Z jednej strony słyszymy, że pieniądze szczęścia nie dają. Z drugiej, że lepiej jest dawać, niż brać. Albo, że liczy się pamięć, a nie wartość upominku. To prawdy szczególnie aktualne w okresie świątecznym, kiedy obdarowujemy swoich bliskich. Tradycyjnie każdy z nich powinien znaleźć coś pod choinką, a prezent może być symboliczny.
Właśnie z takiego założenia wyszła nasza czytelniczka, która wyznała, że obdaruje aż 8 członków rodziny, wydając w sumie mniej, niż 100 zł. Zupełnie inaczej do tematu podeszła nasza dzisiejsza bohaterka, której konto przed Bożym Narodzeniem uszczupliło się o 14 tysięcy złotych. Właśnie tyle kosztowały ją upominki, które w Wigilię wręczy najbliższym.
Co kupiła i czy naprawdę musiała zainwestować w prezenty aż tyle pieniędzy? Tego dowiecie się z naszej rozmowy.
Zobacz również: „Kupiłam prezenty dla 8 osób i w sumie wydałam niecałe 100 zł. Zdradzę Wam, co moi bliscy znajdą pod choinką!”
fot. Unsplash
Papilot.pl: Nasza czytelniczka udowodniła, że można obdarować całą rodzinę wydając grosze. Podoba ci się jej pomysłowość i zaradność?
Beata: I tak, i nie. Każdy radzi sobie po swojemu i wydaje tyle, ile ma. Ale są jakieś granice, których ja bym nie przekroczyła. Symboliczne prezenty są fajne, kiedy jesteś spłukaną nastolatką i chcesz pokazać rodzicom, jak bardzo ich kochasz. Dorosła kobieta powinna dysponować większymi środkami, żeby móc sprawiać przyjemność innym.
Nie każdy śpi na pieniądzach i dysponuje wolnymi kilkunastoma tysiącami złotych.
Nikt nie mówi o takich kwotach. Wydaj kilkaset złotych, ale pokaż, że ci należy i radzisz sobie w życiu. Jeśli ktoś po roku oszczędzania ma do dyspozycji stówkę, to chyba kiepsko gospodaruje środkami. Albo idzie na łatwiznę, bo nie lubi obdarowywać innych. Tak czy owak, dobrze to nie wygląda.
Poczułabyś się urażona, gdybyś dostała prezent za 15 zł?
Może nie urażona, ale zakłopotana. Bo jak zareagować? Skakać z radości? Chyba nic tak taniego nie jest w stanie wywołać u mnie euforii. To byłoby szczególnie problematyczne, gdybym ja kupiła takiej osobie coś wartościowego, a w zamian dostałabym zakładkę do książki albo paczkę herbaty.
U większości Polaków tak wyglądają świąteczne prezenty.
Nie wierzę w to. W takim razie skąd takie kolejki np. w sklepach z elektroniką? Na prezentach akurat nie oszczędzamy.
Zobacz również: „Zobaczcie listę rzeczy, które muszę kupić rodzinie pod choinkę. Powinnam wziąć kredyt na Święta?”
Twierdzisz, że wydałaś na upominki kilkanaście tysięcy złotych. Niektórym taka kwota musi wystarczyć, żeby utrzymać się przez rok.
Mówimy o skrajnościach. Poza tym, czy fakt, że niektórym brakuje to powód, żebym ja udawała biedną? Milionerką nie jestem, ale potrafię gospodarować pieniędzmi. Mam cudowną rodzinę i przyjaciół, którym wiele zawdzięczam, więc pod koniec roku chcę im się odwdzięczyć. Tak jak potrafię i mogę. Oszczędzałam od dawna, żeby zrobić świąteczne zakupy i nie zadłużyłam się z tej okazji.
Zdradzisz nam, co kupiłaś?
Dla taty na przykład ciśnieniowy ekspres do kawy. Ze średniej półki, ale świetny jak na domowe warunki. Dla mamy urządzenie do fotodepilacji, o którym wiele razy od niej słyszałam. Brat dostanie nowy model konsoli do gier. Siostra z mężem aparat lustrzankę, bo dużo podróżują. Siostrzeniec czytnik ebooków. Babcia urządzenie wielofunkcyjne do gotowania. Postawiłam głównie na sprzęt, bo to praktyczne i naprawdę się przydaje.
Czy bliscy spodziewają się tak wartościowych upominków?
Nie wiem, bo wcześniej różnie z tym bywało. Mam tylko nadzieję, że nie poczują się zakłopotani. Ja naprawdę odczuwam największą radość, kiedy obdarowuję, a nie dostaję. Jeśli zobaczę uśmiech na ich twarzach, to będzie wspaniale. Niech wiedzą, że na nich nie oszczędzam i są dla mnie naprawdę ważni. Tu nie chodzi o to, że kupuję sobie ich miłość, ale m.in. w ten sposób ją okazuję.
Zobacz również: Faceci wyznali, jakie NAJGORSZE prezenty dostali od dziewczyn na Święta
fot. Unsplash
Oczekujesz, że odwdzięczą się tym samym?
Tym się różnię od niektórych. Nie liczę na to, że dostanę coś równie wartościowego. Nie będę porównywała prezentów, które dałam, a które otrzymałam. Dzielę się tym, co mam i to jest dla mnie radość. Co nie zmienia faktu, że wolałabym nie dostać gumowych rękawic do mycia naczyń, o czym wspominała wasza oszczędna czytelniczka. Są granice przyzwoitości, których nie należy przekraczać.
Już o tym wspomniałaś, ale wróćmy do tego - może pojawić się zarzut, że w ten sposób kupujesz sobie ich, jeśli nie miłość, to wdzięczność.
Jeśli ktoś tak myśli, to on jest interesownym materialistą, a nie ja. Mnie nawet nie przyszło coś takiego do głowy. Obdarowuję ich, bo są mi najbliżsi. Lubię, kiedy się cieszą. Wiem, że na to zasługują. Tylko i aż tyle. Kupować wdzięczność można sobie u obcych ludzi, a nie u rodziny, która od zawsze cię wspiera. Z mojej strony to tylko symbol - naprawdę jesteście dla mnie ważni i chcę dla was jak najlepiej.
Biedniejsi mogą pomyśleć, że oszczędzając na prezentach nie okazują wystarczającej miłości.
Każdy bierze odpowiedzialność za swoje czyny. Nie oceniam. Podobnie, jak ja nie za bardzo chcę być oceniana. A już na pewno nie przez pryzmat rozkapryszonej laski, która szasta pieniędzmi, bo nic innego nie ma do zaoferowania. Różnica polega na tym, że daję im drogie prezenty, ale też autentycznie kocham i przez całym rok jestem na ich zawołanie. Kochają mnie i bez tych upominków.