posiadać wiedzę niezbędną do zajęcia się, a także wychowania małego człowieka. Przeglądając portale z ogłoszeniami można dojść do wniosku, że Polska to kraj opiekunkami stojący. W największym wyspecjalizowanym serwisie pośredniczącym pomiędzy rodzicami i nianiami zarejestrowane są dziesiątki tysięcy kandydatek (ze względów kulturowych dominują kobiety). Kraków? 17 tysięcy opiekunek czekających na odzew. Warszawa? 34 tysiące! Wrocław? 11 tysięcy...
Wydaje się więc, że jest w kim wybierać. Problem pojawia się w momencie, kiedy zdamy sobie sprawę, że większość z nich to amatorki. Niektóre od lat zajmują się dziećmi i mają do tego prawdziwe powołanie, jednak częściej są to młode dziewczyny próbujące w ten sposób dorobić. Kończą liceum, studiują zaocznie lub nie mogą znaleźć innej pracy. Stwierdziły, że niania to fach w sam raz na ten etap życia. Nie potrzebują dyplomów, długoletniego doświadczenia, a także specjalistycznych kompetencji. W końcu nad dzieckiem każdy zapanuje. Tak im się przynajmniej wydaje. Dotarliśmy do opiekunek, które szczerze opowiedziały nam o tym zajęciu.
Karolina ma nieco ponad 20 lat. Studiuje pedagogikę i jest przekonana, że można jej zaufać. Do tej pory zdecydowały się na to dwie rodziny. Raz na wakacje, a w drugim domu jest już od kilku miesięcy. - Zajmuję się jedną 3-latką i daję radę. To wyjątkowy wiek, kiedy nie wystarczy włożyć dziecka do łóżeczka lub zająć je telewizorem. Zresztą, to nie są moje metody. Zuzia cały dzień biega, ściąga wszystko ze stołu, najpierw chce malować, a po kilku sekundach domaga się przeczytania jej książeczki. Muszę być bardzo uważna i nie wyobrażam sobie, żeby zajmowała się nią jakaś starsza, nawet bardzo doświadczona pani – przyznaje Karolina. Jej zdaniem młody wiek jest w tym przypadku atutem.
- Jej rodzice są zadowoleni. Ja też nie mogłabym narzekać, bo małą pokochałam za jej rozbrajający uśmiech, a także za psoty. Kiedy jednak będę mogła podjąć normalną pracę, już dłużej nie będę nianią. To zadanie nie dla wszystkich, ale mogące dać sporo radości. Trzeba pamiętać, że to też ogromna odpowiedzialność. Zuzka ma silną alergię na wiele różnych rzeczy. Wystarczy się zagapić, podać coś nieodpowiedniego do jedzenia i tragedia gotowa. Jest też bardzo szybka, często ucieka przed siebie i może zrobić sobie krzywdę. Oczywiście, takie rzeczy się zdarzają, ale ja jestem w końcu tylko opiekunką i mogłabym za to poważnie odpowiedzieć – tłumaczy nam młoda niania.
- Całkiem niedawno miałam sprawę studentki, która przez kilka miesięcy faszerowała czymś chłopca, którym się opiekowała. Nie miał apetytu, był bardzo senny, później okazało się, że także odwodniony. Lekarze nie wiedzieli o co chodzi. Dopiero po szczegółowych badaniach okazało się, że ma w organizmie ogromne stężenie pewnej substancji. Dziewczyna pękła i przyznała, że nie umiała sobie z nim poradzić, więc w ten sposób go uspokajała. Zależało jej na pieniądzach, ale nie dawała rady psychicznie. Sprawa trafiła na policję. Jako właścicielka agencji zeznawałam nawet jako świadek, choć nic na ten temat nie wiedziałam – mówi nam Joanna. - Niektórym dziewczynom wydaje się, że to żadna robota. Wystarczy posiedzieć z dzieckiem i odebrać dniówkę. To jednak bardzo odpowiedzialne i stresogenne zajęcie. Zdecydowanie nie dla każdego. Na pewno nie dla ponad 100 tysięcy „opiekunek”, które ogłaszają się w sieci – dodaje.
