Wyobrażenia na temat pierwszego razu bywają różne, ale wszystkie sprowadzają się do jednego – wyjątkowy partner, wyjątkowe okoliczności i wyjątkowa atmosfera. Co to oznacza? Dla większości z nas szczytem marzeń wydaje się utrata dziewictwa z chłopakiem, którego kochamy. Najlepiej po kilku latach znajomości i na wielkim łożu. Płatki róż, atłasowa pościel, blask świec. Brzmi wspaniale, ale ta wizja rzadko się spełnia.
Poprosiłyśmy nasze rozmówczynie o porównanie swoich wyobrażeń z rzeczywistością. Specjalnie dla nas opowiadają o tym, jak miało to wyglądać, a na czym ostatecznie stanęło. Różnice bywają ogromne, bo romantyczny seks na plaży może się przemienić w pospieszny stosunek w zaroślach. Wszystkie te historie udowadniają, że chociaż warto marzyć, to planowanie zazwyczaj nie ma sensu.
Czy mimo wszystko dobrze wspominają ten moment? A może żałują?
JOANNA
Wyobrażenia:
„Od dzieciństwa interesuję się motoryzacją i ten temat był obecny też w moich wyobrażeniach. Marzył mi się pierwszy raz w samochodzie, najlepiej takim starszym, z duszą. Chłopak parkuje w ustronnym i romantycznym miejscu, powoli przechodzimy do rzeczy i jest fajnie”.
Rzeczywistość:
„A tak naprawdę straciłam dziewictwo w nieco innych okolicznościach. Samochód też się z tym wiąże, ale na pewno nie w taki sposób. To był mały, stary samochodzik, który mój chłopak pożyczył od kolegi. Wywiózł mnie gdzieś za miasto, było ciemno, niezbyt ciepło. Zaczęliśmy w środku, nie było miejsca, więc wylądowaliśmy na kocu obok. Po chwili chodziło po nas robactwo, więc zabawa szybko się skończyła. Nie żałuję, ale raczej bym tego nie powtórzyła”.
KAROLINA
Wyobrażenia:
„Jak chyba większość dziewczyn marzyłam o pięknym, pachnącym łożu, świecach, kwiatach. Najlepiej w jakimś wypasionym hotelu, za który oczywiście płaci chłopak. Nie wiem skąd miał wziąć na to pieniądze, ale tego się nie analizuje. Mógł odłożyć. Zależało mi na tym, żeby był święty spokój. Moglibyśmy wtedy to zrobić i spędzić razem całą noc, bez pośpiechu”.
Rzeczywistość:
„Wydarzyło się to w łóżku, ale nie hotelowym, tylko takim małym rozkładanym tapczanie w jego akademiku. Cały czas myślałam tylko o dwóch rzeczach – żeby to się pod nami nie zawaliło i żeby jego współlokator nie wrócił wcześniej z zajęć. To był środek dnia i zero romantycznej atmosfery. Widziałam tylko kaloryfer, na którym suszyły się skarpetki, a w oknie kraty. Chłopak się spisał, sceneria raczej do zapomnienia”.
MARTA
Wyobrażenia:
„Nie wiem skąd takie upodobania. Chyba musiałam to kiedyś zobaczyć w jakimś filmie. Podobała mi się wizja seksu na plaży. Dopiero teraz sobie myślę, że to wcale nie musi być takie fajne, bo piasek wdziera się wszędzie i zawsze ktoś może nas nakryć. Obcowanie z naturą wydawało mi się takie dzikie i przyjemne. Ostatecznie zrobiłam to obcując z przyrodą, ale trochę inaczej”.
Rzeczywistość:
„Wydarzyło się to rzeczywiście poza domem, ale kilkaset kilometrów od najbliższej plaży, czyli w moim mieście. A nawet na moim osiedlu. Wracaliśmy wtedy z osiemnastki kolegi i nagle zapadła decyzja, że nie możemy już dłużej czekać. Zaczęło się na ławce w parku. To był początek października, więc chłodno. Potem przeszliśmy w jakieś krzaki, poharatałam sobie twarz, miałam liście we włosach. Pachniało strasznie, bo chyba psy się tam załatwiały. Błędy młodości”.
ZUZANNA
Wyobrażenia:
„Kręciły mnie wiejskie klimaty. Chyba od momentu, kiedy odkryłam gazetkę pornograficzną mojego brata i tam była taka sesja na sianie w stodole. Wyglądało to pięknie i aż czułam zapach tej słomy. To nie było aż tak trudne w realizacji, bo miałam rodzinę na wsi. Opcja była prawie pewna, bo kiedyś pojechałam tam z chłopakiem i zostaliśmy sami na noc. Wujek wyjeżdżał, ciocia miała wrócić skądś rano. Prawie spełniłam swoje marzenie”.
Rzeczywistość:
„Stodoła była, w środku pewnie też siano, ale nie weszliśmy do niej z prostego powodu – nie mogliśmy znaleźć kluczy do bramy. Znaleźliśmy w domu cały pęk, ale zrobiło się tak nerwowo, że żaden nie pasował. Mieliśmy już dosyć tego wszystkiego, więc stwierdziliśmy, że jak nie tam, to gdziekolwiek. Wieś to wieś. Ostatecznie zrobiliśmy to na jakieś stercie za domem. Coś mnie uwierało, ale najgorzej nie było. Dopiero kolejnego dnia zobaczyliśmy co to było – góra desek, starych ubrań, różnych sprzętów. Pamiątka chyba po ostatnim zalaniu. Zrobiliśmy to na stercie śmieci”.
OLIWIA
Wyobrażenia:
„Na pewno chciałam to zrobić z chłopakiem, którego kocham i w takich warunkach, żeby nikt nam nie przeszkodził. Najlepiej w moim domu, kiedy wiem, że rodziców nie ma i przez dłuższy czas nie będzie. Na łóżku, na stole albo podłodze – to nie miało znaczenia. Miejsce bezpieczne, ciepłe, czyste i tyle starczy. Tymczasem wszystko rozegrało się poza domem i w takim syfie, że aż szkoda mówić”.
Rzeczywistość:
„Wstyd się przyznać, ale dziewictwo straciłam w brudnej toalecie. I wcale nie z chłopakiem, ale kolesiem, którego poznałam tego samego wieczora. Do dziś dziękuję losowi, że nie zaszłam w ciążę, ani niczym się nie zaraziłam. Nie wiedziałam kto to i byłam za bardzo wstawiona, żeby przejmować się zabezpieczeniem. Wolę o tym nie pamiętać i za prawdziwy pierwszy raz uważam pierwszą wspólną noc w domu mojego dzisiejszego narzeczonego”.
A Ty jak to wspominasz?