34-letnia Edyta mieszka w niewielkiej miejscowości pod Radomiem i przez wiele lat intensywnie szukała pracy, zwykle z marnym skutkiem. „Nie mam wyższego wykształcenia, a dodatkowo w naszym regionie od dawna panuje duże bezrobocie i znalezienie ciekawej oferty jest bardzo trudne. A trójkę dzieci trzeba przecież ubrać i wyżywić. Mąż pracuje na budowach w Niemczech, raz zarobi więcej, raz mniej. Dlatego łapałam różne zlecenia, zwykle słabo płatne i na czarno” – opowiada.
Dwa lata temu kobieta zatrudniła się jako kasjerka w sklepie w Radomiu, należącym do sieci popularnych dyskontów. Pensja nie była specjalnie wysoka, ale Edyta doceniała fakt, że wreszcie ma umowę i pracuje legalnie. Starała się jak mogła, by zadowolić przełożonych i jak najdłużej utrzymać posadę. Gdy jednak wszedł w życie rządowy program „500 plus”, Edyta uznała, że niespecjalnie opłaca jej się pracować.
Jak to jest być porzuconą w ciąży? Historia Ilony, Magdy i Elwiry
„To nawet nie jest kwestia braku chęci do pracy, tylko zwykłej logiki. Z 500 plus dostaję pieniądze na trójkę dzieci. Policzyłam sobie, że dojeżdżając codziennie do Radomia, płacąc za przedszkole córki, zarabiam mniej niż w momencie, kiedy zostałabym w domu i poświęciła czas tylko dla rodziny” – tłumaczy Edyta. „Być może, gdybym miała dobrze płatną posadę, zastanawiałabym się, czy jest sens ją rzucać. A tak, nie wahałam się nawet chwili. Teraz mogę spokojnie zająć się domem, dzieci mają matkę na każde zawołanie i wszyscy są zadowoleni. Trochę tylko obawiam się, co będzie z moją emeryturą, ale może jakoś się ułoży” – dodaje.
Takich kobiet jak Edyta jest znacznie więcej. Przeprowadzone przez Główny Urząd Statystyczny Badanie Aktywności Ekonomicznej Ludności wykazało, że od marca do września liczba biernych zawodowo osób zwiększyła się o 150 tys. W większości przypadków jako powód niepodejmowania pracy podano „obowiązki rodzinne związane z prowadzeniem domu”, co specjaliści jednoznacznie kojarzą z wprowadzeniem programu „500 plus”.
Nic dziwnego, że w czasie, gdy poziom bezrobocia w Polsce jest najniższy od 25 lat (aktualnie wynosi 8,2 proc.), niepracujących kobiet jest coraz więcej. Według danych GUS panie w wieku 25-44 lat to jedyna grupa, której aktywność zawodowa maleje. „Wszystko to układa się w logiczną całość: porzucanie pracy to efekt działania 500 plus” – komentuje w „Dzienniku Gazecie Prawnej” Iga Magda z Instytutu Badań Strukturalnych.
Fot. Thinkstock
Z przewidywań Związku Przedsiębiorców i Pracodawców wynika, że efekt rządowego programu może być jeszcze silniejszy i z pracy dobrowolnie zrezygnuje nawet 300 tys. osób. Niewątpliwe zwiększy to problemy w wielu branżach, które już teraz cierpią na brak rąk do pracy. W wakacje media informowały o kłopotach placówek gastronomicznych, pensjonatów czy ośrodków wczasowych, nie mogących znaleźć osób chętnych do sprzątania, gotowania albo roznoszenia posiłków.
„Pani, która pracowała u mnie wiele lat, zrezygnowała i powiedziała, że ma czwórkę dzieci, więc po co ma pracować? Rząd dał jej tyle samo, ile zarabiała u mnie latem. Jeszcze trochę dorzuci pomoc społeczna i nie trzeba robić, a żyje się tak samo” – opowiadał właściciel jednego z ośrodków wypoczynkowych nad morzem.
Fot. Thinkstock
Kobiety coraz częściej wybierają spędzanie czasu z dziećmi zamiast harówki za minimalną krajową. Tym bardziej, że pieniądze z „500 plus” to nie jedyne wsparcie, na jakie mogą liczyć. Niedawno „Fakt” podsumował, ile potrafi „wyciągnąć” od państwa niepracująca matka z dwójką dzieci.
Oprócz tysiąca złotych z rządowego programu dostaje jeszcze zasiłek rodzinny (przysługuje, jeżeli dochód rodziny w przeliczeniu na osobę nie przekracza kwoty 674 zł netto lub 764 zł netto, gdy członkiem rodziny jest dziecko niepełnosprawne), w wysokości od 89 do 129 zł na dziecko, w zależności od wieku potomka.
Jak wygląda brzuch w 5. miesiącu ciąży? (Porównanie do brzuszka Anny Lewandowskiej)
Fot. Thinkstock
Do tego dochodzą takie świadczenia jak: becikowe (dodatek z tytułu urodzenia dziecka przysługuje jednorazowo w wysokości 1000 zł, o ile dochód w przeliczeniu na osobę nie przekraczający 1922 zł netto), zasiłek macierzyński (1000 zł wypłacane co miesiąc przez rok osobom, które z powodu swojej sytuacji zawodowej nie mogą skorzystać z rocznych urlopów rodzicielskich, do jego pobierania są uprawnione także osoby bezrobotne, niezależnie od tego, czy są zarejestrowane w urzędzie pracy) oraz zasiłek z tytułu opieki nad dzieckiem w okresie korzystania z urlopu wychowawczego (400 zł miesięcznie przez co najmniej 24 miesiące). Matka samotnie wychowująca dziecko, która nie ma zasądzonych alimentów od jego ojca, może również liczyć na dodatek w wysokości 185 zł miesięcznie na każde dziecko, ale nie więcej jednak niż 370 zł na wszystkie dzieci.
Gdy zsumujemy te wszystkie kwoty, okaże się, że wielu kobietom, szczególnie słabiej wykształconym i nie posiadającym wysokich kwalifikacji zawodowych, nie opłaca się dzisiaj szukać pracy, ponieważ porównywalne, a niekiedy nawet większe pieniądze, zarobią bez wychodzenia z domu.
Fot. Thinkstock
Jednak specjaliści ostrzegają, że taka bierność zawodowa może mieć również poważne konsekwencje. Jeśli kobieta jest zarejestrowana w urzędzie pracy, a odmówi przyjęcia zaproponowanej posady lub udziału w szkoleniu, straci status osoby bezrobotnej na minimum 120 dni, co wiąże się m.in. z utratą ubezpieczenia zdrowotnego. Poza tym brak historii zatrudnienia może w przyszłości pozbawić kobiety prawa do emerytury w sensownej wysokości.
Te obawy tonuje Elżbieta Rafalska, szefowa Ministerstwa Rodziny Pracy i Polityki Społecznej. „Gdy wcześniej kobiety decydowały się zostać w domu i wychowywać dzieci, wypadając w ten sposób poza system, nikt nie darł szat. Dziś te kobiety mają przynajmniej wsparcie w postaci programu” – tłumaczy w rozmowie z portalem wPolityce.pl. „Być może kobieta jest dziś trudniejszym partnerem do negocjacji niż w latach ubiegłych, bo ma wybór i może stawiać warunki” – dodaje.
RAF