Jak podaje portal nieparzekawy.pl, zdaniem połowy studentów i absolwentów wyższych uczelni bezpłatne staże i praktyki to jedna wielka forma wyzysku. W badaniach przeprowadzonych przez portal nazwane zostały nawet niewolnictwem XXI wieku.
Z powyższą tezą zgadza się też `Dziennik Polski`, który zwraca uwagę na zwiększone zapotrzebowanie pracowników w sezonie urlopowym, którym niewątpliwie są wakacje. To tłumaczy dlaczego firmy decydują się na przyjmowanie praktykantów, od których wymaga się pracy w pełnym wymiarze godzin w zamian za zaliczenie obowiązkowych praktyk. Oczywiście, bezpłatnie.
Z sondażu przeprowadzonego przez gazetę wynika, że 40% studentów uważa liczne oferty bezpłatnych praktyk za efekt bezrobocia, które pracodawcy chcą wykorzystać do znalezienia taniej (bądź darmowej) siły roboczej. Z drugiej strony 10% ankietowanych twierdzi, że wina leży po stronie samych studentów, którzy chętnie godzą się na wykorzystywanie przez firmy i tym samym `zepsuli rynek pracy`. Tylko 6% jest zdania, że bezpłatne praktyki to naturalny start kariery zawodowej.
Czy w takim razie istnieje jeszcze nadzieja na wynagrodzenie za ciężką pracę na stażu? Okazuje się, że tak – 35% respondentów przyznało, że udało im się odnaleźć praktyki, za które otrzymali wypłątę (średnio 1503 zł netto za 6 h pracy dziennie). Prawda jest jednak taka, że tego typu oferty zdarzają się niezwykle rzadko, a najczęściej rozdawane są po znajomości.
Ciekawe, że choć studenci narzekają na swój ciężki los, to i tak chętnie zgłaszają się na wakacyjne staże i praktyki. Jak komentuje `Dziennik Polski`, kusić w tym przypadku może zdobycie doświadczenia, które w przyszłości jest w stanie zaważyć o losie kandydata podczas procesu rekrutacyjnego w wymarzonej pracy.
Warto jednak przed zgłoszeniem swojej kandydatury na bezpłatny staż zastanowić się czy naprawdę chcemy być wyzyskiwani. Bo gdyby nikt nie przyjmował ofert darmowych praktyk, prędzej czy później pracodawcy musieliby zmienić swoją politykę i może wtedy wakacje studentów byłyby bardziej przyjemne.
SŻ