Lunch to właściwie drugie śniadanie lub wczesny obiad - jak kto woli. W Polsce znany od lat. Brunch to połączenie śniadania i lunchu, czyli jeszcze wcześniejszy obiad. Ale jakby tego było mało, w wielkomiejskim slangu pojawił się trzeci posiłek o bardzo intrygującej nazwie… Mowa o drunchu, czyli lekkiej alternatywie dla ostatniego posiłku w ciągu dnia - połączeniu podwieczorka z późną kolacją.
Pierwsze podbite przed drunch tereny to większe miasta USA. Elegantki z Piątej Alei, wśród których wstyd się przyznawać do jedzenia czegokolwiek po 18, wreszcie poczuły ulgę - mogą bezkarnie przekąsić coś po obiedzie. Drunch jada się między 17 a 21 - obowiązkowo na zimno! Może przyjmować formę bufetu z lekkimi przekąskami - niezbyt kalorycznymi, aby się nie przejeść i nie zasiedzieć.
W Europie na dobre zadomowił się we Francji, która słynie z zamiłowania do przeciągających się w nieskończoność biesiad przy tacy z serami i winie. Najmodniejsze zachodnie restauracje już powykreślały ze swoich wieczornych menu potrawy typowe dla kolacji (jedzenie jej jest już passe), zastępując je snobistycznymi drunchami.
W roli drunchu świetnie sprawdzą się lekkie sałatki oraz oryginalnie wyglądające przekąski. Zaskocz swoich znajomych, korzystając z przepisów Papilota:
Fasolka szparagowa z pomidorami
Gabriela Mostowicz-Zamenhof