Historia kulek sięga czasów XIX-wiecznej Japonii i ówczesnego rozkwitu kultury gejsz. Młode dziewczęta – dziewice, wprowadzały do pochwy kulki, by ćwiczyć jej mięśnie. W efekcie, gdy dochodziło do pierwszego w ich życiu zbliżenia (za które panowie płacili majątek), potrafiły doprowadzić mężczyznę do orgazmu bez szczególnego wysiłku. Wystarczyło, że w odpowiednim, wyćwiczonym przy pomocy kulek rytmie, napinały mięśnie waginy.
Kulki są proste w użyciu, wygodne w eksploatacji i mogą dostarczać niezapomnianych wrażeń. Po zdezynfekowaniu (wystarczy kąpiel we wrzątku lub umyciu wodą z dodatkiem mydła) należy umieścić jej w pochwie, tak aby sznureczek, do którego są przymocowane, pozostał na zewnątrz. W razie problemów ze wprowadzeniem kulek do środka, wystarczy zastosować środek nawilżający. Kulki, odbijając się od siebie tworzą wrażenie wibracji i w krótkim czasie doprowadzają do orgazmu. Na czym polegają ich właściwości usprawniające mięśnie pochwy? Wewnątrz każdej z kulek jest obciążnik, który ciągnie je w dół. Jeśli się nie postaramy i nie użyjemy mięśni Kegla, kulki wylecą. Naprzemienne napinanie i rozluźnianie mięśni korzystnie wpływa na ich rozwój, pomaga wrócić do pełnej sprawności seksualnej po porodzie i w okresie menopauzy. Długofalowe, regularne ćwiczenie z kulkami, zmniejsza także ryzyko pojawianie się wysiłkowego nietrzymania moczu.
Najprostsze, klasyczne kulki podwójne kosztują około 12 złotych. Cena rośnie wraz z pojawianiem się dodatkowych opcji – masujących wypustek, silikonowej powłoki lub… trzeciej kulki. Rzadko jednak są droższe niż 50 złotych.
Lilka Tylman