Nie ukrywajmy – seks jest ważny. Dla jednych oczywiście mniej, dla innych bardziej, co nie zmienia jednak faktu, że wszyscy chcemy, by z nowo poznanym partnerem w łóżku układało nam się wyśmienicie. A z tym bywa różnie.
Najlepiej wiedzą o tym Oliwia i Edyta, które od lat żyją w związkach, w których brakuje namiętności. Każda z nich znalazła inną receptę na to, by poradzić sobie ze swoją nieciekawą sytuacją.
Oto ich historie.
Edyta, 27 lat
- Nigdy nie byłam specjalnie porządna w sprawach damsko-męskich. Nie widziałam problemu w tym, żeby iść z facetem do łóżka już na pierwszej, czy drugiej randce. Z Jackiem, moim obecnym chłopakiem, było jednak zupełnie inaczej. On jako jedyny nie próbował mnie obmacywać na spotkaniach. Nie proponował, żebyśmy pojechali do niego. Nie wdawał się w dwuznaczne rozmówki i nie mówił mi sprośnych komplementów. To było dla mnie tak niezwykłe i tak niespodziewane, że naprawdę się zakochałam.
„Ten facet myśli o tobie poważnie!” – tłumaczyłam sobie. Niesamowicie podniecało mnie to, że od trzech miesięcy byliśmy razem, a on do tej pory nie próbował zaciągnąć mnie do łóżka.
- Z dnia na dzień coraz częściej fantazjowałam o tym, jak będzie się ze mną kochał. Na tę pierwszą wspólną noc czekałam jak dziecko na św. Mikołaja. Wyobrażałam sobie, że jest niesamowitym kochankiem. Że będzie się mną delektował. Przeżyłam jednak szok, kiedy doszło wreszcie do naszego pierwszego razu.
Seks trwał jakieś 2 minuty. Nie było gry wstępnej, ale nie przeszkadzało mi to wtedy. Oboje byliśmy napaleni i chcieliśmy to zrobić jak najszybciej. Po kilku pchnięciach, i to bardzo nieprawnych, było jednak po wszystkim. Najgorsze było to, co nastąpiło tuż po seksie. Jacek był wniebowzięty. Śmiał się i całował mnie. Powtarzał, że to był najlepszy seks w jego życiu. Początkowo myślałam, że żartuje. Ale nie. Mówił serio.
Nie chciałam od razu go przekreślać, bo naprawdę się w nim zakochałam. Postanowiłam więc nieco go w kwestiach łóżkowych wyedukować.
- Bo z naszym seksem jest niestety krucho. Robimy to często, ale przecież nie chodzi o ilość, tylko o jakość. Skoro mam być szczera, to pewnie gdyby nie masturbacja i wcześniejsze związki – do teraz nie wiedziałabym, czym jest orgazm. Z Kamilem nigdy go nie miałam.
On się stara, naprawdę. Po prostu jakoś nie iskrzy między nami w sprawach łóżkowych. Nie potrafimy zgrać tempa, nie urozmaicamy naszego seksu gadżetami. Robimy to w różnych pozycjach, ale w każdej jest nijako. Wielokrotnie próbowałam różnych sztuczek. Sprośne rozmówki, masaże, seksowna bielizna. Wszystko na nic. Zawsze jest… tak sobie.
- Moje lekcje nie przyniosły prawie żadnego rezultatu. Różnica między naszym pierwszym razem, a tymi teraz jest jedynie taka, że stosunki trwają dłużej niż 2 minuty. Mimo to Jacek nie potrafi mnie zaspokoić. Bardzo mnie to męczy, bo jest wspaniałym facetem. Najlepszym partnerem, jakiego miałam dotychczas. I jednocześnie najgorszym kochankiem, z jakim kiedykolwiek spałam.
Nie chcę z nim zrywać, więc w czasie seksu zagryzam wargi, robię dobrą minę do złej gry i udaję, że jest mi przyjemnie. Od czasu do czasu spotykam się jednak na seks z innymi facetami. Mam swoje potrzeby, których Jacek po prostu nie umie zaspokoić w sypialni. Szybkie numerki z tamtymi nic dla mnie nie znaczą. To tylko fizyczność, nic więcej. Jacka kocham, tamci nic dla mnie nie znaczą.
Póki co taki układ mi odpowiada. Czas pokaże, co będzie z nami dalej.
Oliwia, 26 lat
- Ja i Kamil jesteśmy razem od 4 lat. Dwa miesiące temu się zaręczyliśmy i jestem z tego powodu bardzo szczęśliwa. Kamil uosabia wszystkie cechy idealnego męża. Jest czuły, troskliwy, wierny, zaradny, mądry i bardzo we mnie zakochany. Czuję się szczęściarą, że to właśnie ja jestem jego narzeczoną i że to ja stworzę z nim niedługo prawdziwą rodzinę.
Koleżanki zazdroszczą mi mojego faceta. One ciągle rozstają się i schodzą ze swoimi partnerami, a my z Kamilem ciągle jesteśmy razem. Wciąż od nich słyszę, że mam wspaniałego narzeczonego. Nie dość, że przystojny, to jeszcze taki zapatrzony we mnie. Zazwyczaj chętnie im opowiadam o Kamilu, ale na jeden temat milczę jak zaklęta. Naszego seksu.
- Kamil jest raczej zadowolony z naszego życia intymnego. Widzę po nim, że jest usatysfakcjonowany. Bardzo lubi, jak ja przejmuję inicjatywę. Kręci go, że kupuję specjalnie dla niego prześwitujące stringi i staniki. Kocham go i wiem, że jest tym jedynym, dlatego nie przeszkadza mi, że w łóżku nam nie wychodzi. Zresztą, może przesadzam. Tak jak wspominałam wcześniej, on raczej nie widzi żadnego problemu.
Kilka razy próbowałam jakoś go nakierować, podpowiedzieć, co powinien robić, żebym miała orgazm. On, kochany, słuchał wszystkich moich rad, ale i tak nie zdawało to egzaminu. Udawałam więc, że szczytuję, żeby nie robić mu przykrości.
Tak sobie myślę, że seks nie jest najważniejszy. Liczy się porozumienie dusz, a nie ciał. Orgazm funduję sobie regularnie sama. Mam wibrator, o którym Kamil nie wie. Raz zaproponowałam, żebyśmy taki gadżet włączyli do gry wstępnej, ale nie spodobał mu się ten pomysł. Ja to szanuję. Przecież mogę wibratora używać sama, jak Kamila nie ma w domu.
Żyjemy w czasach, kiedy seks stawia się na pierwszym miejscu. Ja cieszę się, że w moim związku chodzi o coś głębszego. Jesteśmy razem szczęśliwi i to jest najważniejsze.