Gabriela od trzech lat tworzy związek z Patrykiem, od roku mieszkają razem. „Na pierwszy rzut oka jesteśmy świetną parą. Nigdy nie brakuje nam tematów do rozmów, mamy podobne zainteresowania, poglądy i wizję świata, co jest dla mnie bardzo istotne. Dręczy mnie tylko jeden problem. Seks” – przyznaje młoda kobieta.
Patryk praktycznie nigdy nie ma ochoty na zbliżenia, a jeśli już do nich dochodzi, to są inicjowane przez Gabrielę. Trwają zwykle krótko, bo partner nie zawsze może stanąć na wysokości zadania. „Czasem czuję się głupio, bo zachowuję się, jakbym żebrała o czułość. Może trochę tak jest, bo jak każda zdrowa kobieta mam swoje potrzeby. Przez długi czas mówiłam mu o nich delikatnie, bo nie chciałam go spłoszyć czy zawstydzić, z czasem używałam coraz mocniejszych argumentów, bo po prostu zależy mi naszym związku. I tak było to bezskuteczne. Wieczorem rozmowa, a rano Patryk zachowywał się, jakby tego nie pamiętał” – tłumaczy.
Pewnego dnia nie wytrzymała i wykrzyczała z siebie ból i upokorzenie. „Zażądałam szczerości, bo nie może tak być, że on mnie kocha i pożąda, jak twierdzi, a równocześnie odtrąca, ignoruje, rani i pozbawia ważnej części życia. On jednak podsumował tylko, że po prostu nie ma zbyt dużych potrzeb seksualnych. I tyle” – denerwuje się Gabriela, która coraz częściej zastanawia się nad przyszłością związku.
Historia Anety: „Mój facet poprosił mnie o dziwny seks. Odpowiedź mam mu dać w weekend!”
„Wiele razy próbowałam się przekonywać, że seks nie jest najważniejszy, ważne, by się kochać, przyjaźnić i pasować do siebie. Jednak ciała i duszy nie da się oszukać, wraca ten okropny ból odtrącenia i nieszczerości. I ja chyba przestaję wierzyć w zmianę, nie chcę i nie mogę tak żyć całe życie, a kochanków mieć nie chcę i nie planuję. Zupełnie się w tym pogubiłam” – twierdzi kobieta.
Seks stanowi problem w wielu polskich związkach. Na internetowych forach nie brakuje dyskusji poświęconych na przykład długości stosunku seksualnego. „U mnie bywa z tym różnie. Gdy facet jest w gorszej kondycji, wszystko trwa błyskawicznie – 5 minut i koniec. Zwykle jest to około 10 minut. Sporadycznie pół godziny, gdy stworzę świetną atmosferę i wszystkie inne okoliczności są sprzyjające” – wyjaśnia Julia.
Fot. Thinkstock
„Z moim partnerem sypiam od pół roku. Jestem jego pierwszą kobietą, nasz seks trwa może z 5 minut. Czasem nawet krócej. Chyba tylko raz zdarzyło nam się kochać przez półtorej godziny, ale wtedy oboje nie byliśmy zbyt trzeźwi” – wspomina Kasia. „Mam męża, który bardzo szybko się napala. Czasem nawet mówię mu, żeby trochę zwolnił, bo niekiedy mam wrażenie, że on chce mieć to jak najszybciej z głowy i myśli tylko o swoich potrzebach. Zwykle kończy się po 10-15 minutach” – opisuje Niuńka.
Zmęczenie, stres czy kłopoty w pracy potrafią bardzo skutecznie ostudzić pożądanie. Wywołują też liczne zaburzenia – co piąta polska kobieta skarży się na niewystarczające nawilżenie pochwy czy ból w czasie stosunku, natomiast facetów coraz częściej dotyka spadek libido albo problemy z erekcją. „Pojawia się grupa mężczyzn, także całkiem młodych, którzy nie mają ochoty na seks. Bo są przemęczeni. Wychodzą z domu o świcie, wracają nocą i marzą tylko, żeby zjeść kolację, położyć się i spać” – twierdzi znany seksuolog prof. Zbigniew Izdebski.
Niekiedy problemy seksualne w związku to efekt impotencji, która w różnym stopniu dotyka nawet co trzeciego Polaka. Przyczyn męskiej niemocy jest wiele. Fizyczne to m.in.: cukrzyca, nadciśnienie tętnicze, wysoki poziom cholesterolu, choroby serca i układu krążenia, zaburzenia neurologiczne czy hormonalne, palenie papierosów, picie alkoholu lub zażywanie narkotyków. Często jednak powód zaburzeń tkwi w psychice, może wynikać np. z lęku przed niską oceną umiejętności „łóżkowych” przez partnerkę.
Seks na pewno nie jest kluczowym aspektem dla funkcjonowania związku, jednak bez wątpienia stanowi silny czynnik budujący więź między partnerami, ponieważ podczas orgazmu w organizmie wydziela się oksytocyna, czyli hormon więziotwórczy. Łóżkowe igraszki są też świetnym sposobem na nudę i wspólne spędzanie wolnego czasu, więc gdy go nie ma lub współżycie szwankuje, należy wymyślić coś innego, by być razem i przeżyć coś ekscytującego, coś co nas porusza.
Fot. Thinkstock
Gdy w życiu seksualnym przestaje się układać, partnerzy mogą czuć się sfrustrowani czy pokrzywdzeni, szczególnie, gdy problemy są np. konsekwencją nieleczonych zaburzeń któregoś z partnerów, wyrazem bezradności i rezygnacji. W związku pojawia się wówczas złość, frustracja i poczucie niezaspokojonych potrzeb. Intymna bliskość jest też sposobem regulacji napięcia, więc brak zbliżeń powoduje jego kumulację. Jest to stan niekorzystny zarówno psychicznie jak i fizycznie, bo powoduje stres, psuje relacje i potrafi mieć szerokie konsekwencje w wielu aspektach życia.
Przedłużające się niezaspokojenie seksualne zazwyczaj skutkuje pogorszeniem samopoczucia, a niekiedy także spadkiem samooceny, szczególnie, gdy zaczynamy czuć się samotne i nieatrakcyjne. Do tego dochodzą problemy ze snem, brakiem apetytu czy nękającymi coraz częściej migrenami. Nieprzypadkowo naukowcy dowiedli, że uwalniająca się podczas orgazmu endorfina to jeden z najskuteczniejszych środków łagodzących ból głowy.
Jednak nie każdy związek, w którym pojawiają się problemy seksualne, jest skazany na porażkę. „Może to być przyjaźń, fakt, że podobnie czują, myślą, mówią, mają podobne zainteresowania. Prowadzą pasjonujące rozmowy i dyskusje. Osoby w takim związku mają poczucie, że są świetnie rozumiane i same także świetnie rozumieją. I że są tak do siebie podobnie, że to wprost niemożliwe, aby spotkać po raz drugi kogoś takiego” – twierdzi prof. Zbigniew Lew-Starowicz w książce „Lew-Starowicz o miłości”.
RAF