Prędzej czy później taka sytuacja zdarzy się niemal każdemu. W czasie codziennych zakupów nie da się zachować pełnej czujności i mieć oczy dookoła głowy. Jeden nieostrożny ruch może doprowadzić do zniszczenia delikatnego towaru. Zwłaszcza wtedy, kiedy półki wypełnione są po brzegi albo tworzą fantazyjne piramidki. Stłuczenie słoika dżemu to jeszcze nie dramat, ale na podłodze wylądować mogą także drogie perfumy.
Zobacz również: Ile trzeba zarabiać, by godnie żyć? Polakowi na przeżycie wystarczy 1467 zł
Co wtedy? Wszystko zależy od polityki sieci handlowej oraz interpretacji. Sprzedawca, domagając się zapłaty, musi najpierw udowodnić nasze świadome działanie. Czym innym jest bowiem przypadkowe strącenie, a czym innym umyślne rzucanie słoikami czy flakonami po ścianach. Jeśli towar zniszczy pozostające pod twoją opieką dziecko - sytuacja nieco się komplikuje.
Redakcja portalu mamadu.pl sprawdziła, co myślą o tym najbardziej zainteresowani, czyli sprzedawcy. W którym sklepie chwila nieuwagi nie będzie nas kosztowała ani grosza, a gdzie trzeba płacić nawet za niecelowe działanie?
fot. Unsplash
W największej sieci dyskontów w Polsce obowiązuje zasada, że klienci nie ponoszą konsekwencji finansowych za nieumyślne zniszczenie towaru.
W tym sklepie także nie musimy się obawiać, że obsługa każe nam płacić za zniszczony towar. Dotyczy to także sytuacji, gdy dokona tego dziecko.
Znajdziemy tam sporo delikatnych przedmiotów (jak np. zastawa stołowa). Na szczęście, jeśli przypadkiem coś rozbijemy - sieć nie żąda z tego tytułu zapłaty.
Zobacz również: „Zajrzałam do przymierzalni i nie mogłam uwierzyć własnym oczom”. Kulisy pracy w sklepie z bielizną
fot. Unsplash
W popularnej sieci kosmetycznej zawsze istnieje ryzyko rozbicia np. flakonu z perfumami. Jednak to nie koniec świata, bo klienci nie są karani finansowo za nieuwagę.
Każda sytuacja zniszczenia lub uszkodzenia produktów jest w tym sklepie rozpatrywana indywidualnie. Sephora wspólnie z klientem szuka rozwiązania, ponieważ każdy przypadek jest inny. Sephora jako sprzedawca ponosi odpowiedzialność za bezpieczne ustawienie asortymentu, również pod kątem najmłodszych, którzy towarzyszą swoim rodzicom podczas zakupów w tym sklepie.
W tym przypadku najlepiej przyznać się do winy. Jeśli wartość zniszczonego towaru nie jest duża - najprawdopodobniej nie będziemy musieli za niego płacić. Należy liczyć się z karą za stłuczenie butelki z alkoholem.
fot. Unsplash
Sieć twierdzi, że każda sytuacja rozpatrywana jest indywidualnie. Najprawdopodobniej nie zapłacimy za szkodę, jeśli powstała przypadkiem i nie ma dużej wartości.
W tej drogerii także wszystko zależy od uznania obsługi sklepu. Jeśli np. flakon perfum zostanie strącony przypadkiem (także przez dziecko) - płacić nie trzeba. Inaczej wygląda to w sytuacji, kiedy pracownicy wcześniej upominali małoletniego obawiając się o towar.
Wszystko zależy od interpretacji. Jeśli towar został zniszczony nieumyślnie (np. przy ściąganiu go z półki lub przewracając ustawioną na środku alejki ekspozycję) - płacić nie trzeba.
Zobacz również: LIST: „Pracuję w sieciówce i muszę się poskarżyć na grube klientki. Mierzą za małe ubrania, drą je, plamią swoim potem...”