Seks powinien być czystą przyjemnością i zazwyczaj tak właśnie jest, ale czasami upojna noc może skończyć się na izbie przyjęć. Coraz więcej kochanków trafia do szpitala z nietypowymi obrażeniami, które w efekcie mogą uniemożliwić zbliżenie przez nawet kilka kolejnych tygodni. Jakie jest źródło większości podobnych kontuzji? Nieodpowiednia pozycja w łóżku.
Badacze z Brazylii ujawnili najczęstsze przyczyny tzw. złamania penisa. To bardzo bolesna przypadłość, która nie polega oczywiście na złamaniu kości (których w męskim przyrodzeniu po prostu nie ma), ale zerwaniu tkanek. Dochodzi do natychmiastowej utraty erekcji, a penis pozostaje drastycznie wygięty. Pacjent dochodzi do siebie przez ok. 6 tygodni, ale niektórzy nie dochodzą do pełnej sprawności już nigdy.
Która pozycja jest pod tym względem najbardziej niebezpieczna?
fot. Thinkstock
Spośród wszystkich odnotowanych w Brazylii przypadków tzw. złamania penisa aż połowa była efektem stosunku właśnie w tej pozycji. Partner leży na plecach, a kobieta siada na nim okrakiem – przodem lub plecami do jego twarzy. Istnieje ryzyko, że przyrodzenie nagle zmieni swoją pozycję, a ciężar ciała partnerki doprowadzi do jego uszkodzenia.
fot. Thinkstock
Kobieta opiera się na kolanach i rękach, a partner penetruje ją od tyłu trzymając dłonie na jej biodrach. Pozycja ta umożliwia głębokie zbliżenie, ale okazuje się też bardzo ryzykowna. Niemal co trzecie odnotowane złamanie penisa to efekt właśnie takiej zabawy. Winę ponosi wyłącznie mężczyzna, bo partnerka pozostaje w tym czasie niemal nieruchoma.
fot. Thinkstock
Wydaje się, że to najbardziej klasyczna i bezpieczna pozycja w łóżku. Wszystko wskazuje jednak na to, że nie do końca. Co piąty właściciel złamanego penisa trafia do szpitala po igraszkach właśnie w takim ułożeniu. I tym razem jest sam sobie winien, bo to on jest stroną aktywną.
Zdecydowana większość dolegliwości tego typu to efekt stosunku heteroseksualnego. Tylko nieliczni homoseksualiści doznają podobnych kontuzji.