Prędzej czy później w każdym związku pojawi się ten temat. Partnerzy chcieliby wiedzieć, z kim tak naprawdę mają do czynienia, więc pytają o liczbę dotychczasowych kochanków. Rzadko pozwalamy sobie wtedy na pełną szczerość. Było ich niewielu - druga strona może pomyśleć, że coś z nami nie tak. Trudno ich zliczyć - wyjdziemy na rozwiązłych i skłonnych do zdrady. Zazwyczaj temat kończy się głośnym westchnięciem i dojściem do wniosku, że w sumie nie ma to aż takiego znaczenia.
Nie dla nich. Nasze rozmówczynie bez ogródek wyznają, że z niejednego pieca jadły chleb. Chociaż są bardzo młode, doświadczenia mogłyby im pozazdrościć dojrzałe panie po przejściach. Lubią seks, często zmieniają partnerów i nie widzą w tym nic złego. W życiu najbardziej obawiają się nudy. Ale także stereotypów - skaczesz z kwiatka na kwiatek, więc jesteś puszczalska.
Czy same mają sobie coś do zarzucenia? Nam zdradzają, że coraz trudniej im zliczyć dotychczasowych kochanków…
Zobacz również: Co mówi o Tobie liczba facetów, z którymi spałaś? (Przedział od 0 do ponad 8)
fot. Thinkstock
Renata ma 28 lat i jak twierdzi, zawsze była bardzo kochliwa. Raczej na chwilę, bo nigdy dotąd nie była w trwałym związku. Coraz częściej słyszy tykający zegar, ale chce się jeszcze pobawić. Uwielbia poznawać nowych ludzi, przede wszystkim mężczyzn. Choćby mieli jej zarzucić nadmierną otwartość.
- Nie jestem zdiagnozowaną seksoholiczką, ale gdybym się zbadała, to pewnie coś by z tego wyszło. Nie lubię rutyny, więc w weekendy imprezuję i zdarza mi się organizować afterparty we własnej sypialni. Czasami wychodzę na miasto jak na łowy, bo czuję, że muszę to zrobić. Nie uważam, żebym podejmowała ryzykowne zachowania. Interesują mnie tylko faceci z klasą i dbam o bezpieczeństwo. Czasami jestem z jednym przez tydzień, a bywa i tak, że między piątkiem i niedzielą mam ich trzech - wyznaje.
Nasza bohaterka doskonale zdaje sobie sprawę, jak może być postrzegana, ale raczej jej to nie martwi. Krytyka wynika z zazdrości.
fot. Thinkstock
- Często odnoszę wrażenie, że te porządne dziewczyny, które brzydzą się seksem i marzą o jednym mężczyźnie na całe życie po prostu nie mają wyjścia. Są przeciętne, nikt ich nie chce, więc pozostaje się modlić o chociaż jednego. Nic do nich nie mam, ale mogłyby się odczepić od kobiet takich, jak ja. Nie uważam się za łatwą, ale spontaniczną i lubiącą towarzystwo. Mnie się nie kupuje i nie zdobywa. Sama wybieram sobie, z kim chciałabym się bliżej poznać. Jak w klubie nie ma wyboru, to przecież nie wychodzę z byle kim. Po prostu daję sobie spokój - twierdzi.
Prosimy Renatę, aby podała przybliżoną liczbę swoich dotychczasowych partnerów. Długo się zastanawia, ale ma z tym kłopot.
- Naprawdę nie wiem. Gdyby było ich kilku, to pamiętałabym każdego. A tak… Mogło ich być 100, może 150. Nie liczę, większości nie wspominam, ale niczego nie żałuję. Każdy z nich to miłe chwile i zawsze kilka punktów do doświadczenia. Na szczęście jeszcze żadnemu facetowi nie musiałam się z tego tłumaczyć - wyznaje.
Zobacz również: MĘSKIM OKIEM: Ilu byłych kochanków to dla Twojego faceta ZA DUŻO?
fot. Thinkstock
Agnieszka musiała, bo od kilku miesięcy jest w pierwszym poważnym związku, choć ma już 30 lat. Do tej pory nie była stała w uczuciach. Prowadziła bardzo imprezowy tryb życia i zamiast szukać księcia na całe życie, zadowalała się chłopakiem na jedną noc. Dopiero niedawno zrozumiała, że dłużej tak się nie da.
- To nie tak, że doznałam olśnienia i żałuję. Po prostu zorientowałam się, że jestem już panią w średnim wieku i jeśli nie chcę do końca życia polować na przypadkowych facetów, to trzeba zwolnić. Z kolegą z imprezy rodziny nie stworzę, ani dziecka nie spłodzę. Aktualnego partnera spotkałam w pracy i to jest zupełnie inny człowiek. Raczej cichy, wycofany, bardzo odpowiedzialny. Przyznał się, że jestem jego trzecią dziewczyną. Pierwsza to czasy liceum, więc się nie liczy, a z drugą był 5 lat - opowiada nasza bohaterka.
Czy ona przyznała się do swojego bujnego życia towarzyskiego?
fot. Thinkstock
- Nie ukrywam przed nim, że byłam bardzo niespokojną duszą. Mimo wszystko on chciał wiedzieć dokładnie. Wtedy pokazałam mu notes sprzed kilku lat, kiedy przez rok notowałam sobie imiona bliższych kolegów. Naliczył już 60. Pomnóżmy to przez kilka lat mojej, że tak powiem działalności i wszystko staje się jasne. Był w szoku, nie ma co ukrywać, ale nie odszedł. Potem wyznał, że tym bardziej docenia moją przemianę i z góry przeprasza, jeśli nie sprosta moim oczekiwaniom. To urocze. A muszę przyznać, że naprawdę niczego mu nie brakuje - twierdzi.
Czy wspólne leżenie przed telewizorem jest dla Agnieszki równie satysfakcjonujące, co weekendowe łowy, które kończyły się seksem z przypadkowymi partnerami?
- To inne życie i zupełnie inna ja. Wyszumiałam się bardziej, niż ktokolwiek i teraz już nie muszę się sama ze sobą ścigać. Najwyraźniej potrzebowałam tylu atrakcji, żeby wreszcie docenić spokój - wyznaje.
fot. Thinkstock
Czy wstydzą się swoich bogatych doświadczeń?
- Dobrze się bawię i nie zależy mi na opiniach innych. Każdy ma inny temperament i ja korzystam ze swojego, jak potrafię. Lubię mężczyzn, lubię seks i życie od weekendu do weekendu. Czasami zastanawiam się, czy kiedy przyjdzie pora na prawdziwą miłość, będę potrafiła się przyznać. To może być trudne, ale z drugiej strony - jeśli naprawdę kocha, to zrozumie. Przynajmniej mam taką nadzieję. Nie zasługuję na łatkę ladacznicy tylko dlatego, że kocham życie - mówi nam Renata.
- Kiedyś tak, bo nie od razu powiedziałam o tym partnerowi. Ale kiedy się przełamałam i on zrozumiał, to jakoś lżej mi się zrobiło na sercu. Myślę, że to nie faceci mają z tym problem, ale inne kobiety. To od nich prędzej usłyszę, że byłam latawicą - twierdzi Agnieszka.
Zobacz również: Ilu partnerów seksualnych to dużo?