Słyszysz „zdrada” i co sobie myślisz? Pewnie to, że jakiś facet nie wytrzymał napięcia i zrobił skok w bok. Niewierność utożsamiana jest zazwyczaj z mężczyznami – to im przypisuje się słaby charakter („nie potrafiłem się jej oprzeć, kochanie”), czy brak kontroli nad własnymi potrzebami. Tymczasem sprawa wcale nie jest taka oczywista. Kobiety zdradzają swoich partnerów coraz częściej. Już dawno skończyły się czasy, kiedy siedziałyśmy potulnie w domu i czekałyśmy, aż z pracy wróci głowa rodziny. Gdy w małżeństwie lub związku coś nam nie pasuje, potrafimy go skończyć bez żalu lub… zdradzić partnera.
Skok w bok zaliczyła ostatnio Martyna. Czy żałuje tego, co się stało? Twierdzi, że nie. Czuje się usprawiedliwiona swoim czynem, ponieważ mąż nie chce z nią sypiać od blisko dwóch lat.
„Mam swoje potrzeby, których on nie umie lub nie chce zaspokoić. Nie wyszłam za mąż po to, by żyć w celibacie. Potrzebuję seksu” – napisała w swoim mailu.
Przeczytajcie jej historię.
Zobacz także: MĘSKIM OKIEM: Tak facet daje Ci do zrozumienia, że jesteś kiepska w łóżku
Fot. Unsplash
„Siedzę właśnie w domu i myślę o tym, co się wczoraj stało. W pokoju obok siedzi mój mąż i niczego się nie domyśla. Nie ma pojęcia, że wczoraj go zdradziłam. Pewnie nawet do głowy mu nie przyszło, że mogłam zrobić coś takiego. A ja naprawdę przespałam się z innym facetem i zrobiłam to świadomie.
Myślę o tym, jak mnie wczoraj całował, dotykał i pieścił. Do tej pory mam przyjemne dreszcze na samo wspomnienie. Już zapomniałam, jaki seks może być cudowny. Co za paradoks: jestem mężatką, a nie uprawiam seksu. Tzn. do wczoraj nie uprawiałam. Mąż od dwóch lat ma problemy z potencją i w ogóle nie chce się ze mną kochać. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że on wcale nie widzi w tym problemu.
Wielokrotnie próbowałam z nim o tym rozmawiać. Przed ślubem nasze życie intymne było zresztą bardzo udane. Potrafiliśmy się kochać na okrągło, nawet kilka razy w nocy. Pół roku po ślubie nastąpił w Jarku jednak jakiś kryzys. Miał ogromne kłopoty w pracy, jego biznes podupadł i odbiło się to mocno na naszym pożyciu. Jarek w ogóle stracił ochotę na seks. Nawet jak próbowałam go podniecić rękami czy oralnie, jego członek po prostu nie miał wzwodu. Mąż dawał mi więc przed snem całusa w czoło, przytulał i uważał, że to mi wystarczy.
Fot. Unsplash
O pójściu do lekarza nawet nie chciał słyszeć. Tabletek na erekcję też nie chciał brać, bo mówił, że jest za młody, by się truć taką chemią. Nie rozumiem takiego podejścia. Czas, kiedy moglibyśmy mieć najlepsze życie intymne, on po prostu zaprzepaszcza.
Przez pierwsze kilka miesięcy starałam się być wyrozumiała, wspierać go na każdym kroku. Tłumiłam w sobie wszelkie potrzeby albo rozładowywałam je masturbacją. Na dłuższą metę tak się jednak nie da. Coraz silniej odczuwałam ochotę na seks i wczoraj wreszcie udało mi się ją zaspokoić.
Przez kilka ostatnich tygodni rozmawiałam przez Internet z pewnym facetem, któremu zwierzałam się ze swoich problemów małżeńskich. On mieszka w innym mieście, więc początkowo oboje traktowaliśmy naszą znajomość czysto koleżeńsko. Doradzał mi, jak mam postępować z mężem i dopytywał, czy nasze relacje się polepszyły. K. jest z kolei wolny, od czasu do czasu umawiał się na jakieś randki i nieraz mi o nich opowiadał. Z żadną z tych dziewczyn nie związał się jednak na stałe.
Fot. Unsplash
Nawet nie wiem, jak to się stało, ale przez kilka minionych dni nasze rozmowy nabrały nieco bardziej niegrzecznego charakteru. Zaczęliśmy świntuszyć na czacie, co wcale nie było dobre, bo wywoływało we mnie jeszcze większą seksualną frustrację. Przecież byłam podniecona, a nie miał mnie kto zaspokoić.
K. zdecydował w końcu za nas oboje, że przyjedzie do mojego miasta, zatrzyma się w hotelu i jeśli będę miała ochotę, przyjadę do niego. Miałam. I przyjechałam.
Najlepsze w tym wszystkim było to, że kompletnie nie wiedziałam, jak on wygląda. On też nigdy mnie nie widział, bo nie wymieniliśmy się zdjęciami. Opisaliśmy się sobie tak po krótce, ale co można wywnioskować z opisu? Wszystko i nic tak naprawdę.
W hotelu okazało się, że jest całkiem przystojny i tak samo miły, jak podczas naszych internetowych rozmów. Wymieniliśmy grzecznościowo kilka zdań i wylądowaliśmy w łóżku. Byłam trzeźwa i świadoma tego, co robię. Ja chciałam tego seksu!
Po wszystkim nie czułam żadnych wyrzutów sumienia. Było wspaniale, a ja już dawno nie doświadczyłam takich emocji.
Nie mam żadnych wyrzutów sumienia i nie czuję się winna. To mąż jest odpowiedzialny za to, że wczoraj go zdradziłam.
Martyna
Polecamy także: Przespałam się z nieznajomym. Rano przeżyłam szok...