Czy oznacza to, że większość z nich to nieodpowiedzialne dziewczyny, które nie mają o dzieciach zielonego pojęcia? Oczywiście, że nie. Można jednak z dużym prawdopodobieństwem uznać, że doświadczone opiekunki z powołaniem to nie więcej, niż co dziesiąta z nich. Przed zatrudnieniem zwróćmy uwagę na referencje, predyspozycje, doświadczenie (domy, w których była zatrudniona lub młodsze rodzeństwo). Pytajmy o wszystko – jak chce zorganizować dziecku czas, jakie zna zabawy, co sądzi na temat oglądania telewizji przez dzieci, czy pali, czy pije alkohol. Większość potrafi doskonale udawać, ale niepewność odpowiedzi można wyczuć.
- Jestem najmłodsza w rodzinie, żadnych dzieci wokół. U nikogo jeszcze nie pracowałam. A oni mnie przyjęli z ulicy, bez żadnych zbędnych pytań. Ja nie narzekam, ale pewnie szukali kogoś innego. Jeszcze się nie zorientowali, więc najważniejsze, że kasa się zgadza. Siedzę u nich w domu, mam co jeść, dzieciaki zajmują się same sobą. Luzik – bez ogródek dopowiada 17-letnia niania.
Jeśli pozostawiamy pod opieką przypadkowej osoby małe dzieci, możemy nigdy nie dowiedzieć się o takich zachowaniach. Ukryte kamery to raczej kwestia ekstremalna. Mało kto miałby środki i odwagę, żeby urządzać w domu centrum monitoringu. Można jednak sprawdzać opiekunkę. - Nie powinno się przyzwyczajać niani, że wracamy zawsze o tej samej porze. Przynajmniej na początku. Wiadomo, że różnie bywa z czasem, ale warto się poświęcić i kilka raz przyjść znacznie wcześniej. Wtedy jest szansa, żeby zobaczyć, co tak naprawdę dzieje się z dziećmi i opiekunką w czasie naszej nieobecności. Zawsze będą musiały spodziewać się takiej kontroli i może uda się uniknąć nieodpowiedzialnych zachowań – podpowiada Joanna z agencji opiekunek.
17-letnia niania wykazała się sporą szczerością, rozmowa ze znacznie spokojniejszą Karoliną także dała nam obraz tego fachu. Nie wiadomo, co było tylko grą, a co prawdą. Z pomocą przychodzi forum dyskusyjne dla opiekunek do dzieci. Dominują na nim młode dziewczyny, które zajmują się cudzymi pociechami chyba wyłącznie dla pieniędzy. W jednym z wątków udzielają sobie porad „jak zająć dziecko”. I nie chodzi wcale o wspólne spacery czy zabawy. „Włącz mu mini mini. Daj mu słodycze. Postrasz go, że jak się nie uspokoi, to dostanie w tyłek. Powiedz, że ma być cicho, bo odetniesz go od telewizora i cukierków. Dawaj mu tylko zaparzoną melisę. Jak nie zadziała, to kup jakieś delikatne krople na uspokojenie i dodawaj do soczku. Postrasz, że jak będzie niegrzeczny, to rodzice przestaną go kochać i już nie wrócą. Tak, to zawsze działa” - więcej złotych rad nastoletnich opiekunek nie chcemy publikować.
To jednak nie jedyny negatywny aspekt tej pracy. - Nie ma co udawać, kokosów z tego nie ma i chyba nigdzie nie będzie. Trzeba by trafić na rodzinę milionerów. Średnia stawka to 8-10 zł za godzinę, a rzadko się zdarza by trzeba było się zajmować dzieckiem cały dzień. Opiekunka nie jest też konieczna codziennie. Pod koniec miesiąca okazuje się, że zarobiłam grosze, a kosztowało mnie to sporo nerwów i czasu – twierdzi Karolina. Nasza druga rozmówczyni, która nie chce ujawnić swojego imienia, potwierdza te zastrzeżenia. Choć nie do końca. - Nie ma z tego dużych pieniędzy, ale dla nastolatki czy studentki są w sam raz. Możemy marzyć o etacie, więc dobre i to. Zwłaszcza, że tak naprawdę nie trzeba się wysilać – mówi nam druga niania.
- Nigdy nie opowiadałam o swoich metodach, ale bez ujawnienia mnie, mogę to zrobić. Tak naprawdę przesiaduję w ich domu 5-6 godzin dziennie. Najpierw siedzę na necie, potem słucham muzyki, zjadam to co mi zostawili w lodówce, czasem się zdrzemnę i do domu – opowiada otwarcie 17-latka. Co w tym czasie dzieje się z dziećmi? Nasza rozmówczyni swoimi wyznaniami udowadnia, że łatwo trafić na nieodpowiedzialną opiekunkę. - Chłopca sadzam na dywanie i on sobie rysuje, potem włączam mu bajkę lub rozrzucam klocki. Dziewczynka siedzi w łóżeczku, coś tam sobie gada, przewraca się z boku na bok i z głowy. Czasami muszę się oderwać i ją przewinąć albo nakarmić, ale się nie przemęczam.
Jej pracodawcy raczej nie zdają sobie sprawy, jak wygląda dzień ich pociech. Miały być spacery, rozwijające zabawy i pełna troska, a tymczasem niania tylko dogląda dzieci i specjalnie się nimi nie przejmuje. - Co się stanie jeśli się zorientują? Pewnie mnie wykopią, ale skąd mieliby wiedzieć? Zawsze wracają o tej samej porze, więc nie wiedzą co robimy przez cały dzień. Później opowiadam jakieś bajki i oni się cieszą. Ich sprawa. Mam nadzieję, że nie strzeli im do głowy pomysł ukrytej kamery – dodaje z ironią nasza rozmówczyni. To nawiązanie do serialu paradokumentalnego emitowanego w TVN Style. W „Idealnej niani” rodzice instalują w domu ukryte kamery i podglądają nianie w czasie dnia próbnego. Choć to program mocno wyreżyserowany, to niesmak pozostaje. Niektóre bohaterki zachowują się wręcz skandalicznie.
- Jeśli okaże się, że opiekunka nie wywiązuje się ze swoich obowiązków, a nawet szkodzi dziecku, konieczne byłoby zgłoszenie tej sprawy odpowiednim służbom. Zazwyczaj jednak kończy się na zwolnieniu i przyjęciu kolejnej niepewnej niani – przyznaje Joanna prowadząca agencję opiekunek do dzieci. Dlaczego rodzice milczą? - Sprawa jest prosta. Większość opiekunek zatrudnionych jest nieoficjalnie. Nie mają żadnej umowy, pieniądze dostają do ręki pod koniec dnia czy tygodnia. Nikt nie wie, że pracują. To oczywiście nielegalne i zatrudniający w ten sposób mogą ponieść tego konsekwencje. Nawet jeśli niania okaże się nieodpowiedzialna, rodzice nikomu o tym nie mówią. Najpierw musieliby przyznać, że sami omijają prawo pracy – dodaje Joanna. Oficjalna umowa teoretycznie nie zmieni predyspozycji opiekunki, ale daje pewien komfort psychiczny.
Okazuje się, że brak umowy jest standardem. - Płacą mi bardzo poważni i odpowiedzialni ludzie, sami chcieli podpisywać ze mną umowę, z podatkami i tak dalej. To ja tego nie chciałam, bo wiązałoby się to z niższym wynagrodzeniem. W tej chwili nie chodzi mi o papierki i uznany staż pracy. Zależy mi na jak najwyższej pensji – mówi nam Karolina. Druga rozmówczyni także przyznaje, że jest zatrudniona na czarno. - Pracuję u bogaczy, więc mogliby dać mi nawet etat i płacić tyle samo na rękę, co wcześniej. Sama tego unikam. Wtedy mogliby mnie pociągnąć do odpowiedzialności za byle co. Teraz nie znają nawet mojego prawdziwego nazwiska, bo podałam panieńskie matki. Dowodu nie sprawdzali. W każdej chwili mogę zniknąć, zmienić numer telefonu i nie ma mnie dla nich.
Jakie są największe grzechy opiekunek? Namawiamy nasze rozmówczynie na prawdziwą spowiedź. Wydawało się, że więcej szczegółów nie ujawnią, ale anonimowo druga młodociana niania nie przestaje nas zaskakiwać. - Nie wiem jak jest z innymi, ale wydaje mi się, że mało kogo ruszają wskazówki rodziców. Niektórzy ustalają całe grafiki dnia, a nawet tygodnia. O tej obiad, o tej spacer, o tej drzemka, zabawy edukacyjne, zero telewizji i słodyczy, zakaz palenia w domu i tak dalej. Tak się przecież nie da. Młody uwielbia telewizję, więc pół dnia gapi się w ekran i mam go z głowy. Jak marudzi, to wystarczy garść cukierków albo słoik nutelli i łyżeczka. Mała śpi, on się zajmuje sobą, a ja nie mam problemu żeby zapalić sobie na balkonie – przyznaje otwarcie.